- Być może za kilka dni więcej będziemy mówić o zagrożeniu powodziowym niż o suszy - mówił Interii we wtorek Rafał Maszewski, klimatolog, przy okazji rozmowy na temat niskiego poziomu stanu Wisły. Nie mylił się. Nad Polskę nadciąga niż genueński. - Jak sama nazwa wskazuje, powstaje nad Morzem Liguryjskim, blisko miasta Genua, w północno-zachodniej części Włoch. Ten, o którym obecnie rozmawiamy, powstał w ten sposób, że nad rekordowo rozgrzane w tym roku Morze Śródziemne z północy przez Europę Zachodnią wtargnęło bardzo chłodne powietrze. To był zapalnik do powstania tego niżu, który obecnie korzysta z kontrastu termicznego nad Europą (chłodny zachód i gorący wschód), jednocześnie zaciągając wilgotne powietrze aż z Morza Czarnego - wyjaśnia Rafał Maszewski. I dodaje: - Te niże są jednymi z najniebezpieczniejszych, które mogą się pojawić nad naszym krajem. Są mocno uwodnione i często powodują wezbrania, a nawet powodzie, w tym te największe. Pogoda. Niż genueński. Wyż nad Rosją zatrzyma go dłużej w Polsce Klimatolog tłumaczy, że takie niże mają różne tory przejścia. Niezbyt często goszczą też w naszym kraju. - Przemieszczają się w kierunku wschodnim i północno-wschodnim. Przeważnie dość sprawnie się poruszają i opady, mimo, że intensywne, nie trwają zbyt długo - mówi Rafał Maszewski. Taki niż przechodzi przez Polskę maksymalnie w dwa dni. Teraz będzie stacjonował u nas trzy, nawet cztery dni. Dlaczego? - Sytuacja jest o tyle gorsza, że nad Rosją jest wyż, który zatrzymuje niż genueński, blokując go nad południem naszego kraju. Będzie więc zrzucał te masy wody dużo dłużej, niż gdyby wędrował dalej nieblokowany przez wyż. Długotrwałość tych opadów będzie największym problemem - wyjaśnia ekspert. Boris idzie więc na Europę Środkową, w tym na Polskę, czyli na północ, z niewielkim odchyleniem na północny-wschód. - Najwięcej i najdłużej ma padać od zachodniej Małopolski czyli w Beskidach Zachodnich po wschodnie Sudety. W tym obszarze spadnie najwięcej wody. Sporych opadów można się spodziewać również na Podkarpaciu i w Tatrach - w te chmury deszczowe będą wbudowywać się chmury burzowe z najbardziej ulewnym deszczem, czego modele czasami nie uwzględniają - dodaje nasz rozmówca. Podkreśla też, że niże genueńskie są dosyć kapryśne. - Nigdy do końca nie wiadomo gdzie najwięcej tego deszczu spadnie. Zobaczymy, jak niż się ustawi, będziemy to wiedzieć w sobotę - wskazuje Maszewski. Pogoda, opady, powodzie. "Jest się czego obawiać" - To niekorzystna, niebezpieczna sytuacja, którą mieliśmy już w 1997, 2002 i 2010 roku. Każda potężna powódź w przeszłości była spowodowana niżem genueńskim, który był blokowany nad naszym krajem lub w jego pobliżu. Jest się czego obawiać - mówi jeszcze Rafał Maszewski. Jego zdaniem, jeżeli prognozy się sprawdzą, będą to największe opady od 2010 roku. - Trudno powiedzieć, czy będzie gorzej, to ocenimy później. Sytuacja jest groźna, ale różnie może się to skończyć, trudno przewidywać. Skala opadów będzie w wielu miejscach południa Polski porównywalna do tych podczas najsilniejszych powodzi - ocenia. Najbardziej obawia się powodzi błyskawicznych. - to są zjawiska nagłe i trudno jest na nie reagować. Obawiam się, że w Małopolsce i na Śląsku mogą się zdarzyć, zwłaszcza jeśli wbudują się w chmury deszczowe również chmury burzowe. Worki z piaskiem sobie z tym raczej nie poradzą. Straty i tak będą - przewiduje. Pytany, czy możemy się spodziewać powtórki z 1997 roku, odpowiada: - Raczej nie. Jesteśmy lepiej przygotowani, mamy więcej zbiorników retencyjnych, które są opróżnione. Przed tymi opadami mieliśmy silną suszę i niżówkę hydrologiczną. Zapas w zbiornikach i korytach rzek jest więc spory. To działa na naszą korzyść. Mamy też doświadczenie z tych potężnych powodzi, wiemy, jak postępować. Ponadto możemy obserwować radary, stacje pomiarowe i komunikaty, wszystko mamy w internecie. W roku 1997 przeciętny człowiek niewiele wiedział, a teraz możemy sprawdzać to na bieżąco w serwisach Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej. - Kto wie, czy jesienią i zimą jeszcze nie będziemy mieli do czynienia z kolejnymi takim niżami, czemu sprzyja bardzo wysoka temperatura wody w Morzu Śródziemnym i Czarnym - mówi jeszcze na koniec klimatolog. - Wtedy raczej będziemy mówić o intensywnych opadach śniegu - podsumowuje.