"Bardzo prosimy policję". Grupa kobiet zakłóciła obrady Sądu Najwyższego
- Szanujemy wolność wypowiedzi, ale proszę nie zakłócać postępowania i uczestnictwa innym osobom - zaapelował prezes Sądu Najwyższego kierujący Izbą Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych Krzysztof Wiak. To reakcja na demonstrację grupy kobiet, które zakłócały przebieg posiedzenia sądu. Konieczna okazała się interwencja policji.

W skrócie
- Podczas posiedzenia Sądu Najwyższego grupa kobiet zakłóciła obrady, domagając się uznania wyroków TSUE ponad orzeczenia polskich sądów.
- Sędziowie apelowali o spokój i interweniowała policja, zarządzono też przerwę w obradach.
- Spór dotyczył także obecności prokuratorów na sali.
- Więcej ważnych informacji znajdziesz na stronie głównej Interii
Do zdarzenia doszło podczas środowego posiedzenia. Sąd Najwyższy miał wówczas podejmować w dwóch izbach uchwały dotyczące wpływu prawa europejskiego na polskie prawodawstwo. Na sali pojawiła się jednak grupa kobiet, która zakłócała przebieg postępowania.
- Bardzo proszę osoby, które stoją i zasłaniają kamery, zasłaniają możliwość oglądania tego, co się dzieje, abyście panie usiadły - mówił sędzia Krzysztof Wiak.
- Będziemy musieli wyprosić państwa z sali - dodał sędzia Paweł Czubik.
Sąd Najwyższy. Zakłócony przebieg obrad i interwencja policji
Kobiety, odpowiadając na apel sędziego, stwierdziły, że "cytują konstytucję". Ponadto miały ze sobą banery, które utrudniały widoczność i zakłócały transmisje telewizyjne. Treść jednego z nich brzmiała: "Rzeczpospolita Polska przestrzega wiążącego ją prawa międzynarodowego".
Apele sędziów nie okazały się skuteczne, dlatego konieczna była pomoc policji oraz zarządzenie 15-minutowej przerwy w obradach.
- Zarządzam 15 minut przerwy i bardzo proszę o usunięcie pań z sali. Chodzi tylko i wyłącznie o zakłócanie możliwości odbioru tego posiedzenia - dodał sędzia Wiak.
Dodajmy, że grupa osób, która pojawiła się na sali, domaga się, aby Sąd Najwyższy uznał orzeczenia Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej (TSUE) ponad orzeczenia polskich sądów. Osoby te powoływały się przy tym na zapisy Konstytucji RP i ustawy o ustroju sądów powszechnych. Protestujący, ocenili bowiem, że izby SN nie tworzą sądu zgodnego z konstytucją.
SN zajmuje się kwestią zasady prawnej wyrażonej we wrześniowej uchwale Izby Pracy
Przypomnijmy, że w środę połączone izby SN zajmują się ewentualnym odstąpieniem od zasady prawnej wyrażonej we wrześniowej uchwale Izby Pracy. Wówczas siedmioro sędziów Izby Pracy orzekło, że wyrok Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych jest "nieistniejący i niebyły".
W posiedzeniu bierze udział 23 sędziów obu izb, z których większość stanowią powołani do SN po 2017 roku. Sprawie przewodzi wspomniany sędzia Krzysztof Wiak, kierujący pracami Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych; sprawozdawcą jest sędzia Paweł Czubik.
Sprawa dotyczy wrześniowej uchwały Izby Pracy SN, podjętej w poszerzonym składzie siedmiorga sędziów, której nadano moc zasady prawnej. Uchwałę 24 września podjęli sędziowie, którzy zostali powołani do SN przed 2018 r.
Sędzia Piotr Prusinowski mówił po ogłoszeniu uchwały, że jest ona konsekwencją "całego ciągu zdarzeń prawnych, związanych z patologią, która przez lata została wprowadzona do polskiego systemu prawnego".
Izby zakwestionowały obecność prokuratorów na sali
Dodajmy, że przed interwencją policji połączone izby zakwestionowały obecność prokuratorów Mariusza Kowala i Andrzeja Piasecznego, delegowanych do Prokuratury Krajowej, którzy mieli reprezentować jej stanowisko w tej sprawie.
Delegacja, którą przedstawili prokuratorzy, została podpisana przez szefa Prokuratury Krajowej Dariusza Korneluka, który zdaniem Izby Karnej SN nie jest legalnym Prokuratorem Krajowym.
Prokuratorzy odpowiedzieli, że mają formalne upoważnienie od Prokuratora Generalnego w tej sprawie i że - ich zdaniem - to w pełni wystarcza do udziału w posiedzeniu. Poinformowali też o złożeniu wniosku o wyłączenie 25 sędziów obu izb.














