"On jest głową tej hydry". Rządzący szykują się na decydujące starcie z Ziobrą
Koalicja rządząca odlicza godziny do głosowania nad uchyleniem immunitetu i wydaniem zgody na zatrzymanie Zbigniewa Ziobry. Jak przyznają rozmówcy Interii, politycznie to jeden z najważniejszych momentów tej kadencji dla obozu władzy. Rzecz w tym, że na nieco ponad dobę przed kluczowym głosowaniem rządzący nie mają 100 proc. pewności, że zdołają przeforsować w Sejmie wszystkie wnioski. Widmo powtórki klęski z 2015 roku duże nie jest, ale wywołuje obawy w szeregach Koalicji 15 Października.

Mówi bardzo doświadczony polityk Platformy Obywatelskiej: - Waga tych głosowań jest dla nas kolosalna. Nasz najtwardszy elektorat jest wybitnie niezadowolony z tego, jak idą rozliczenia. A nie ma ważniejszego nazwiska na tej liście niż Ziobro. Oczywiście, ktoś może powiedzieć, że ważniejsze byłoby wsadzenie Kaczyńskiego, ale Ziobro symbolicznie jest chyba jeszcze bardziej znaczący dla tego, co działo się za PiS-u i co obiecaliśmy rozliczyć.
Nasz rozmówca podkreśla, że Ziobro za wiele kwestii, które bada obecnie wymiar sprawiedliwości, był odpowiedzialny osobiście. Właśnie dlatego postawienie go przed sądem dla wyborców obozu władzy, zwłaszcza żelaznego elektoratu, jest ważniejsze nawet niż pociągnięcie do odpowiedzialności Jarosława Kaczyńskiego.
- Kaczyński ma nad tym wszystkim sprawcze kierownictwo jako takie symboliczne źródło zła, natomiast Ziobro był głównym wykonawcą tego wszystkiego - tłumaczy nasz rozmówca. I dodaje: - To jasne, że dla całej tej sytuacji Ziobro jest postacią ikoniczną. Tu nie może, po prostu nie może być żadnej wpadki. To byłoby dla nas tak głęboko kompromitujące i niewybaczalne w oczach wyborców, że aż trudno to opisać.
"Głowa hydry". Trzy akty jednej rozgrywki
Procedura jest następująca. Najpierw nad wnioskami prokuratury o uchylenie Zbigniewowi Ziobrze immunitetu i wyrażenie zgody na jego zatrzymanie pochyli się sejmowa komisja regulaminowa, spraw poselskich i immunitetowych. Jej posiedzenie zaczyna się 6 listopada o godz. 16. Jeszcze tego samego dnia w godzinach wieczorno-nocnych w Sejmie odbędzie się debata nad sprawozdaniem komisji.
To tam Zbigniew Ziobro może zabrać głos i próbować odeprzeć zarzuty prokuratury. Jeśli do Sejmu w ogóle zawita, bo wczesnym popołudniem zwołał w sprawie decyzji Sejmu konferencję prasową. Tyle że w Budapeszcie. To tam od wielu miesięcy przebywa też ścigany przez polski wymiar sprawiedliwości współpracownik Ziobry z resortu sprawiedliwości Marcin Romanowski.
Ostatnim etapem tej polityczno-prawnej rozgrywki będzie głosowanie nad uchyleniem Ziobrze immunitetu i wyrażeniem zgody na jego zatrzymanie przez organy ścigania. Zaplanowane jest w bloku głosowań 7 listopada między 17:30 a 19:30. Głosowanych będzie osobno 26 wniosków dotyczących 26 zarzutów prokuratury wobec Ziobry, a następnie także wniosek o zgodę na jego zatrzymanie.

- Uważam, że to jedno z najważniejszych nazwisk na liście do rozliczeń poprzedniej ekipy. To człowiek, który według śledczych zorganizował grupę przestępczą, który tej grupie przewodził i wykorzystywał ją do osiągnięcia swoich interesów, politycznych i finansowych - mówi Interii poseł Konrad Frysztak.
Wiceszef klubu parlamentarnego Koalicji Obywatelskiej zapewnia, że w sprawie Ziobry nie chodzi o polityczną vendettę, tylko o sprawiedliwość. - Jeśli ktoś łamał prawo, musi za to odpowiedzieć - podkreśla rozmówca Interii. - Do momentu wyroku jest domniemanie niewinności, ale zarzuty prokuratury są jednoznaczne. Zapoznałem się z wnioskiem prokuratury. Jest tam lista 26 przestępstw, w których Ziobro i jego otoczenie brali udział. On jest głową tej hydry - mówi polityk KO.
Liczenie szabel ws. Ziobry. Czy Koalicja 15 Października będzie mieć większość?
Rekomendacji sejmowej komisji regulaminowej obóz władzy jest de facto pewny. Rządzący mają w niej większość 10:8, więc niespodzianek w głosowaniu się nie spodziewają. Zaskoczenia przynieść może dyskusja, zwłaszcza jeśli pojawiłby się na niej sam Zbigniew Ziobro. Kluczowe pytanie dotyczy jednak tego, co wydarzy się 7 listopada, a mianowicie, czy Koalicja 15 Października ma większość, żeby pozbawić byłego ministra sprawiedliwości immunitetu poselskiego i wydać zgodę na jego zatrzymanie.
I chociaż politycy obozu władzy o Ziobrze rozmawiają bardzo chętnie, to ani pod nazwiskiem, ani na offie nie podejmują się oceny tego, czy wszystkie wnioski zostaną przegłosowane. Zwłaszcza, że w ostatnich dniach pojawiały się w obozie władzy pojedyncze głosy podnoszące wątpliwość co do zarzutu kierowania zorganizowaną grupą przestępczą czy wydania zgody na areszt, zważywszy na ciężki stan zdrowia polityka PiS-u.
Swego czasu Ziobro krzyczał z mównicy sejmowej, żeby nie być miękiszonami i fujarami. Dlatego apeluję do niego: Zbigniewie Ziobro, masz czas do piątku, żeby nie okazać się miękiszonem i fujarą
Urszula Pasławska, posłanka i wiceprezeska PSL: - Co do immunitetu, tutaj na pewno nie będzie wątpliwości. Co do kwestii możliwości wydania nakazu zatrzymania przez sąd, na pewno będzie dyskusja. Wiele zależy od posiedzenia komisji regulaminowej, która będzie w tej sprawie obradować. Zdecydowana większość nie ma żadnych wątpliwości, będzie głosować zarówno za uchyleniem immunitetu, jak i zgodą na zatrzymanie. Słyszę jednak takie pojedyncze głosy wątpliwości. Nie wiem, czy mogą zaważyć na ostatecznym wyniku głosowania, ale one są.
Dariusz Wieczorek, poseł Lewicy, były minister nauki i szkolnictwa wyższego: - Głosy Lewicy są policzone. Jesteśmy jak jedna pięść. Nie jest tajemnicą, że miłością do Ziobry nie pałamy. Każdy klub będzie sam podejmować decyzję w tej sprawie, ale nie wyobrażam sobie, żeby komuś ręka zadrżała. Ale przekonamy się w trakcie głosowania. Na razie żadnych przesłuchów nie mamy, wszyscy zgodnie mówią, że będą głosować za uchyleniem immunitetu i zgodą na zatrzymanie Ziobry.
Konrad Frysztak, wiceszef klubu parlamentarnego Koalicji Obywatelskiej: - Mnie ręka nie zadrży. Chcę go wysłać przed oblicze niezależnego sądu i niezależnego prokuratora. Zwrócę się do moich koleżanek i kolegów: nie miejmy złudzeń, ci ludzie robili wszystko, by wykorzystywać władzę do swoich interesów i dzisiaj za swoje nadużycia muszą odpowiedzieć. Pierwszy na tej liście był Romanowski, potem Woś, teraz czas na Ziobrę. A po nim przyjdzie czas na kolejnych.
Przypomnijmy: koalicja rządząca dysponuje w Sejmie większością 11 mandatów. Ma 241 szabel: 157 z Koalicji Obywatelskiej, 32 z PSL, 31 z Polski 2050 i 21 z Lewicy. Do przegłosowania procedowanych wniosków konieczna jest bezwzględna większość, czyli więcej niż połowa wszystkich oddanych głosów.
Immunitet Zbigniewa Ziobry. Rządzący boją się powtórki z historii
W teorii margines jest więc spory - 10 głosów. Starsi sejmowym stażem politycy przypominają jednak sytuację z września 2015 roku. Wówczas w Sejmie posłowie głosowali wniosek o postawienie Zbigniewa Ziobry przed Trybunałem Stanu. Ówczesna ekipa rządząca co prawda miała w izbie niższej parlamentu mniejszą przewagę niż Koalicja 15 Października obecnie, ale spora część opozycji była gotowa zagłosować za postawieniem Ziobry przed TS.
Ostatecznie nic jednak z tego nie wyszło, bo do przeforsowania wniosku zabrakło pięciu głosów. Aż 16 posłów koalicji rządzącej - dziewięciu z Platformy Obywatelskiej i siedmiu z PSL - zabrakło wówczas na sali plenarnej. Wśród nich byli m.in. premier Ewa Kopacz, szef MSZ Radosław Sikorski, wicepremier Janusz Piechociński czy jeden z liderów PSL Waldemar Pawlak. Pytana przez dziennikarzy o swoją nieobecność Kopacz, odpowiedziała beztrosko: - Pięciu głosów zabrakło? To nawet gdybym była, to by i tak czterech brakowało.
Politycy obozu władzy obawiają się powtórki z rozrywki. - Mogłoby to zatrząść całą koalicją, ale przede wszystkim bardzo zatrzęsłoby naszym poparciem. Naszym, czyli całej koalicji rządzącej. Nie wyobrażam sobie, żeby tutaj mogło coś pójść nie tak - mówi Interii wieloletni polityk Platformy. Jak twierdzi, gdyby rządzący w tych głosowaniach zawiedli swoich wyborców, szybko i boleśnie by to odczuli. - To byłby bardzo, bardzo głęboki kryzys. Tak głęboki, że jego konsekwencje byłyby trudne do wyobrażenia - nie ma złudzeń nasz rozmówca.

Dariusz Wieczorek, wiceprzewodniczący Nowej Lewicy: - Nie wyobrażam sobie scenariusza, w którym któryś z tych wniosków upada. Zwłaszcza, że Sejm już kiedyś głosował w sprawie pana Ziobry i wtedy stanęło na tym, że ktoś gdzieś poleciał, ktoś się gdzieś zatrzasnął, ktoś nie przyszedł i skończyło się kompromitacją. Myślę, że drugi raz to się nie zdarzy.
"Apeluję: Zbigniewie Ziobro, masz czas do piątku"
W całej tej historii jest jeszcze jeden, za to olbrzymi, znak zapytania. A mianowicie: czy Zbigniew Ziobro pojawi się w Sejmie: czy to na posiedzeniu komisji regulaminowej, czy na sejmowej debacie nad sprawozdaniem komisji, czy podczas głosowania samych wniosków.
Na kilka godzin przed rozpoczęciem posiedzenia komisji były minister sprawiedliwości wciąż był w Budapeszcie, gdzie zwołał konferencję prasową w sprawie swojej przyszłości. - Tak, to prawda, miałem wykupiony bilet i miałem wracać do Polski, natomiast uzyskałem informację, że w sposób przestępczy ma być zorganizowana kolejna prowokacja związana z zatrzymaniem mnie rzekomo pod pretekstem jakiegoś działania, innego rodzaju uczynku czy zaraz po, w oparciu o jakieś fałszywe zeznania - enigmatycznie odpowiedział Ziobro, pytany, czy zamierza wrócić do Polski.
- Dla nas, jeśli nie przyjedzie, to narracja jest prosta: przyznał się, winny, pozamiatane. A jeśli przyjedzie: będzie mieć uchylony immunitet i dalej dość niekomfortową sytuację. Jeśli nie przyjedzie, to na pewno da do ręki bardzo mocny argument sądowi i prokuraturze, jeśli chodzi o tymczasowe aresztowanie - mówi Interii wysoki rangą urzędnik Ministerstwa Sprawiedliwości.
To jasne, że dla całej tej sytuacji Ziobro jest postacią ikoniczną. Tu nie może, po prostu nie może być żadnej wpadki. To byłoby dla nas tak głęboko kompromitujące i niewybaczalne w oczach wyborców, że aż trudno to opisać
- Swego czasu Ziobro krzyczał z mównicy sejmowej, żeby nie być miękiszonami i fujarami - przypomina z kolei Konrad Frysztak, wiceszef klubu parlamentarnego Koalicji Obywatelskiej. - Dlatego apeluję do niego: Zbigniewie Ziobro, masz czas do piątku, żeby nie okazać się miękiszonem i fujarą - mówi poseł.
Rozmówcy Interii z Koalicji Obywatelskiej nie ukrywają, że najtwardszy elektorat ich formacji chciałby zobaczyć Ziobrę zakutego w kajdanki i wsadzanego do policyjnej furgonetki. - Nikt nie oczekuje, że on będzie siedzieć w mamrze do końca procesu. Przecież nikt go nie będzie trzymać za kratkami trzy lata. Bądźmy poważni - słyszmy od jednego z polityków KO. - Ale niech on nawet po trzech dniach czy nawet nazajutrz zostanie przewieziony z tego aresztu do szpitala, to już sam fakt wsadzenia go byłby dla naszego najtwardszego elektoratu arcyważny - dodaje nasze źródło.
W KO jest bowiem świadomość tego, że ewentualne wsadzenie Ziobry do aresztu to kij, który ma dwa końce. Ucieszyłoby to żelazny, skrajnie antypisowski elektorat, ale niosło ze sobą również potężne ryzyko. - Ostatnia rzecz, której potrzebujemy, to żeby on zszedł w więzieniu. Przecież od razu na całą Polskę poszłaby historia pt. "Ziobro zamordowany przez reżim Tuska". To by była masakra - mówi nam doświadczony polityk Platformy. I podkreśla, że w przypadku aresztowania Ziobry rządzący będą chcieli "uniknąć choćby najmniejszego ryzyka, że coś mogłoby mu się stać".
Nasz rozmówca pytany jednak o to, czy wierzy w powrót Ziobry do Polski, odpowiada niemal natychmiast: - Jakbym miał postawić pieniądze, to postawiłbym na to, że się nie pojawi.













