W poniedziałek podkomisja do ponownego zbadania wypadku lotniczego zaprezentuje "Raport z badania zdarzenia lotniczego z udziałem samolotu Tu 154-M nr 101 nad lotniskiem Smoleńsk Siewiernyj na terenie Federacji Rosyjskiej". Konferencja podkomisji smoleńskiej ma rozpocząć się o godz. 11 w siedzibie Departamentu Wojskowych Spraw Zagranicznych w Warszawie przy ulicy Puławskiej. O to, co zawiera dokument, zapytano Macierewicza w Programie I Polskiego Radia w poniedziałek. - Były co najmniej dwie eksplozje, które zniszczyły samolot, ale przyczyny (zdarzenia - red.) były też polityczne. Administracja strony rosyjskiej zdecydowała się na tak nieprawdopodobny akt bezprawia, akt agresji wobec Polski, pierwszy od wielu lat, który zapoczątkował agresję militarną, z którą mamy do czynienia na Ukrainie - ocenił polityk PiS. Jak dodał, "raport zawiera jednoznaczną odpowiedź". - Trzeba sobie zdawać sprawę z tego, że było to jedyne takie badanie, jakie znamy w historii badania wypadków lotniczych. Nigdy nie zdarzało się, że komisja ma do czynienia z całkowitym zafałszowaniem materiału dowodowego - stwierdził. Antoni Macierewicz: Po katastrofie polskie władze rozpowszechniały kłamstwa Rosjan Macierewicz wyjaśnił, że podkomisja najpierw "wyodrębniała wiarygodne fragmenty informacji". - Ze strony rosyjskiej mieliśmy do czynienia z fałszowaniem, ukrywaniem i niszczeniem dowodów i wspierała to administracja Donalda Tuska - powiedział. Jego zdaniem po katastrofie smoleńskiej "kłamstwa Rosjan" rozpowszechniały polskie władze, dyplomacja, a także media publiczne. Uznał, że nieprawdziwe były stwierdzenia, że winę za zdarzenie ponoszą polscy piloci, generał Błasik czy prezydent Lech Kaczyński. - Nieprawda tej tezy skłoniło nas do szukania innych przyczyn i ostateczną wersją była eksplozja, która znalazła potwierdzenie w materiale dowodowym - przekazał w PR1. "Raport koncentruje się na wynikach badań" Wcześniej Macierewicz informował PAP, że podczas poniedziałkowej konferencji zostaną przedstawione wnioski i zalecenia wynikające z badań podkomisji, poza tym "będzie prezentacja, która ułatwi zapoznanie się z podstawowymi tezami i ustaleniami raportu". - Raport jest już wydrukowany, ma 338 stron oraz tysiące stron załączników, które zawierają materiał dowodowy. Przede wszystkim koncentruje się na wynikach badań, zaś materiał dowodowy, jego najważniejsza część, będzie dostępny dla opinii publicznej wraz z raportem w internecie - powiedział Macierewicz. Macierewicz: W raporcie dominują sprawy techniczne Wyjaśnił, że w załącznikach zawarte są w większości kwestie techniczne, ale również mieści się w nich dokumentacja prawna oraz dokumentacja filmowa. - Głównym punktem odniesienia są informacje oraz prace techniczne, które zostały przez członków komisji wykonane, w tym olbrzymia ilość eksperymentów, które są tam relacjonowane i pokazane w formie filmowej - opisał Macierewicz. Szef podkomisji podkreślił, że w opracowaniu dominują sprawy techniczne, gdyż raport dotyczy mechanizmu tragedii z 10 kwietnia 2010 r. - Oczywiście są poruszane różnorodne problemy, uwarunkowania polityczne, ale 90 proc. naszej pracy dotyczyło znalezienia i zidentyfikowania technicznej przyczyny śmierci lecących samolotem i katastrofy - wskazał. Jak dodał Macierewicz, podkomisja "wniosków karnych nie formułuje, za to oczywiście wystosowała szereg wniosków o podjęcie przez prokuraturę działań i ścigania osób podejrzewanych o przestępstwa". - Te informacje o wystąpieniach do prokuratury w załącznikach też się oczywiście znajdują - zapewnił. Szef podkomisji: Liczę, że materiały z raportu staną się istotnym elementem świadomości narodowej Przewodniczący zaznaczył, że "raport został przyjęty przez całą podkomisję w sierpniu zeszłego roku". - Od tego czasu był udostępniany rodzinom. Chcieliśmy, żeby najpierw rodziny mogły się z nim zapoznać, a dopiero później opinia publiczna. Ten czas był wykorzystany także do prac redakcyjnych, jeśli chodzi o załączniki, bo okazało się, że one muszą być dużo szersze niż wstępnie zakładaliśmy - powiedział. Jak dodał, liczy na to, że materiały te "staną się istotnym elementem świadomości narodowej, która była przez ubiegłe 12 lat tak brutalnie i w sposób uwarunkowany politycznie niszczona". Macierewicz przypomniał też, że rok temu został zaprezentowany film, który był "publicystyczną relacją z tego raportu". Według tez zawartych w filmie wyemitowanym 10 kwietnia ub.r. do katastrofy przyczyniły się wybuchy w kadłubie i na skrzydle Tu-154M oraz działania Rosjan. "Dziś już wiemy, że do tragedii smoleńskiej nie doszłoby, gdyby nie rozbicie TU-154M na skutek eksplozji, która zniszczyła najpierw lewe skrzydło, a następnie cały samolot i zabiła 88 pasażerów i ośmiu członków załogi" - podsumowano wówczas w filmie. Katastrofa w Smoleńsku. Kaczyński: Dziś nie ma wątpliwości, że to był zamach Na początku kwietnia prezes PiS Jarosław Kaczyński w wywiadzie dla Programu I Polskiego Radia powiedział, że nie ma żadnej wątpliwości, iż w Smoleńsku był zamach. - My w tej chwili już naprawdę bardzo dużo wiemy, co się naprawdę stało na lotnisku smoleńskim. Nie mamy żadnej wątpliwości, że to był zamach, natomiast jesteśmy w sensie procesowym w trochę trudniejszej sytuacji - wyraźnie trudniejszej - ale mam nadzieję będziemy je poprawiać i finał będzie pewnie właśnie taki - mówił. W zeszłym tygodniu bliscy ofiar katastrofy smoleńskiej spotkali się z prokuratorami prowadzącymi śledztwo w tej sprawie. Śledczy poinformowali, że nie zakończyli jeszcze gromadzenia dowodów i nie wykluczają żadnej hipotezy śledczej. 10 kwietnia 2010 r. w katastrofie samolotu Tu-154, którym leciała delegacja na uroczystości 70. rocznicy zbrodni katyńskiej, zginęło 96 osób, w tym prezydent Lech Kaczyński i jego małżonka Maria, najwyżsi dowódcy wojska i ostatni prezydent RP na uchodźstwie Ryszard Kaczorowski.