Jest odpowiedź Suwerennej Polski na poranne nagranie, opublikowane przez Romana Giertycha. Chodzi o zapis rozmowy z Tomaszem Mrazem - byłym dyrektorem Departamentu Funduszu Sprawiedliwości w Ministerstwie Sprawiedliwości. Spotkanie miało zostać zarejestrowane w marcu "na wszelki wypadek, gdyby coś się stało" (Mrazowi - red.). W czasie wypowiedzi byłego dyrektora padają zarzuty w stosunku do ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry oraz wiceministra Marcina Romanowskiego. - Jeżeli chodzi o konkursy, to te najbardziej bulwersujące dotyczyły i dotyczą konkursów związanym z przeciwdziałaniem przyczynom przestępczości (...). Zwycięzców konkursów minister Ziobro z ministrem Romanowskim znali często jeszcze przed ogłoszeniem konkursu - słyszymy. Fundusz Sprawiedliwości. Mraz o "ziobrolimitach" W dalszej części wypowiedzi były dyrektor Funduszu Sprawiedliwości wspominał o wykorzystywaniu pieniędzy na podstawie paragrafu 11. rozporządzenia dotyczącego funduszu. Chodzi o przyznanie "dysponentowi, w szczególnie uzasadnionej okoliczności, możliwość przyznania środków na zadania nieobjęte nadzorem albo programem". - Bardzo często było tak, że polityk w ramach swojej działalności politycznej jechał spotkać się z włodarzami jednostki samorządu terytorialnego i mówił, że mogą dostać 20, 30, 50 tysięcy złotych, tylko żeby przygotowali wniosek. - mówił Mraz. - Były przyznawane (tzw. "ziobrolimity" - red.) poszczególnym członkom na dany okręg wyborczy (...). Polityk jechał do gminy i mówił: dostaniecie 30 tysięcy złotych, wymyślcie sobie na co - dodał były dyrektor Departamentu Funduszu Sprawiedliwości, wskazując m.in. na postać Marcina Warchoła, który w czasie kampanii samorządowej miał "dostać na to prawie dwie bańki". Roman Giertych ujawnia. Jest ruch Suwerennej Polski Krótko po publikacji nagrania na kanale Romana Giertycha na YouTubie, pojawiła się odpowiedź Suwerennej Polski. Stanowisko partii zostało opublikowane w mediach społecznościowych. Ugrupowanie zarzuciło m.in., że w nagraniu "powtarzane są te same tezy". "Mraz jako podejrzany może zgodnie z prawem 'kłamać'. A Giertych jako podejrzany o wyprowadzenie ponad 90 mln wiele lat ukrywał się przed wymiarem sprawiedliwości i teraz ma motywację do osobistej zemsty. Widać, że Giertych 'prowadzi' Mraza, który był wprowadzony do ministerstwa jako agent i jak widać na taśmach, sam cały czas prowokuje wątki i rozmowy pod swoją narrację" - czytamy. Według Suwerennej Polski minister - jako dysponent - "miał prawo wyznaczyć cele konkretnego wydatku funduszu i ostatecznie zmienić decyzje komisji konkursowej lub (...) samodzielnie decydować o wydatku funduszu". Jak dodano, "robienie z tego 'afery' jest kolejnym przejawem 'hucpy'". W ocenie partii w materiale powtarzana jest teza, że środki z funduszu nie trafiały do potrzebujących. "Tymczasem wbrew narracji Koalicji 13 grudnia, FS skutecznie niósł pomoc potrzebującym" - oceniono, przedstawiając następnie wielomilionowe kwoty oraz typy podmiotów, którym zostały one przyznane. Wśród nich wymieniono m.in. Ochotniczą Straż Pożarną i szpitale. Dodano przy tym, że siedzibą OSP jest gmina, co miałoby zaprzeczyć tezie o celowych wydatkach na OSP z podziałem na regiony. "Bodnarowcy od 6 miesięcy robią audyty FS i jak dzisiaj 'Giertychowe śledztwa', a OSP i szpitale są bez środków, które wcześniej cały czas otrzymywały. Więc co jest lepsze dla ludzi: nawet załóżmy nieidealne przepisy, ale jednak nowe wozy strażackie i lepsze szpitale czy wieczne audyty i brak pomocy dla ludzi?" - podsumowano. Czym jest Fundusz Sprawiedliwości? Fundusz Sprawiedliwości - inaczej Fundusz Pomocy Pokrzywdzonym oraz Pomocy Postpenitencjarnej - jest państwowym funduszem celowym, ukierunkowanym na pomoc pokrzywdzonym i świadkom, przeciwdziałanie przestępczości oraz pomoc postpenitencjarną. Dysponuje on wielomilionowymi środkami, pochodzącymi głównie z nawiązek wpłacanych przez sprawców. Pieniądze te powinny trafiać do wyspecjalizowanych organizacji pozarządowych. W 2017 roku ówczesny minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro zmienił zasady rozdysponowania tych środków tak, by mogły one trafiać do wszystkich podmiotów, które podejmą działania w jakikolwiek sposób zapobiegające przestępczości. Wówczas - jak zarzucają dziś rządzący - gigantyczne kwoty zaczęły płynąć do różnego rodzaju inicjatyw, środowisk czy grup wpierających Suwerenną Polskę, czyli partię Ziobry. Formacja ta odpiera zarzuty, uważając, że wszystko było zgodne z prawem, a wspomniane podmioty nie były z nimi związane. ----- Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!