Premier Donald Tusk przedstawił założenia programu "Tarcza Wschód". Jest to zespół działań, między innymi budowa fortyfikacji, ukształtowanie terenu i systemy bezpieczeństwa, które uniemożliwią pokonanie wschodniej granicy przez potencjalnego wroga. Całość ma kosztować nawet 10 mld zł. Co na to mieszkańcy terenów przygranicznych? "Mój tato tam się urodził, i tam umarł" - Jeszcze parę lat temu były tu w okolicy organizowane Dni Dobrosąsiedztwa - opowiada Interii Alina, po czym dodaje: - Białorusini i Polacy normalnie żyli. Jeździło się tam po tanią "ropę" i tu sprzedawało. Każdy był zadowolony. Zresztą, jak tłumaczy Alina, wiele rodzin po tamtej stronie granicy ma swoich krewnych. - Mój tato tam się urodził, i tam umarł. Od zawsze mieszkamy przy samej granicy i tak już zostanie - usłyszeliśmy. Takich rodzin, jak pani Aliny, jest tu więcej. "Jak Ruski będzie chciał wejść, to i tak wejdzie" - Proszę pana, ja nie wiem co oni tu chcą budować - mówi nam Krzysztof, spotkany w niewielkim parku. - Jak Ruski będzie chciał wejść, to i tak wejdzie - tłumaczy, po czym dodaje: - Według mnie to jest pic na wodę, bo tu nawet nie bardzo jest jak co zbudować. Baseny? Jakieś bunkry? Teraz wojnę prowadzi się inaczej. Zresztą, już rzut oka na mapę dowodzi, że po tamtej stronie granicy w większości mamy do czynienia z poleskimi bagnami. Mówi się na ten obszar "Amazonia Europy". Tradycyjne umocnienia mogą tu więc być po prostu zbędne. Ale z większości rozmów z okolicznymi mieszkańcami wynika, że nawet jeśli powstaną, i tak będą szybko pokonane. "W zeszłym roku było tu dużo imigrantów" Miniony rok był rekordowy pod względem liczby osób, nielegalnie przekraczających granicę w tej okolicy. Tylko w Sławatyczach i Kuzawce zanotowano kilkanaście takich prób. Nic dziwnego, Bug w tym miejscu ma ok. 10 m szerokości i, według mieszkańców 70 cm głębokości. - W zeszłym roku było dużo imigrantów. Nawet znalazłam uchodźców u siebie w kukurydzy - mówi nam Stefania. Od stycznia tych prób było zdecydowanie mniej i mieszkańcy już nie uważają tego za problem. - Ale Łukaszence w nic bym nie wierzył - mówi nam Andrzej, który przyjeżdża tu tylko w letnie miesiące. Okolicę często patrolują tu żołnierze WOT, a już sama ich obecność sprawia, że czuć tutaj bliskość granicy z sojusznikiem Rosji. Z Kuzawki dla Interii Łukasz Dubaniewicz ----- Bądź na bieżąco i zostań jednym z ponad 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!