Marsz 4 czerwca dla polityków i sympatyków Platformy Obywatelskiej ma kluczowe znaczenie w prekampanii wyborczej. Prace nad jego organizacją trwają od kilku tygodni, a parlamentarzyści PO nie ukrywają, że zależy im na frekwencji. I jeśli do tej pory mogli mieć wątpliwości, tak poniedziałkowy podpis prezydenta Andrzeja Dudy pod ustawą powołującą komisję ds. zbadania rosyjskich wpływów w Polsce, zupełnie je rozwiewa. Politycy PO dotąd nieśmiało mówili o liczbie zwolenników, którzy wezmą udział w marszu. Nie udawało im się zachęcić do wspólnego świętowania rocznicy 4 czerwca nawet potencjalnych partnerów na opozycji - Władysława Kosiniak-Kamysza i Szymona Hołowni. Ci jednak w ostatniej chwili zmienili zdanie i pójdą w warszawskim marszu. Jak podkreślają, to nie jest już impreza partyjna, ale sprawa dotycząca polskiej demokracji. Grabiec: Pytają, jak dojechać, bo pokończyły się bilety na pociągi Parlamentarzyści Platformy Obywatelskiej, z którymi rozmawialiśmy, przekonują, że podobnie myśli wiele osób w kraju. Dlatego też ciągle trwają zapisy na marsz, a w ostatnich godzinach zgłoszeń jest dużo więcej. - Zainteresowanie zdecydowanie wzrosło. Ze wszystkich biur regionalnych dostajemy informacje, że ludzie pytają jak dojechać, czy możemy im pomóc, bo pokończyły się bilety na pociągi w sobotę i w niedzielę. Zainteresowanie jest ogromne. Przy żadnym marszu, jakie dotąd organizowaliśmy, czegoś takiego nie widzieliśmy - mówi nam rzecznik prasowy PO Jan Grabiec. Jego słowa potwierdzają parlamentarzyści z regionów. Poseł Cezary Tomczyk z Sieradza mówi o "nowej fali zapisów". - Mamy nową falę zapisów na marsz. Do tej pory zainteresowanie było ponad jakąkolwiek skalę, a teraz to jest coś niesamowitego. Ludzie wiedzą, że chodzi o zniszczenie przeciwnika politycznego, ustawa "lexTusk" nie ma nic wspólnego z demokracją, dlatego chcą się temu przeciwstawić. Najlepszą formą jest protest, wspólny marsz 4 czerwca - zachęca Tomczyk. Przynajmniej 40 autokarów z Krakowa Słowa Tomczyka mają odzwierciedlenie w liczbach. Z jego Sieradza do Warszawy przyjedzie pięć autokarów z sympatykami PO. Pięć autokarów zorganizują Pabianice, a kolejnych pięć przyjedzie ze Zduńskiej Woli. Jak przekonują parlamentarzyści partii, w zasadzie z każdego 40-tysięcznego miasta w Polsce do Warszawy przyjadą trzy-cztery autokary ze zwolennikami PO. Podobnie jest w Krakowie. - Zainteresowanie cały czas jest gigantyczne. Nieustannie kolejni ludzie piszą, dzwonią, zapisują się na marsz. Można się już pogubić, jak dużo nas będzie. Myślę, że z Krakowa będzie ponad 2 tys. osób, 40 autokarów, ale te liczby ciągle się zmieniają - mówi Interii poseł Aleksander Miszalski z Krakowa. Politycy PO nie chcą rozmawiać o liczbach, ale liczą na to, że marsz okaże się frekwencyjnym sukcesem. Ma to być jedno z największych tego typu wydarzeń po 1989 roku, liczbowo porównywalne ze Strajkiem Kobiet, który jednak był inicjatywą spontaniczną. Dość powszechnie w PO mówi się, że na ulicach Warszawy 4 czerwca może pojawić się nawet 100 tys. osób. - Wiemy, że z Polski chce przyjechać kilkadziesiąt tysięcy osób. Nie wiemy natomiast, jak wielu będzie mieszkańców Warszawy i aglomeracji. Poruszenie w terenie obrazuje, że i mobilizacja w Warszawie będzie bardzo duża - podkreśla Grabiec. Marsz (również) w obronie Tuska Motywacja uczestników marszu, jak przekonują politycy, jest podwójna. Dotąd podkreślali, że chcą po prostu wesprzeć PO i wspólnie świętować rocznicę 4 czerwca. Od poniedziałku pojawił się nowy element - obrońcy Tuska będą chcieli wyrazić dezaprobatę z ustawy nazywanej przez samych polityków "lex Tusk" lub "dorwać Tuska". Na opozycji nikt nie ma wątpliwości, że nowe przepisy są wymierzone w szefa PO, choć politycy partii rządzącej przekonują, że jest inaczej. Przypomnijmy, że nowa komisja będzie mogła wydać zakaz pełnienia funkcji publicznych na 10 lat. Grabiec: - Sama idea marszu związana jest z walką o wolne wybory i poczuciem, że jest nas więcej. W dniu wyborów musimy to pokazać, a pierwszą przygrywką do tego jest ten marsz. Marsz rozpocznie się 4 czerwca, w samo południe. Powinien potrwać kilka godzin, a zakończą go wystąpienia polityków, artystów, przedstawicieli różnych zawodów, czy organizacji pozarządowych. Finałem ma być wystąpienie Donalda Tuska. Łukasz Szpyrka