Rozporządzenie, na którego podstawie w Systemie Informacji Medycznej (SIM) znajdą się informacje m.in. na temat ciąży, wchodzi w życie. Mowa o noweli rozporządzenia w sprawie szczegółowego zakresu danych zdarzenia medycznego przetwarzanego w systemie informacji oraz sposobu i terminów przekazywania tych danych do Systemu Informacji Medycznej. "Kontrola i straszenie prokuraturą" Zdaniem Ministerstwa Zdrowia zmiany przełożą się na zwiększenie dostępności i przejrzystości informacji przekazywanych do Systemu Informacji Medycznej, co usprawni pracę personelu medycznego, ułatwi obieg dokumentacji medycznej i ograniczy koszty jej udostępniania. Wśród danych, które pojawią się w SIM, są m.in.: dane służące identyfikacji podmiotu medycznego, dane dotyczące wyrobów medycznych, informacje o alergiach, implantach, grupie krwi, informacja o rozpoczęciu i zakończeniu hospitalizacji, kod ICF w zakresie rehabilitacji leczniczej i informacja o ciąży. Temat ten był szeroko komentowany m.in. przez polityków opozycji. Przewodniczący PO Donald Tusk mówił, że tzw. rejestr ciąż ma służyć kontroli kobiet. Wskazywał, że chodzi o kontrolę donoszenia ciąży i straszenie prokuraturą. Rzecznik MZ Wojciech Andrusiewicz zaznaczył na początku czerwca, że poszerzenie zakresu danych raportowanych w ramach systemu informacji medycznej to wynik zaleceń wypracowanych przez zespół, który został powołany przez Komisję Europejską. Zespół ten, jak dodał, miał wypracować standard raportowania medycznego, który ułatwi pracę lekarzy w ramach coraz szerszego zakresu danych medycznych, które podlegają digitalizacji. Adam Niedzielski o rejestrze ciąż Minister zdrowia Adam Niedzielski pytany o tę sprawę w Polsat News powiedział, że "tworzone są tu mity w ramach pewnej intencji politycznej". - Mówimy tutaj o traktowaniu ciąży jako takiego samego zdarzenia medycznego, jak każde inne, jak choroba, jak zgłoszenie się po jakieś leki. To są sytuacje zapisywane jako historia naszych doświadczeń, jeśli chodzi o system opieki zdrowotnej - powiedział Niedzielski. Jak dodał, do tej pory te zdarzenia były zapisywane w przychodni na karcie. - A my robimy pewien proces digitalizacji. Co więcej, (...) to tak naprawdę robimy to zgodnie z wytycznymi Unii Europejskiej, która określiła pewien standard wymiany danych między państwami. Musi się znaleźć tak zwane "patient summary", czyli podsumowanie najważniejszych informacji o pacjencie, po to, żeby w sytuacji nagłej (...) z większą dozą pewności stosować leczenie - tłumaczył minister. Zaznaczył, że "nie ma czegoś takiego jak dostęp do tych danych dla prokuratury". - To są dane, których gospodarzem jest pacjent. On może upoważnić lekarza wskazanego specjalistę do wglądu w te dane. I ewentualnie lekarz, który w podstawowej opiece zdrowotnej opiekuje się pacjentem ma też domyślny dostęp, ale to jest dlatego, że pacjent wybrał tego lekarza. Jakakolwiek ingerencja w te dane musi być związana z rozpoczęciem postępowania, z decyzją sądu - powiedział Niedzielski.