We wtorek 19 grudnia Sejm przegłosował uchwałę o "przywróceniu ładu prawnego oraz bezstronności i rzetelności mediów publicznych oraz Polskiej Agencji Prasowej". Za projekt dokumentu o zmianach w TVP i innych mediach publicznych odpowiadali posłowie nowej większości. Jeszcze w czasie posiedzenia część posłów PiS przeniosła się na protest w siedzibie TVP przy ulicy Woronicza. Dzień później minister kultury i dziedzictwa narodowego ogłosił, że 19 grudnia odwołał prezesów oraz rady nadzorcze TVP, Polskiego Radia i PAP, powołując się na przepisy Kodeksu spółek handlowych. Posłowie Zjednoczonej Prawicy, którzy nie zgadzają się z odwołaniem poprzednich władz Telewizji Polskiej, Polskiego Radia i Polskiej Agencji Prasowej i nie akceptują nowych zarządów, od kilku dni prowadzą protesty w budynkach mediów publicznych, utrudniając proces przejęcia władzy w instytucjach ich nowym szefom. Według nich jedynie Rada Mediów Narodowych ma kompetencje ingerowania w skład zarządów mediów i doszło do naruszenia prawa. 107 minut Bartłomieja Sienkiewicza. "Niewykonalne! Poświadczono nieprawdę?" Teraz politycy wskazują na nowy argument, który ma podważać legalność zmian w TVP, PR i PAP. Poseł Paweł Jabłoński we wtorek podał dalej wpis dziennikarza Marcina Dobskiego, który podważa możliwość wykonania czynności poświadczonych w akcie notarialnym przez ministra Bartłomieja Sienkiewicza 19 grudnia w ciągu niecałych dwóch godzin, które zostały do północy po przegłosowaniu uchwały o godz. 22:13. "W 107 minut do północy: Sienkiewicz jedzie do resortu, prowadzi po kolei Walne (TVP, PAP, PR); po kolei trzy Rady. Powstaje 5 aktów notarialnych. Weryfikacja, odczyt, itp. Dojazd na Puławską 2. Niewykonalne. Poświadczono nieprawdę?" - pyta Dobski i wskazuje, że w każdym protokole z Walnego Zgromadzenia minister Bartłomiej Sienkiewicz powołuje się na uchwałę Sejmu ws. mediów publicznych. Dziennikarzowi wtóruje poseł Zjednoczonej Prawicy, dodając, że "wiele wskazuje na to, że mogło dojść do poświadczenia nieprawdy w dokumentach urzędowych". Jabłoński podaje przy tym, że mowa o przestępstwie zagrożonym karą pozbawienia wolności od trzech miesięcy do pięciu lat, a przeprowadzone kontrole poselskie pozwoliły im na "zabezpieczenie istotnych dokumentów w tej sprawie". Czytaj również: Maciej Łopiński "p.o. prezesa TVP". Stanowczy ruch Ministerstwa Kultury W kolejnych wpisach poseł Jabłoński mówi o tym, że minister mógł podpisać dokumenty jeszcze przed przyjęciem przez Sejm uchwały, na którą się powołuje w akcie notarialnym. Według polityka w tym wypadku "mamy do czynienia z przestępstwem poświadczenia nieprawdy i z bezwzględna nieważnością wszystkich czynności podjętych w mediach w oparciu o te dokumenty" - przekonuje w mediach społecznościowych, przyrównując nową władzę koalicyjną i ich sprzymierzeńców do filmowego gangu Olsena. Zmiany w mediach publicznych. Paweł Jabłoński oskarża ministra Sienkiewicza o fałszerstwo Jabłoński idzie dalej w domysłach i stwierdza, że jeśli natomiast minister nie złożył podpisu pod dokumentem jeszcze przez głosowaniem w Sejmie, to znaczy, że, żadne walne zgromadzenia nie miały miejsca, a "akt jest fałszerstwem (poświadcza nieprawdę), podpisane pod nim osoby również popełniły przestępstwo z art. 271 kk" - przekonuje poseł. - "Co równie ważne - skoro nie było walnych zgromadzeń - to nie dokonano żadnych zmian w organach TVP S.A., PR S.A. i PAP S.A. (abstrahując od tego, że te zmiany bez uchwały RMN i tak byłyby bezprawne)" - wyjaśnia polityk Zjednoczonej Prawicy, argumentując, że do wywołania skutków prawnych potwierdzana w akcie notarialnym czynność musi "faktycznie się odbyć". "Z treści aktów notarialnych dot. TVP, PR i PAP wynika, że żadna z tych czynności nie mogła odbyć się 19 grudnia przed 22:13. Sprawdzamy, czy w ogóle się odbyły. Wiele wskazuje na to, że nie - i że w rzeczywistości nie dokonano żadnych czynności prawnych wobec TVP, PR i PAP, a w dokumentach poświadczono nieprawdę" - pisze poseł i przestrzega, że pracownicy ministerstwa kultury mogą być przymuszani do niszczenia zapisów monitoringu i ksiąg odwiedzin z dnia 19 grudnia, w celu uniemożliwienia stwierdzenia oszustwa. Inny z posłów PiS Krzysztof Szczucki poinformował o złożeniu wniosku do Biura Rzecznika Praw Obywatelskich w trzech sprawach dot. mediów publicznych. Polityk wnosi o "1) przyłączenie się do postępowania rejestrowego i działanie na rzecz podjęcia przez sąd rejestrowy rozstrzygnięcia o odmowie wpisu nielegalnych zmian w TVP, Polskim Radiu i PAP 2) skierowanie wniosków o zabezpieczenie, 3) wytoczenie powództw o stwierdzenie nieważności uchwał ministra Bartłomieja Sienkiewicza" - głosi post w mediach społecznościowych". W sobotę prezydent Andrzej Duda zawetował ustawę okołobudżetową na rok 2024, w której znalazło się m.in. trzy miliardy złotych na media publiczne. W oświadczeniu stwierdził, że "media publiczne trzeba najpierw rzetelnie i zgodnie z prawem naprawić", a ostatnie zmiany naruszają Konstytucję i porządek prawny". Na prezydenckie weto szybko zareagował premier Donald Tusk, który stwierdził, że działania rządu "mają na celu przywrócenie ładu prawnego i zwykłej przyzwoitości w życiu publicznym". *** Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!