Podkomisja smoleńska przedstawiła raport o katastrofie

Aktualizacja
emptyLike
Lubię to
Lubię to
like
0
Super
relevant
0
Hahaha
haha
0
Szok
shock
0
Smutny
sad
0
Zły
angry
0
Lubię to
like
Smutny
sad
11
Udostępnij

Podkomisja smoleńska przedstawiła "raport z badania zdarzenia lotniczego z udziałem samolotu Tu 154-M nr 101". - Przyczyna zdarzenia to wynik aktu bezprawnej ingerencji - powiedział podczas posiedzenia jej przewodniczący Antoni Macierewicz. Jej dowodem ma być "wybuch w lewym skrzydle na 100 metrów przed minięciem brzozy" oraz "eksplozja w centropłacie". Dodał, że raport podkomisji to niepodważalny dowód na eksplozję. Podtrzymano również decyzję o unieważnieniu raportu komisji Jerzego Millera z 2011 r.

Antoni Macierewicz o katastrofie smoleńskiej
Antoni Macierewicz o katastrofie smoleńskiejPolsat News

10 kwietnia 2010 roku w Smoleńsku, w katastrofie samolotu Tu-154M, zginęło 96 osób, w tym prezydent Lech Kaczyński i jego małżonka, oraz ostatni prezydent RP na uchodźstwie Ryszard Kaczorowski. Polska delegacja zmierzała na uroczystości z okazji 70. rocznicy zbrodni katyńskiej.

Podczas prezentacji raportu Macierewicz przekonywał, że podkomisja przebadała "ścieżkę kontrolnego podejścia i odejścia na drugie zejście pilotów TU-154M, czego dotychczas nie robiono". - Ostatnie 20 sekund lotu przesądziło o tragedii smoleńskiej - zapewniał przewodniczący podkomisji.

Macierewicz zapewniał, że przeprowadzono symulację lotu, zrekonstruowano rozkład szczątków samolotu oraz rozmieszczenie ciał i ich fragmentów. Sprawdzano również, czy na pokładzie był ładunek wybuchowy.

Macierewicz: Eksplozja w lewym skrzydle i centropłacie

Podczas wypowiedzi szefa podkomisji odtworzono prezentację sugerującą niszczenie i fałszowanie materiałów dowodowych. - Materiały dowodowe nie tylko zostały pozostawione przez rząd Donalda Tuska w dyspozycji Federacji Rosyjskiej, ale były także ukrywane, niszczone i fałszowane. Strona rosyjska jasno stwierdzała, że Polska nie otrzyma materiałów dowodowych i warunkuje po dzień dzisiejszy otrzymanie tych materiałów zgodą Rzeczpospolitej Polskiej na przyjęcie raportu pani (Tatiany) Anodiny - mówił Macierewicz.

- Przedstawiciele Polski nigdy nie słyszeli ani nie widzieli całości oryginału zapisów lotu, nie badali zniszczeń wybuchowych w centropłacie, nie widzieli zapasowego silnika elektrycznego, ani nie dokonali laboratoryjnej analizy silników. Nie otrzymali też większości dokumentów lotniska Smoleńsk-Siewiernyj - wyliczał Antoni Macierewicz. Podkreślał, że strona rosyjska blokowała Polsce dostęp do "szeregu dokumentów w sprawie katastrofy".

- Głównym i bezspornym dowodem rosyjskiej ingerencji był wybuch w lewym skrzydle na 100 metrów przed minięciem przez samolot brzozy na działce dr Bodina nad terenem, gdzie nie było ani wysokich drzew, ani innych wysokich przeszkód mogących zagrozić samolotowi - mówił Macierewicz, dodając że komisja zlokalizowała miejsce i czas eksplozji. Jej kontynuacją była "eksplozja w centropłacie", która "zniszczyła cały samolot i zabiła polską delegację z prezydentem Lechem Kaczyńskim na czele".

Macierewicz przekazał, że działania te "zostały poprzedzone dwoma operacjami dezinformacyjnymi, które wprowadziły chaos wśród rosyjskich kontrolerów lotów i utrudniającymi polskiej załodze odejście na zapasowe lotnisko w Witebsku". Szef podkomisji wskazywał na zamianę lotnisk zapasowych i "błędne sprowadzanie samolotu tak, by groziło mu uderzenie w ziemię". - Trzeba podkreślić, że mimo tych działań rosyjskich polscy piloci już blisko 40 minut przed Smoleńskiem oświadczyli, że lądowanie nie będzie możliwe. Po minięciu 100 m od lotniska podjęli próbę odejścia na drugi krąg. Potwierdzili to rosyjscy kontrolerzy i dyspozytorzy lotu - mówił.

- Trzeba sobie zdać sprawę, że żaden pilot, żadna załoga, nie doprowadzi samolotu do lądowania lub odejścia na drugi krąg, kiedy w samolocie zostanie odstrzelone pięć metrów skrzydła i wybuch doprowadzi do rozerwania w powietrzu kadłuba na 65 tysięcy części, a tak właśnie stało się nad lotniskiem w Smoleńsku - mówił Macierewicz. Jak dodał, na wrakowisku właśnie 65 tysięcy części zostało odnalezionych i zidentyfikowanych przez polskich archeologów.

Podkreślał, że "materiały wskazujące na błędy załogi zostały w dużej części zmanipulowane". "Liczne ślady ingerencji" miano stwierdzić w rejestratorze rozmów. - Wielu Rosjan słyszało eksplozję, zanim samolot uderzył w ziemię. Podkomisja zgromadziła ponad 200 relacji świadków z tamtego wydarzenia. Ponad 20 świadków słyszało co najmniej dwie eksplozje, widziało wybuch i rozpad samolotu - dodawał Antoni Macierewicz.

Katastrofa smoleńska. Macierewicz mówi o wybuchu termobarycznym

W prezentacji przekazano, że "zniszczenie lewego skrzydła przez wybuch ilustruje film porównujący dźwięk nagrany na kopiach CVR z dźwiękiem wybuchu w eksperymencie przecięcia modelu kesonu bakowego za pomocą materiału wybuchowego". Kilkukrotnie odtworzono fragment nagrania.

Macierewicz przekazał też, że przebadane próbki "potwierdziły obecność trotylu i pentrytu" we wraku samolotu. - Informacje o wykryciu RDX (materiałów wybuchowych - red.) i trotylu zostały ukryte przez prokuraturę wojskową, choć szef tej prokuratury na posiedzeniu sejmowej komisji w 2013 r. przyznał, że obecność trotylu została wykryta. Podkomisja wystąpiła w tej sprawie fałszerstwa z wnioskiem o wszczęcie postępowania karnego wobec sprawców - mówił.

Obecność materiałów wybuchowych miała zostać też wykryta na siedzeniach pasażerów i ubraniu jednej z ofiar. - Materiały wysokoenergetyczne zostały stwierdzone również w miejscach niedostępnych dla pasażerów, załogi i techników - dodawał szef podkomisji.

- Podkomisja potwierdziła nadmiarowych ilości glinu do krzemu, co potwierdza wybuch termobaryczny tlenku etylenu w obecności glinu - mówił.

W podsumowaniu rekonstrukcji informowano "o rozległym wybuchu wewnątrz kadłuba, który spowodował powstanie fali uderzeniowej, która rozerwała konstrukcję Tu-154M nr 101". Rosyjscy funkcjonariusze mieli też "odciąć rozerwany dach nad lewą burtą i pociąć go na mniejsze fragmenty".

Pięć argumentów "potwierdzających wybuch w skrzydle"

Podczas konferencji zaprezentowano grafikę przedstawiającą pozycję samolotu w momencie wybuchu naniesioną na zdjęcie satelitarne z 10 kwietnia 2010 r. "Widać, że samolot znajdował się wówczas ponad 100 metrów przed brzozą" - podano.

Wymieniono pięć argumentów mających potwierdzać wybuch w skrzydle: "kopie nagrań z rejestratorów CVR, MŁP, ATM; wyniki eksperymentów IL i WAT z modelami Tu-154; analiza numeryczna milisekundowego dźwięku wybuchu; stenogram z nagrań CVR wykonany przez IES i ABW w 2021 r. oraz eksperymenty wybuchowe wykonane przez komisję" - przekazano.

Szef podkomisji Antoni Macierewicz zaapelował do naukowców, mediów, polityków, żeby zapoznali się z tym raportem, żeby go przeanalizowali oraz zweryfikowali, ponieważ w jego ocenie jest to niepodważalny "dowód na eksplozję".

Odpowiadając na pytania dziennikarzy, Antoni Macierewicz przekazał, że "nie doszło do uderzenia w brzozę". - Wszystkie dokumenty rosyjskie jednoznacznie potwierdzają, że było to 100 metrów przed brzozą - mówił.

Jednocześnie przekazał, że komisja "nie jest w stanie precyzyjnie i dokładnie stwierdzić, w jaki sposób ładunki znalazły się na pokładzie samolotu". - Ta problematyka jest w sposób oczywisty przedmiotem organów śledczych, a nie komisji badającej przyczyny katastrofy. Ale oczywiście takie możliwości istniały przed wylotem. Na to wskazuje cała operacja służb specjalnych, która przekazała, w sposób wyjątkowy, remont samolotu do firmy Aviakor (rosyjskiej firmy w Samarze - red.) - mówił Macierewicz.

Obrażenia i ofiar. "Obrażenia będące wynikiem eksplozji"

"Najbardziej dramatycznymi badaniami przeprowadzonymi przez komisję" Macierewicz określił analizę zniszczonych ciał załogi samolotu. - Podkomisja ustaliła, że u większości ofiar występują możliwe do identyfikacji obrażenia będące wynikiem eksplozji, których zróżnicowanie było możliwe już na etapie oględzin zwłok na miejscu zdarzenia - stwierdził szef podkomisji smoleńskiej.

- Lokalizacja ciał i fragmentów ciał świadczy o tym, że do eksplozji w kadłubie samolotu doszło w momencie, gdy znajdował się on nad powierzchnią ziemi. Urazy oparzeniowe wystąpiły we wszystkich strefach samolotu zajmowanych przez pasażerów i członków załogi i obejmowały nie mniej niż 47 proc. uczestników zdarzenia - dodawał Antoni Macierewicz.

Szef podkomisji stwierdził, że w zwłokach stwierdzono występowanie licznych ciał obcych. - Część z nich ma charakter odłamków o cechach powybuchowych, które penterowały tkanki z dużą dynamiką. U co najmniej jednej z ofiar stwierdzono występowanie stożkowania w kości, które stanowi jeden z markerów eksplozji - mówił były szef MON.

Wnioski podkomisji smoleńskiej

We wnioskach w prezentacji raportu stwierdzono, że założenia przyjęte przez Komisję Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego "nie odpowiadają stanowi faktycznemu odnalezionych dowodów na polu szczątków w Smoleńsku".

"Lewe skrzydło zostało rozerwane w wyniku wybuchu ok. 100 metrów przed tzw. brzozą Bodina, znaczna część statecznika pionowego wraz ze statecznikiem poziomym została oderwana przed szosą Kutuzowa, gródź ciśnieniowa została oderwana od części pasażerskiej w momencie rozerwania dachu kadłuba jeszcze w powietrzu; lewe drzwi pasażerskie 823 zostały wstrzelone na metr w ziemię wraz z fragmentem tkanki ludzkiej, gdy samolot był jeszcze nad ziemią" - podano we wnioskach z raportu.

Stwierdzono dodatkowo, że zbiornik balastowy został rozerwany "przez znaczny wybuch", a pasażerowie i załoga Tupolewa "ponieśli śmierć w wyniku wybuchów".

- Raport podkomisji jest podstawą do działań na arenie międzynarodowej. Możliwa jest skarga do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka - zapewnił szef podkomisji.

Zalecenia profilaktyczne podkomisji. "Konieczna ochrona kontrwywiadowcza"

Na koniec prezentacji Macierewicz przedstawił "zalecenia profilaktyczne" zawarte w tym opracowaniu.

- Zabezpieczać i nadzorować w trybie ciągłym remonty wojskowych transportowych statków powietrznych Sił Zbrojnych RP, przeprowadzać gruntowne sprawdzenie pirotechniczne wojskowych transportowych statków powietrznych Sił Zbrojnych RP po każdym remoncie - wyliczał przewodniczący podkomisji dodając, że adresatem tych zaleceń są MON oraz służby wywiadu i kontrwywiadu: SKW, SWW, AW i ABW. Jak dodał należy także "przeprowadzać obowiązkowe rozpoznanie kontrwywiadowcze miejsc remontu" wojskowych samolotów transportowych.

Macierewicz mówił, że konieczna jest także ochrona kontrwywiadowcza osób "biorących udział w przetargach na remonty, czy zakup wszystkich statków powietrznych Sił Zbrojnych RP". - I wreszcie punkt ostatni: objąć rozpoznaniem kontrwywiadowczym firmy biorące udział w tychże przetargach w celu wykrycia potencjalnej infiltracji przez wywiad obcych służb specjalnych - podkreślił.

Wobec Kancelarii Prezydenta, KPRM i SOP podkomisja zaleciła zaś m.in. "wprowadzić obowiązek każdorazowego rekonesansu miejsca lądowania statku powietrznego przewożącego najważniejsze osoby w państwie, zarówno na etapie organizacji, jak i w dniu przylotu" przez SOP we współpracy ze służbami specjalnymi. - Wprowadzić po dokonanym rekonesansie wymóg akceptacji warunków zapewnionych przez państwo przylotu, w tym zabezpieczenia medycznego - dodał Macierewicz.

Jednocześnie - jak kontynuował Macierewicz - należy "wypracować rozwiązania prawne umożliwiające obecność polskiego kontrolera lotów w organie zapewniającym kontrolę zbliżania na lotnisku docelowym". - Powołać osobną jednostkę koordynującą pozyskiwanie informacji i ochronę lotów najważniejszych osób w państwie, włącznie z osłoną kontrwywiadowczą załóg, pasażerów, osób towarzyszących, miejsc lądowania i pobytu, jednostki będącej dysponentem statku powietrznego, za szczególnym uwzględnieniem zagrożenia aktem bezprawnej ingerencji - mówił o kolejnym zaleceniu.

Według podkomisji w strukturze Sił Zbrojnych powinna bowiem zostać utworzona jednostka "zajmująca się wyłącznie lotami najważniejszych osób w państwie i dysponująca specjalnie wyszkoloną kadrą wszystkich specjalności związanych z lotnictwem, od prawnych, technicznych, po lotnicze, bojowe i związane z bezpieczeństwem operacji lotniczych".

Pierwszy raport z badania. Nie jest dostępny na stronach rządowych

Pierwszy raport z badania katastrofy smoleńskiej Komisja Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego, kierowana przez ówczesnego szefa MSWiA Jerzego Millera ogłosiła w lipcu 2011 roku. W raporcie tym, komisja Millera stwierdziła, że przyczyną katastrofy było zejście poniżej minimalnej wysokości zniżania, a w konsekwencji zderzenie samolotu z drzewami, prowadzące do stopniowego niszczenia konstrukcji maszyny. Komisja podkreślała, że ani rejestratory dźwięku, ani parametrów lotu nie potwierdzają tezy o wybuchu na pokładzie samolotu.

W 2013 roku powołany został "Zespół do spraw wyjaśniania opinii publicznej treści informacji i materiałów dotyczących przyczyn i okoliczności katastrofy pod Smoleńskiem" - tzw. komisja Laska od nazwiska Macieja Laska - ówczesnego przewodniczącego Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych. Wnioski dotyczące katastrofy publikowano na stronie fakty.smolensk.gov.pl.

Od 24 listopada 2015 r. raport końcowy komisji Millera nie jest dostępny na stronach rządowych. Archiwum z fakty.smolensk.gov.pl przeniesiono na stronę faktysmolensk.niezniknelo.com. "Gdyby samolot został rozerwany w powietrzu przez wybuch, spowodowałoby to rozrzucenie pod miejscem eksplozji dużej liczby szczątków. Tymczasem przed punktem zderzenia z pierwszymi przeszkodami terenowymi nie znaleziono żadnych szczątków samolotu. Pierwsze i kolejne fragmenty samolotu znaleziono bezpośrednio za połamanymi drzewami - były to fragmenty zewnętrznych elementów maszyny o uszkodzeniach charakterystycznych dla zderzeń z przeszkodami" - informowano.

Video Player is loading.
Current Time 0:00
Duration -:-
Loaded: 0%
Stream Type LIVE
Remaining Time -:-
 
1x
    • Chapters
    • descriptions off, selected
    • subtitles off, selected
      reklama
      dzięki reklamie oglądasz za darmo
      Suski: Macierewicz ma większą wiedzę ws. Smoleńska niż prokurator
      Suski: Macierewicz ma większą wiedzę ws. Smoleńska niż prokuratorRMF FMRMF
      Przejdź na