Wyniki po kontroli realizacji zadań z Funduszu Sprawiedliwości Najwyższa Izba Kontroli przedstawiła w ubiegły czwartek. W ocenie NIK środki z Funduszu wydatkowane są w sposób niegospodarny i niecelowy, co sprzyja powstawaniu mechanizmów korupcjogennych. Nieprawidłowości dotyczą ponad 280 mln zł. Marian Banaś: Nierzetelna organizacja konkursów ofert W piątek prezes NIK przedstawił informację na temat wyników kontroli w Senacie. Banaś podkreślał, że była ona pierwszym tak kompleksowym badaniem obejmującym całe spektrum działań Ministerstwa Sprawiedliwości jako dysponenta tego funduszu. Kontrola trwała od 1 stycznia 2018 r. do 3 października 2020 r., a w jej przeprowadzenie zaangażowanych było 39 kontrolerów. - Negatywna ocena NIK dotyczyła przede wszystkim zadań zleconych przez ministra sprawiedliwości w ramach wprowadzonego w 2017 r. nowego celu Funduszu, jakim jest przeciwdziałanie przyczynom przestępczości, na realizację których udzielono 25 proc. łącznej wartości dotacji celowej - tj. ponad 170 mln zł - wskazał. Jak mówił, w związku z brakiem zdefiniowania tego pojęcia, a także "nierzetelną organizacją konkursów ofert", minister sprawiedliwość finansował zadania niezwiązane z celami Funduszu oraz "niemające związku z enigmatyczną tematyką przeciwdziałania przestępczości". - Dodatkowo minister nadużywał pozanaborowego trybu pozyskiwania finansowania. W szerokim zakresie zlecał tzw. projekty badawcze, które nie tylko nie odpowiadały standardom naukowo-badawczym, ale ich głównym celem okazało się wsparcie statutowej działalności prowadzących ich podmiotów. Spośród wszystkich 16 badanych umów mających w założeniu służyć przeciwdziałaniu przestępczości NIK za niecelowe i gospodarne uznała 13 umów - poinformował Banaś. Arbitralne decyzje o odmowie przyznania dotacji Prezes NIK wskazywał również, że szef MS - korzystając z uprawnień, które sam sobie nadał - podejmował "nieudokumentowane, arbitralne decyzje o odmowie przyznania dotacji mimo wskazań komisji konkursowych". - Przykładowo działający z upoważnienia ministra ówczesny dyrektor Departamentu ds. Rodzinnych i Nieletnich Mikołaj Pawlak odręczną adnotacją wykreślił ze sporządzonych przez komisje konkursowe protokołów osiem ofert rekomendowanych do dofinansowania, w tym dwie, które w ocenie komisji zasłużyły na najwyższą punktację - wskazał Banaś. Jak dodał, bez jakiegokolwiek uzasadnienia Pawlak odstąpił też od realizacji zadań dotyczących wybudowania lub odpowiedniego dostosowania tzw. przyjaznych pokojów przesłuchań dla dzieci. Marian Banaś o Marcinie Romanowskim Banaś odniósł również do wiceszefa MS Marcina Romanowskiego, który nadzorował wydatkowanie środków z Funduszu. Jak podkreślał, Romanowski, jako dyrektor Instytutu Wymiaru Sprawiedliwości, starał się o dofinansowanie prowadzonego przez tę instytucję projektu, pracując już w Ministerstwie Sprawiedliwości. - Pan Romanowski reprezentował zatem podmiot ubiegający się o dotację z Funduszu i zarazem organ, który takiego dofinansowania udziela. W świetle powyższego pan Romanowski wydaje się być ostatnią osobą, która powinna wypowiadać się w sprawach etyki i prawidłowości działań kontrolerów - ocenił Banaś. Zdaniem prezesa NIK gospodarka finansowa Funduszu Sprawiedliwości była prowadzona z naruszeniem podstawowych zasad finansów publicznych. Jak wskazano, Izba skierowała w tej sprawie 74 wnioski pokontrolne, w tym aż 18 do ministra sprawiedliwości. - Fundusz Sprawiedliwości stanowi niebezpieczny przykład wychodzenia danego funduszu poza ramy wytyczone ogólnie pojmowaną istotą danego funduszu celowego - ocenił. W tym kontekście Banaś wskazał również na to, czy formuła państwowego funduszu celowego nie jest ucieczką przed rygorami ustawy budżetowej. "Prawda w oczy kole" Pytania do prezesa NIK kierowali głównie senatorowie opozycji. To również oni głównie zabierali głos w późniejszej dyskusji. - Widzimy tutaj kwintesencję programu "Rodzina na swoim" - jest to rodzina Solidarnej Polski - ocenił senator niezależny Krzysztof Kwiatkowski. Podkreślił jednak, że za tego typu humorystycznymi stwierdzeniami kryje się tragedia osób, do których pomoc nie trafiła, mimo że na nią zasługiwały. - To wstyd, że w Polsce w XXI w. mamy pieniądze na to, żeby wydawać je na badania związku małżeńskiego w Peru, a nie mamy pieniędzy, żeby pomóc w usamodzielnieniu się młodemu człowiekowi, który np. opuszcza schronisko - tak, żeby nie musiał wracać do domu, w którym się pije i bije - podkreślił. Również senator KO Kazimierz Maria Ujazdowski podkreślał, że wyniki kontroli świadczą nie tylko o samym Funduszu, ale o krzywdzie wyrządzanej ofiarom, do których nie trafiły odpowiednie środki. Leszek Czarnobaj (KO) ubolewał z kolei, że informacji prezesa NIK słuchało tak mało senatorów PiS. - Myślę, że prawda w oczy kole i stąd taka frekwencja - ocenił. Zawiadomienia do prokuratury W związku z wynikami kontroli NIK złożyła do prokuratury pięć zawiadomień o możliwości popełnienia przestępstwa. Prezes NIK zwrócił się też do Trybunału Konstytucyjnego z wnioskiem o stwierdzenie niekonstytucyjności rozporządzenia w sprawie Funduszu Sprawiedliwości. O rezultacie kontroli poinformowano też m.in. prezydenta, premiera i wicepremiera Jarosława Kaczyńskiego i szefa CBA. Zarzuty NIK odpierał m.in. wiceminister sprawiedliwości Marcin Romanowski, zarzucając Izbie "brak elementarnej rzetelności". - Szkoda, że prezes NIK wykorzystuje tę instytucję do walki politycznej i do próby obrony przed prokuratorskimi zarzutami - mówił. Jak przekonywał, najlepiej o skuteczności działań Funduszu Sprawiedliwości świadczą same liczby. - Pomocy udzielono 94 tys. osób; w 2020 r. aż 84,4 mln zł przeznaczono na pomoc pokrzywdzonym przestępstwem; już 51 mln zł trafiło na zakup sprzętu dla szpitali - wymieniał. Wiceminister wskazał przy tym, że Izba nie uwzględniła wyjaśnień i opinii MS. - Smutnym paradoksem jest to, że osoba, na której mogą ciążyć zarzuty popełnienia przestępstwa, atakuje Funduszu Sprawiedliwości, które pomaga ofiarom przestępstw - ocenił Romanowski.