"The Washington Post": Będą ostrzem "ukraińskiej włóczni". Elitarna brygada ma rozbić Rosjan
Ukraińską kontrofensywę mają prowadzić jednostki armii wyszkolone przez Zachód, posiadające broń i technologię z państw NATO. Kontrofensywa będzie największym jak dotąd testem strategii USA. Do najważniejszych zadań w przełamaniu rosyjskiego oporu wyznaczona jest 47. Oddzielna Brygada Zmechanizowana. Należy do niej m.in. 27-letnia Aliona, która po okrucieństwach popełnionych przez okupanta w jej rodzinnej Buczy postanowiła walczyć na froncie. - Kazali mi wracać do domu i gotować barszcz - mówi. Nie posłuchała.
Interia współpracuje z czołowymi redakcjami na świecie. W każdy piątek w ramach cyklu "Interia Bliżej Świata" publikujemy najciekawsze teksty opiniotwórczych zagranicznych gazet. Założony w 1877 r. dziennik "The Washington Post", z którego pochodzi poniższy artykuł, to najstarsza gazeta w USA. Jej dziennikarze 73-krotnie zdobywali nagrodę Pulitzera.
Walkę z Rosjanami poprowadzą brygady uzbrojone nie tylko w zachodnią broń, ale także w zachodnie know-how, zdobyte w trakcie wielu miesięcy szkoleń mających na celu przekształcenie ukraińskiej armii w nowoczesną siłę, wyszkoloną w najbardziej zaawansowanych taktykach wojennych NATO.
Wojna w Ukrainie. Tajne przygotowania w Niemczech
Podczas gdy regularna armia Ukrainy w ostatnich miesiącach walczyła z okupantem na wielu frontach, 47. Oddzielna Brygada Zmechanizowana przygotowywała się do następnej fazy wojny w bazie NATO w Niemczech.
Dowództwo brygady szkoliło się w pracowniach komputerowych, gdzie na ekranach można było analizować strategiczne posunięcia i rozważać decyzje, które przyjdzie im podejmować w na wojnie.
Zastępca dowódcy major Iwan Szałamaha i inni wojskowi korzystali z programów, które przypominały gry wojenne.
- Takie symulacje pozwalają zobaczyć ogólny obraz wojny - podkreśla Szałamaha.
- Dzięki nim rozumie się niedociągnięcia, zwraca uwagę na rzeczy, które można przeoczyć - dodaje.
Teraz gdy gry wojenne dobiegły końca, 47. Brygada oraz inne jednostki szturmowe po uzbrojeniu w zachodnią broń, w tym wozy bojowe piechoty Bradley, wróciły na Ukrainę do tajnych lokalizacji bliżej linii frontu, gdzie oczekują na dalsze rozkazy.
Największy test dla strategii USA
Spodziewana od dawna kontrofensywa będzie największym jak dotąd testem strategii USA, polegającej na dostarczaniu Ukraińcom broni i szkoleniach armii, aby mogli walczyć z rosyjskim najeźdźcą na własną rękę.
Minister obrony Ołeksij Reznikow nazwał to "kolejnym poziomem" pomocy w zakresie bezpieczeństwa, o co on i inni ukraińscy oficjele prosili zachodnich partnerów.
Podstawowe szkolenia od zeszłego lata zapewniała Ukraińcom także Wielka Brytania. Jednak do Niemiec wysłano nie zwykłych rekrutów, ale już sformowane jednostki, aby nauczyły się spójnego działanie wewnątrz grupy oraz interoperacyjności między oddziałami.
- Potrzebujemy kursów szkoleniowych na poziomie kompanii, plutonu, batalionu z technikami, z ich bojowymi wozami piechoty, z dowódcą, który zrozumie, jak kierować swoimi siłami, wspierać artylerię, wspierać operacje rozpoznawcze - wskazuje minister obrony Ukrainy.
Ukraińskie korepetycje z kontrofensywy w Niemczech
Jednak krytycy ostatnich szkoleń ukraińskiej armii przez siły NATO zwracają uwagę, że Kijowowi wciąż brakuje kluczowego elementu do skorzystania z maksymalnego efektu działania połączonych sił, głównie nowoczesnych myśliwców.
Wprawdzie Stany Zjednoczone dały zgodę na szkolenie ukraińskich pilotów na myśliwcach F-16, co oznacza, że maszyny mogę wkrótce pojawić się na froncie, ale na pewno nie dotrą one przed rozpoczęciem kontrofensywy.
Czytaj wszystkie artykuły z cyklu "Interia Bliżej Świata"
Jednym z celów szkolenia w Niemczech było nauczenie ukraińskich żołnierzy, jak przechodzić do ofensywy. Przez lata ukraińskie wojsko koncentrowało się głównie na obronie.
Nawet żołnierze, którzy walczyli z prorosyjskimi separatystami na wschodzie Ukrainy od 2014 r., mieli niewielkie doświadczenie w operacjach zaczepnych.
Udana kontrofensywa z jesieni ubiegłego roku, gdy w szeroko zakrojonej operacji wyzwolono ziemie w obwodzie charkowskim we wschodniej części kraju, była pierwszą tego typu operacją od uzyskania niepodległości w 1991 r.
Sukces w Charkowie i zeszłoroczną udaną obronę Kijowa częściowo przypisano wcześniejszym szkoleniom ukraińskiego wojska przez kraje NATO, które rozpoczęły się po inwazji Rosji na Krym.
Wielu ukraińskich dowódców, obecnie zajmujących wysokie stanowiska kierownicze, wzięło udział w takich szkoleniach.
Kontrofensywa coraz bliżej. Jak wyglądały szkolenia ukraińskiej armii?
Na tegorocznych szkoleniach w Niemczech "skupiano się głównie na działaniach ofensywnych" - przyznał anonimowo 29-letni dowódca kompanii.
- Byliśmy w stałym kontakcie z zagranicznymi sierżantami, oficerami, żołnierzami - powiedział ukraiński żołnierz.
- Mieliśmy ze sobą tłumaczy, więc mogliśmy zadawać wszelkie pytania. Nigdy nie zdarzyło się, by nasze pytania pozostały bez odpowiedzi. Wszystko było zorganizowane na wysokim poziomie - podkreślił.
Iwan Szałamaha powiedział, że pierwsze zadania podczas pracy z KORA, symulatorem gier wojennych zaprojektowanym dla sił NATO, polegały na planowaniu pozorowanych operacji na terytorium zajmowanym przez wroga.
Następnie instruktorzy skupili się na tym, co czeka ukraińskie wojsko w najbliższych tygodniach. Pod koniec Szałamaha pracował wraz z dowódcami innych brygad, które miały walczyć w kontrofensywie, koordynując ich działania w celu sprawdzenia, jak będą współpracować na polu bitwy.
Inni żołnierze 47. brygady przeszli też szkolenia techniczne w obsłudze broni lub pojazdów.
32-letni szeregowiec przyznał, że pozostaje w kontakcie z niektórymi amerykańskimi instruktorami, których spotkał podczas kursu. Czasem prosi ich o radę lub powtórzenie niektórych wskazówek poznanych na szkoleniu.
- W Niemczech naprawdę dali nam szansę poczuć, jak to będzie. Jako lider zespołu mogę dowodzić 5-7 osobami. Ale kiedy ma się do czynienia z liczniejszymi grupami, potrzeba więcej praktyki. A dowodzenie batalionem jest naprawdę trudne - przyznał żołnierz.
47. Oddzielna Brygada Zmechanizowana walczy o Ukrainę dla przyszłych pokoleń
47. brygada (wcześniej 47. Samodzielny Pułk Szturmowy - red.) weszła do walki w Ukrainie z nowo sformowanego batalionu ochotniczego. Jego stworzenie, w tym selekcja ochotników pozostawała w rękach dowódców, w tym znanemu medialnie - ponad 450 tys. obserwujących na Instagramie - młodemu weteranowi, sierżantowi Wałerijowi Markusowi.
W październiku br. podjęto decyzję o rozwinięciu pułku do szczebla brygady, której celem było przełamanie linii wroga.
- Zdałem sobie sprawę, że istnieje możliwość stworzenia czegoś interesującego i ważnego, co może przerodzić się w coś znacznie większego - przekonuje Markus.
- Gdy wstąpiłem do wojska 12 lat temu, spotkałem się z wieloma rzeczami, które mnie rozczarowały i sprawiły, że znienawidziłem armię - dodaje.
- Kiedy otrzymałem propozycję, postrzegałem ją jako okazję do zbudowania jednostki, w której sam chciałbym służyć 12 lat temu - podkreśla.
I chociaż 47. brygada jest jeszcze niesprawdzona na polu bitwy, uzbrojono ją prawie w całości w zachodnią broń i, po raz pierwszy, niemal wszyscy jej żołnierze przeszli szkolenie z zagranicznymi instruktorami.
Od elitarnej brygady bije młodość - wszyscy jej dowódcy urodzili się po upadku Związku Radzieckiego. Markus wstąpił do wojska po osiągnięciu pełnoletności w 2014 r., gdy Rosja dokonała aneksji Krymu. Teraz służy w stopniu sierżanta i ma 29 lat, Iwan Szałamaha - 25, a najwyższy stopniem dowódca brygady ppłk Ołeksandr Sak - 28.
- Reprezentujemy młode pokolenie - mówi Szałamaha. - Wciąż mamy całe życie przed sobą. Teraz walczymy o kraj marzeń dla naszych dzieci, wnuków oraz kolejnych generacji - dodaje.
Na czym polega fenomen 47. brygady? Do jednostki nie przyjmowano wszystkich chętnych. Rozmawiano z każdym z żołnierzy z osobna. Dowódcy sprawdzali motywację oraz ich gotowość do służby. Wszyscy musieli przystąpić do testu sprawności fizycznej.
Aliona szuka zemsty za Buczę
Jedną z osób, które w elitarnej 47. brygadzie będą miały za cel złamać opór Rosjan będzie 27-letnia Aliona, z zawodu nauczycielka.
Kobieta - na co dzień posługuje się pseudonimem Aira - była tak wściekła po okrucieństwach popełnionych przez Rosjan w jej rodzinnej Buczy, że postanowiła za wszelką cenę ubiegać się o przyjęcie do brygad szturmowych. Za każdym razem odrzucano jej kandydaturę z powodu płci.
- Kazali mi wracać do domu i gotować barszcz - mówi.
Na początku roku Aliona skontaktowała się z dowódcą 47. brygady. Spytał, czy jej matka wie, że córka chce walczyć. Skłamała, że tak.
W oczekiwaniu na rozkaz rozpoczęcia walk z Rosjanami (tekst ukazał się w "Washington Post" 4 czerwca - red.) Aliona i inni członkowie brygady dbali o zachowanie gotowości bojowej. Czasem daje się słyszeć głos dowódcy, że ktoś w jednostce odniósł rany - to element ćwiczeń, by zmobilizować żołnierzy.
Jednak większość aktywności jest zachowywana na noc, gdy odbywają się ćwiczenia z noktowizorami. Osłona nocy pozwala ukryć wszelkie aktywności przed Rosjanami.
- Jesteśmy, gotowi, zmotywowani, mamy sprzęt, a najcenniejsza rzeczą, jaką dysponujemy, jest hart ducha - mówi Szałamaha.
---
Tekst przetłumaczony z "The Washington Post". Autor: Isabelle Khurshudyan
Tłumaczenie: Mateusz Kucharczyk
Tytuł i śródtytuły oraz skróty pochodzą od redakcji.
Więcej tekstów "Washington Post" możesz znaleźć w płatnej subskrypcji.
---
CZYTAJ TAKŻE: