Krzyki przed prokuraturą, zajechał Obajtek. "Nie dam się złamać"
Daniel Obajtek zjawił się w warszawskiej prokuraturze na przesłuchanie. Chodzi o sprawę wynajęcia usług detektywistycznych w czasach, gdy kierował Orlenem. Przemawiając do zgromadzonych Obajtek podkreślał, że "nie da się złamać". Niedługo później były prezes Orlenu przekazał, że usłyszał zarzuty, ale nie przyznał się do winy. Prokuratura powiadomiła, że Obajtkowi przedstawiono zarzut wyrządzenia spółce Orlen S.A. szkody majątkowej.

W skrócie
- Daniel Obajtek pojawił się w prokuraturze w sprawie wynajęcia usług detektywistycznych podczas kierowania Orlenem.
- Były prezes usłyszał zarzuty wyrządzenia szkody majątkowej spółce Orlen, jednak nie przyznał się do winy i odmówił składania wyjaśnień.
- Obajtek twierdzi, że zarzuty mają charakter polityczny, a wynajęcie detektywów służyło ochronie interesów spółki.
- Więcej ważnych informacji znajdziesz na stronie głównej Interii
Były prezes Orlenu stawił się w środę w siedzibie Prokuratury Regionalnej w Warszawie, gdzie zostanie przesłuchany. Daniel Obajtek ma zeznawać w sprawie wynajęcia usług detektywistycznych, kiedy kierował koncernem multienergetycznym.
- Jestem wdzięczny, że się tu zjawiliście - mówił Obajtek, kiedy przyjechał do prokuratury. Jak dodał, koncern, który miał dalej zabezpieczać interesy Polski, dziś tego nie robi. - Dziś stawia się mi zarzuty - dodał.
Daniel Obajtek zjawił się w prokuraturze. Zorganizowano pikietę, "nie dam się złamać"
Po tych słowach zgromadzeni zaczęli skandować "hańba". - Zawsze będę przyjeżdżał na wezwania organów, jakie by one nie były. Od dwóch lat tworzy się spekulacje, że uciekłem, że jestem za granicą, że jestem w Budapeszcie. Dlaczego okłamujecie społeczeństwo? - pytał Obajtek, zwracając się do mediów.
Jednocześnie były prezes Orlenu podkreślał, że "nieraz był gnębiony", ale "nie da się złamać". Chwilę przed godz. 12 wszedł do budynku, wcześniej zapowiadał natomiast, że po przesłuchaniu wygłosi oświadczenie.
Jeszcze zanim Obajtek pojawił się w prokuraturze, przed gmachem zorganizowano pikietę, aby wyrazić solidarność z byłym prezesem Orlenu. Wśród sympatyków Prawa i Sprawiedliwości znaleźli się także politycy z tego ugrupowania, m.in. Anna Krupka czy Dorota Arciszewska-Mielewczyk.
O to, czy Daniel Obajtek pojawi się na przesłuchaniu, był dopytywany we wtorek przez Bogdana Rymanowskiego. W "Gościu Wydarzeń" Polsat News były prezes Orlenu, przebywający wówczas w Brukseli, nie chciał udzielić jednoznacznej odpowiedzi. - Proszę jutro oglądać, zobaczycie państwo jutro - powiedział.
Obajtek usłyszał zarzuty, nie przyznał się do winy. "Nic nie zrobiłem"
Kiedy Daniel Obajtek opuścił budynek prokuratury, chwilę przed godz. 13, przekazał w rozmowie z mediami, że usłyszał zarzuty, jednak "nie przyznał się do winy" i odmówił składania wyjaśnień. - Nie zrobiłem nic, broniłem interesów koncernu - podkreślał.
- Mieliśmy pełne prawo do dbania o interesy spółki i mieliśmy pełne prawo do informacji, kto stoi za atakami, które generalnie groziły destabilizacją koncernu - tłumaczył Obajtek. Jak dodał, "jestem spokojny, nie obawiam się". - Realizowałem interes spółki - zaznaczył.
- Usłyszałem jeden zarzut (...). Jeżeli prokuratura chciałaby tę sprawę rozwiązać, to poprosiłaby mnie w charakterze świadka, udzieliłbym informacji, nie byłoby żadnych problemów i dziś nie byłoby tej hucpy politycznej - ocenił były prezes Orlenu.
W sprawie ukazał się także komunikat Prokuratury Regionalnej w Warszawie. Jak powiadomiono, Danielowi Obajtkowi przedstawiono zarzut wyrządzenia spółce Orlen S.A. szkody majątkowej w łącznej kwocie 393 600 zł.
"Według ustaleń śledztwa, Obajtek wykorzystał zależność służbową i polecił Zbigniewowi L. - byłemu dyrektorowi Biura Kontroli i Bezpieczeństwa w Orlen S.A. - zawarcie, bez przeprowadzenia postępowania przetargowego, dwóch umów z Wojciechem K., prowadzącym działalność detektywistyczną" - przekazała prokuratura.
W komunikacie dodano, że umowy te dotyczyły świadczenia usług polegających na identyfikacji i udokumentowaniu działań nieuczciwej konkurencji wobec Orlenu. "W rzeczywistości, jak ustaliła prokuratura, umowy te służyły realizacji prywatnych interesów Daniela Obajtka i nie miały znaczenia ekonomicznego ani związku z bezpieczeństwem fizycznym czy gospodarczym spółki" - nadmieniono.
Prokuratura oceniła, że "ich faktycznym celem było gromadzenie informacji na temat stanu majątkowego i życia prywatnego polityków opozycji parlamentarnej". Opisany czyn zagrożony jest karą do pięciu lat pozbawienia wolności.
Daniel Obajtek w prokuraturze. "Nigdy się nie ukrywałem"
Rymanowski zasugerował mu, że nieobecność na przesłuchaniu może zostać odebrana przez jego przeciwników jako "przejaw tchórzostwa". Były prezes Orlenu zaznaczył, że "nigdy nie był tchórzem" oraz że "nigdy nie ukrywał się nigdzie i nie zamierza się nigdzie ukrywać".
Powiedział również, że zarzuty wobec niego mają charakter "cyrku politycznego". - Pragnę państwu powiedzieć, że spółka, która w pewnym czasie miała 60 proc. przychodów takich jak państwo polskie, to jest normalną rzeczą, że w momencie kiedy robimy strategiczne połączenia, kiedy odrywaliśmy się od ropy rosyjskiej, gazu rosyjskiego, kiedy nagrywano mnie w gabinecie, gdy wyciekały wrażliwe dane ze spółki, miała pełne prawo generalnie wynająć firmę w zakresie usług detektywistycznych - ocenił.













