Interia współpracuje z czołowymi redakcjami na świecie. W naszym cotygodniowym, piątkowym cyklu "Interia Bliżej Świata" publikujemy najciekawsze teksty najważniejszych zagranicznych gazet. Dziennik "Le Monde", z którego pochodzi poniższy artykuł, założono pod koniec 1944 r. Od tego czasu gazeta należy do najchętniej czytanych przez Francuzów i stanowi wiodący głos w debacie publicznej. Waszyngton proponuje władzom Republiki Środkowoafrykańskiej szkolenie armii oraz zwiększenie pomocy humanitarnej w zamian za usunięcie rosyjskich najemników z tzw. grupy Wagnera z kraju. Amerykańska oferta jest bardzo prosta i można ją podsumować: "mamy do zaoferowania znacznie więcej, ale najpierw zerwijcie z obecnymi sojusznikami". Republika Środkowoafrykańska: USA składają propozycję Z informacji "Le Monde" wynika, że w połowie grudnia 2022 r. prezydent Republiki Środkowoafrykańskiej Faustin-Archange Touadéra otrzymał od amerykańskich władz memorandum, w którym zaprezentowano korzyści płynące z zerwania współpracy z najemnikami rosyjskiej tzw. grupy Wagnera. Ofertę przedstawiono na marginesie grudniowego szczytu USA-Afryka w Waszyngtonie. I nawet jeśli nie jest to formalne ultimatum, USA dają prezydentowi afrykańskiego państwa 12 miesięcy na zerwanie współpracy z najemnikami z Rosji, którzy po podpisaniu oficjalnej umowy władz w Moskwie oraz Bangi zaczęli być rozmieszczani w Republice Środkowoafrykańskiej na początku 2018 r. Ludzie słynnego "kucharza Putina" Jewgienija Prigożyna, dowodzeni w Republice Środkowoafrykańskiej przez byłego oficera Legii Cudzoziemskiej Witalija Perfilewa, po wzmocnieniu władzy prezydenta Touadery i przy wsparciu lokalnego wojska, rozszerzyli swoją działalność na projekty górnicze, w obszarze leśnictwa, wydobycia ropy naftowej, a nawet produkcji lokalnej wódki i piwa. Rosnącym wpływom najemników towarzyszą jednocześnie liczne nadużycia zgłaszane przez organizacje broniące praw człowieka. W ramach amerykańskiej strategii utrudniania Kremlowi wzmacniania machiny wojennej w obliczu wojny w Ukrainie, Departament Stanu USA dodał 26 stycznia kilka nazwisk do listy osób i podmiotów objętych sankcjami finansowymi. Wśród nich są były doradca ds. bezpieczeństwa prezydenta Republiki Środkowoafrykańskiej Walery Zacharow, szef Wspólnoty Oficerów ds. Bezpieczeństwa Międzynarodowego Aleksandr Iwanow, uważana za filię grupy Wagnera firma Sewa Security Services, która zapewnia ochronę wyższym urzędnikom rządowym w Republice Środkowoafrykańskiej oraz mająca siedzibę w Zjednoczonych Emiratach Arabskich firma lotnicza Kratol Aviation, która umożliwia wagnerowcom transport sprzętu i ludzi między Libią i Mali a Republiką Środkowoafrykańską. Szczegóły amerykańskiej propozycji Chociaż określa się grupę najemników kierowaną przez Jewgienija Prigożyna jako "transnarodową organizację przestępczą", Stany Zjednoczone nie zamykają drzwi do nawiązania współpracy z ich współpracownikami. Stoi to w wyraźnej opozycji z postawą Francji, która uzasadniła wycofanie swoich żołnierzy i wstrzymanie programów pomocowych dla Republiki Środkowoafrykańskiej i Mali obecnością rosyjskich najemników w tych krajach. Według informacji "Le Monde" w ofercie złożonej Faustinowi-Archange Touadérze, w zamian za zerwanie z ludźmi Prigożyna, amerykańska dyplomacja proponuje wsparcie szkolenia Sił Zbrojnych w miejsce "rosyjskich instruktorów", zwiększenie pomocy humanitarnej za pośrednictwem Agencji ds. Rozwoju Międzynarodowego (USAID) oraz wzmocnienie wsparcia dla misji ONZ w tym kraju. Waszyngton wspomina też o gotowości do usunięcia byłego prezydenta Francois Bozizé, którego obecne władze w Bangi podejrzewają o odpowiedzialność za przeprowadzanie ataków z terytorium Czadu, obserwowanych od listopada 2022 r. W przypadku odrzucenia oferty Waszyngton rozważa cięcia w finansowaniu, redukcję personelu w ambasadzie, a nawet, jeśli to konieczne, jej zamknięcie. W grę wchodzą także indywidualne sankcje wobec urzędników państwowych, uważanych za najbardziej powiązanych z rosyjskimi najemnikami i kontrolowanymi przez nich firmami. Afryka: Pole rywalizacji USA z Rosją Minister spraw zagranicznych Republiki Środkowoafrykańskiej Sylvie Baïpo-Temon przyznała w rozmowie z "Le Monde", że jest "w stałym kontakcie" z amerykańską dyplomacją od października 2022 r. i wizyty w Bangi Ervina Massinga, zastępcy podsekretarza Departamentu Stanu odpowiedzialnego za sprawy afrykańskie. Baïpo-Temon przekazała jednak, że nie zna żadnego pisemnego dokumentu, w którym Waszyngton dyktowałby jakiekolwiek warunki współpracy. Szefowa MSZ zapewniła, że po wizytach w USA między listopadem a styczniem udało jej się zdemaskować "dezinformację i manipulację" Francji oraz lepiej "zrozumieć kontekst", w którym znajduje się jej kraj. Sylvie Baïpo-Temon zaznaczyła, że choć "Republika Środkowoafrykańska ma wolę dywersyfikacji swoich partnerstw", oczekuje zaangażowania całej społeczności międzynarodowej, "aby odpowiedzieć na rzeczywiste potrzeby kraju". Czytaj wszystkie artykuły z cyklu "Interia Bliżej Świata" Republika Środkowoafrykańska długo była zaniedbywana przez światowe mocarstwa, jednak w ostatnich latach stała się polem bitwy między Zachodem a Rosją. Prezydent kraju stał się zaś obiektem zainteresowania ze strony Kremla w jego ambicjach zwiększania wpływów w Afryce. Zakładając więc, że ma wolę, czy byłby w stanie odciąć się od relacji ze swoimi obecnymi patronami? - On jest w pewnym sensie zakładnikiem tej sytuacji. Zagrożone jest jego własne bezpieczeństwo - podkreśla w rozmowie z "Le Monde" źródło bliskie sprawie. Strategia powstrzymywania USA Działania Waszyngtonu wobec Republiki Środkowoafrykańskiej są częścią amerykańskiej strategii powstrzymywania. Ale w Mali, podobnie jak w Sudanie, gdzie grupa Wagnera operuje jako wsparcie dla rządzących junt, amerykańskie pole manewru jest bardziej ograniczone. W Bamako rosyjscy najemnicy, którzy według francuskiego i amerykańskiego wywiadu rozpoczęli swoje działania pod koniec grudnia 2021 r., są obecni na prośbę pułkowników, którzy w sierpniu 2020 r. obalili prezydenta Ibrahima Boubacara Keïtę. W Chartumie działają w powiązaniu z generałem Mohamedem Hamdanem Dagalo "Hemettim", numerem dwa w reżimie wojskowym i szefem potężnej milicji, Szybkich Sił Wsparcia (RSF). Choć Waszyngton nie zerwał relacji z tymi krajami po dokonanych tam zamachach stanu, jednak - jak mówią rozmówcy "Le Monde" - "skurczyła się w nich przestrzeń do działania", ze względu na ograniczenia nałożone przez amerykańskie prawo, które teoretycznie zabrania jakiejkolwiek pomocy dla rządu, który nie ma demokratycznej legitymacji, przyznaje amerykański dyplomata. - To ograniczenie, które uniemożliwia nam oferowanie pomocy w zakresie bezpieczeństwa tym krajom. Nie jesteśmy jednak gotowi poświęcić naszej polityki w zakresie wartości demokratycznych - dodał rozmówca "Le Monde". W Mali Stany Zjednoczone wspierają program reformy konstytucyjnej, będąc przekonane, że wraz z upływem czasu obecnie rządzący stracą władzę. Brak konkretnych wyników Jak na razie nowa strategia walki z rosyjską obecnością na kontynencie nie przyniosła żadnych konkretnych rezultatów. Z Sudanu 9 lutego, na zakończenie swojego ostatniego afrykańskiego tournée, szef rosyjskiej dyplomacji Siergiej Ławrow zapewnił, że najemnicy z grupy Wagnera są rozmieszczani w Afryce "na bezpośrednią prośbę rządów" i "przyczyniają się do normalizacji sytuacji w regionie" w obliczu zagrożenia "terrorystycznego". Kilka dni później ambasador Rosji w Bangi przekazał agencji RIA Novosti, że "rząd Republiki Środkowoafrykańskiej jest zainteresowany przyjęciem większej liczby (rosyjskich instruktorów - red.)". Niedawno władze w Bangi złożyły formalny wniosek do Rady Bezpieczeństwa ONZ, aby uzyskać zwolnienie z powodu embarga nałożonego na ten kraj przez narody zjednoczone na broń. Po wybuchu wojny w Ukrainie zachodnie źródła informowały o spadku liczby najemników w Republice Środkowoafrykańskiej. Zachodnie szacunki mówią o około tysiącu wagnerowców. Jednak ambasador Rosji Aleksander Bikantow twierdzi, że w afrykańskim kraju znajduje się 1890 "rosyjskich instruktorów wojennych". Wzrost liczby personelu, który może być konsekwencją zwiększenia aktywności rebeliantów na północy kraju, stanowiłby dowód na to, że prezydent Faustin-Archange Touadéra pozostaje uprzywilejowanym współpracownikiem Kremla. Wydaje się, że o ile nie nastąpi nagły zwrot akcji, zaplanowany na lipiec br. w Petersburgu szczyt Rosja-Afryka powinien umożliwić pokazanie tego partnerstwa jako przykładu do naśladowania dla pozostałych państw na kontynencie. Rozmowa przetłumaczona z "Le Monde". Autor: Cyril Bensimon Tłumaczenie: Mateusz Kucharczyk Tytuł oraz skróty pochodzą od redakcji