Izba Dyscyplinarna Sądu Najwyższego istniała od kwietnia 2018 r. do 15 lipca 2022 r. Teoretycznie to miejsce, gdzie sędziowie i prokuratorzy mieli odpowiadać dyscyplinarnie za swoje grzechy. Kilka miesięcy temu wysłaliśmy konkretne pytania do Sądu Najwyższego. Chcieliśmy się dowiedzieć, ile w poszczególnych latach funkcjonowania wynosił budżet Izby Dyscyplinarnej, ile zakupiono aut oraz mieszkań na jej potrzeby, ilu sędziów korzysta z zakupionych nieruchomości, ile wynosiły dodatki dla sędziów czy ile spraw udało się rozstrzygnąć. Chociaż Biuro Studiów i Analiz Sądu Najwyższego potrzebowało więcej niż dwa tygodnie, uzyskaliśmy wyczerpującą odpowiedź na nasze pytania. Z punktu widzenia działalności Izby Dyscyplinarnej oraz sporu, jaki polski rząd toczy obecnie z Komisją Europejską o praworządność i wypłatę środków z Krajowego Planu Odbudowy, najistotniejsza wydaje się jej skuteczność. Czym w ogóle zajmowała się izba zlikwidowana nowelizacją ustawy o Sądzie Najwyższym, którą zainicjował prezydent Andrzej Duda? "Głównym przedmiotem pracy orzeczniczej Izby Dyscyplinarnej były sprawy dyscyplinarne sędziów i prokuratorów rozpoznawane w drugiej instancji, a w przypadku określonych przewinień - w pierwszej i drugiej instancji" - informuje Sąd Najwyższy. Do tego należy doliczyć kasacje w sprawach dyscyplinarnych adwokatów, radców prawnych, notariuszy i komorników. Sędziowie Izby Dyscyplinarnej zajmowali się również sprawami z zakresu prawa pracy i ubezpieczeń społecznych sędziów Sądu Najwyższego oraz sprawami przeniesienia sędziego SN w stan spoczynku. "Atmosfera nie sprzyjała intensywnej pracy" W repertorium Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego zarejestrowano łącznie 1468 spraw, zaś sędziowie wydali 1319 orzeczeń. Izba orzekała przez 46 miesięcy, powołano do niej w sumie 13 sędziów. Jeden z nich został przeniesiony do Izby Cywilnej, zaś jeden zrzekł się urzędu. - To szokujące dane. Sędziowie sądów odwoławczych - na jednej rozprawie, chociaż często mają dwie w tygodniu - wydają po trzy orzeczenia - komentuje sędzia Bartłomiej Przymusiński z "Iustitii". Marek Ast, przewodniczący sejmowej komisji sprawiedliwości z PiS zauważa, że praca Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego była kontestowana przez większość środowiska sędziowskiego. - Cała ta atmosfera nie sprzyjała jakiejś intensywnej pracy, ale to nie jest wina sędziów, którzy zasiadali w izbie. Zdecydowali się na pracę, zostali powołani przez prezydenta i chcieli rzetelnie wykonywać swoje obowiązki - mówi Interii polityk. - Biorąc stosunek spraw, które zakończono orzeczeniem do całego wpływu, trudno stawiać zarzut, skoro większość została załatwiona - dodaje. Jak przekazał nam Ast, ustawodawca, jak również prezydent ocenili, że ze względu na pojawiające się wątpliwości, ale i efektywność pracy "podjęto decyzję o likwidacji Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego i utworzono Izbę Odpowiedzialności Zawodowej". Mieszkania i samochody Przez niecałe cztery lata funkcjonowania Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego koszty jej funkcjonowania wyniosły 51,73 mln zł. Najdroższe okazały się lata 2019-2020, które Sąd Najwyższy wycenia na 28,82 mln zł. W tej kwocie zawiera się m.in. kupno samochodu i dziewięciu mieszkań. Jak ustaliła Interia, w 2018 r. na potrzeby Izby Dyscyplinarnej sąd kupił samochód marki Volkswagen Passat Highline 2.0 TSI za 148 tys. zł. Rok później flota aut wzbogaciła się o Toyotę Camry HSD S/D 2,5 VVT-I-CVT Executive wartą 165 tys. zł. Oba samochody kosztowały 313 tys. zł. Lwią część wydatków pochłonął jednak zakup mieszkań. Przez dwa lata sędziowie Izby Dyscyplinarnej zyskali do swojej dyspozycji dziewięć mieszkań. Koszt? 5,12 mln zł, czyli grubo ponad pół miliona za jedno. Czterech sędziów zlikwidowanej Izby Dyscyplinarnej wciąż korzysta z zakupionych mieszkań. Umożliwia im to art. 53, par. 1 Ustawy o Sądzie Najwyższym, który mówi, że "sędziemu Sądu Najwyższego stale zamieszkałemu poza Warszawą przysługuje bezpłatne zakwaterowanie w Warszawie oraz zwrot kosztów przejazdu i dodatek z tytułu rozłąki z rodziną". - To budowanie swego rodzaju Bizancjum. Przykład idzie z Trybunału Konstytucyjnego. Julia Przyłębska ma mieszkanie służbowe, chociaż mieszka tuż obok Warszawy. Widać brak jakiejkolwiek bariery wstydu u osób, które objęły stanowiska w wyniku politycznego ataku - mówi Interii sędzia Przymusiński. - Wszystkie hasła o oczyszczeniu sądownictwa, wprowadzeniu ludzi o nowej mentalności zderzają się z faktami. Ta mentalność pokazuje, żeby zabrać jak najwięcej dla siebie - uważa. Nieco inaczej do sprawy podchodzi przewodniczący sejmowej komisji sprawiedliwości. - W Sądzie Najwyższym są mieszkania służbowe, z takich możliwości korzystają sędziowie wszystkich izb tego sądu, jeśli mają takie potrzeby - komentuje Marek Ast. - Z uwagi na ustrojowe usytuowanie izby dyscyplinarnej, która była wydzielona z Sądu Najwyższego, widocznie uznano, że jest taka potrzeba. Trudno tu mówić o braku gospodarności, bo w nieruchomościach są ulokowane pieniądze - powiedział nam polityk PiS, który podkreśla, że mieszkania zawsze można sprzedać. Wynagrodzenia i dodatki Wynagrodzenia pracowników administracji i asystentów sędziów izby dyscyplinarnej były najwyższe w 2021 r. W tym roku administracja, obsługa i asystenci sędziów zarabiali średnio ponad 11,2 tys. zł miesięcznie. Sumę ich pensji wyceniono zaś na 5,53 mln zł. Jak podawała "Rzeczpospolita", w 2020 r. sędziowie Sądu Najwyższego inkasowali pensje w wysokości 20 751,10 zł. W środowisku sędziowskim największe kontrowersje budzi jednak dodatek w kwocie 40 proc., który był wypłacany osobom zasiadającym w Izbie Dyscyplinarnej. Przy uwzględnieniu tych pieniędzy, pensje sędziów wzrosły do 29 051,54 zł. Sąd Najwyższy przekazał nam informacje dotyczące dodatków z czasów funkcjonowania izby. W 2018 r. i 2019 r. 8 sędziów zyskało w ten sposób 192 521,61 zł oraz 747 388,56 zł. W latach 2020 i 2021 40 proc. wynagrodzenia zasadniczego i dodatki funkcyjne brało 11 sędziów - łącznie chodzi o kwotę 1,98 mln zł. Jeśli wyliczymy średnią z ubiegłego roku, okaże się, że sama wysokość miesięcznych dodatków dla jednego sędziego Izby Dyscyplinarnej to 7 572,57 zł. - Ustawodawca uznał, że dodatek w wysokości 40 proc. jest potrzebny. Pewnie była to zachęta do tego, aby sędziowie, w trudnej izbie, mogli podjąć działalność. To nie jest wdzięczna rola być sędzia dyscyplinarnym w stosunku do innych sędziów - uważa Marek Ast. Rzecznik "Iustitii" wskazuje jednak, że wysokie wynagrodzenia w czasie pracy to nie jedyne przywileje dla byłych sędziów Izby Dyscyplinarnej: - Nie dość, że mieli najmniej pracy w porównaniu do innych, otrzymywali 40 proc. wyższe uposażenia. Większość z nich przeszła w stan spoczynku i będzie kosztowała podatnika miliony, bo do osiągnięcia wieku emerytalnego pobierają 100 proc., a później 75 proc. pensji - mówi nam sędzia Przymusiński. Sędziowie "Iustitii" podkreślają, że ich projekt dotyczący przywrócenia praworządności przewiduje, że byli sędziowie Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego będą musieli oddać otrzymane uposażenia i nie przejdą w stan spoczynku. W lipcu 2022 r. sędziowie orzekający w zlikwidowanej izbie dostali możliwość przeniesienia do innej, którą zaproponował im pierwszy prezes Sądu Najwyższego. Mogli też przejść w stan spoczynku. Jakub Szczepański