Treść wiadomości wysłanych rodzinie opublikowała "Uwaga" TVN. Sprawa śmierci 30-letniej Izabeli w Pszczynie wstrząsnęła opinią publiczną. Organizacje praw kobiet i część polityków opozycji zarzucili, że śmierć ciężarnej to konsekwencja wyroku Trybunału Konstytucyjnego z 22 października 2020 roku. W polskich miastach zorganizowano protesty pod hasłem "Ani jednej więcej". Śmierć 30-latki w Pszczynie. "Musi albo przestać bić serce..." Z relacji matki zmarłej Izabeli wynika, że kobieta od września wiedziała o licznych wadach prenatalnych płodu, jednak zdecydowała się donosić ciążę. Do szpitala w Pszczynie trafiła, gdy w 22. tygodniu ciąży odeszły jej wody. "Dziecko waży 485 gramów. Na razie dzięki ustawie aborcyjnej muszę leżeć. I nic nie mogą zrobić. Zaczekają aż umrze lub coś się zacznie, a jeśli nie, to mogę spodziewać się sepsy. Przyspieszyć nie mogą. Musi albo przestać bić serce, albo coś się musi zacząć" - pisała ciężarna kobieta do swojej matki. Izabela pisała w smsie: "Moje życie zagrożone" Ponadto 30-latka relacjonowała rodzinie, że źle się czuje i ma gorączkę. Matka Izabeli podkreśla, że ciężarna informowała personel szpitala o swoim stanie. CZYTAJ TEŻ: Gwiazdy wspierają akcję #AniJednejWięcej "W sumie może być tak, że w każdej chwili dostanę sepsę", "Ja się ogólnie czuję jakbym miała stan zapalny. Kości mnie bolą. Zimno mi. Dziwnie jakoś jak na chorobę" - pisała. Sprawę śmierci 30-latki skomentował Robert Winnicki w "Graffiti" Z treści wiadomości wynika, że ciężarna kobieta przeczuwała, że jej stan się pogarsza. "Dali kroplówkę, bo z gorączki się trzęsłam. Dobrze, że termometr wzięłam, bo nikt nie mierzy. Miałam 39.9", "Masakra. Jeszcze tak nie miałam", "Tragedia. Moje życie zagrożone" - cytuje w "Uwadze" pani Barbara. Pszczyna. Śmierć Izabeli z powodu błędu medycznego? W rozmowie z Interią pełnomocniczka rodziny zmarłej mec. Jolanta Budzowska informuje, że postępowanie przygotowawcze jest prowadzone pod kątem błędu medycznego. - Błąd medyczny może mieć różne tło, takie jak zła organizacja szpitala, przemęczenie lekarza, braki kadrowe czy dylemat lekarza, który boi się podjęcia określonej decyzji i źle ocenia ryzyko dla pacjentki ze strachu przed odpowiedzialnością karną - tłumaczy. Pełnomocniczka rodziny zmarłej podkreśla, że "celem każdego leczenia jest takie prowadzenie pacjenta, żeby nie znalazł się we wstrząsie". - Gdy dochodzi do wstrząsu septycznego, ryzyko śmierci jest bardzo duże - zaznacza. Jak przyznała, jest "daleka od sformułowania, że śmierć tej pacjentki to prosta konsekwencja wyroku Trybunału Konstytucyjnego".