"Le Monde": Szwecja pręży muskuły w obliczu rosyjskiego zagrożenia
Szwecja buduje armię, w skład której mają wchodzić najbardziej zdolni i najlepiej wykształceni. W tym roku 6 tys. młodych Szwedów odbędzie służbę wojskową. W 2032 r. już dwa razy więcej. - Lepiej być gotowym, gdy nadejdzie czas - mówi 20-letnia Ida.
- Cotygodniowy, piątkowy cykl "Interia Bliżej Świata" to najciekawsze artykuły najważniejszych zagranicznych gazet
- Szwecja od marca jest członkiem NATO, ale już wcześniej władze zdecydowały o szkoleniu coraz większej liczby młodych poborowych
- Powodem jest zagrożenie ze strony Rosji
- Francuski dziennik "Le Monde" przygląda się nowym szwedzkim rekrutom.
Palące słońce, sześciu młodych ludzi w mundurach, na głowach hełmy, twarze pomalowane na zielono farbą maskującą. Czekają w rowie na sygnał. Młody rekrut przegląda mapę. Jego misja? Poprowadzić grupę do celu oddalonego o kilkaset metrów tak, by przejść niezauważonym przez wroga.
Będzie musiał biec przez pola z ciężkim plecakiem. - Celem ćwiczenia jest poruszanie się szybko, ale nie za szybko, bez przyciągania uwagi, a przede wszystkim upewnienie się, że grupa nie rozproszy się, co nie jest łatwe - wyjaśnia podporucznik Elias Isaksson, instruktor w pułku P7, który obecnie stacjonuje na południu Szwecji w Revingehed w prowincji Skania.
23-latek chciałby pójść w ślady matki, która była żołnierzem oddelegowanym do dowództwa NATO. Przystąpienie Szwecji do Sojuszu w marcu br., po długim okresie nieangażowania się w rywalizację Zachodu ze Wschodem, "otworzyło wiele możliwości", przyznaje z radością żołnierz.
Na razie podporucznik nadzoruje poborowych biorących udział w szkoleniu dowódców sekcji. Ćwiczenia są rozłożone na 15 miesięcy (w porównaniu do dziewięciu miesięcy w przypadku zwykłej służby).
Poborowych jest około 60, z czego jedna czwarta to kobiety. Niektórzy, jak 22-letni Tom Kuhle, marzyli o pójściu do wojska od najmłodszych lat.
Urodzony w Niemczech, ma ciemny kolor włosów i nosi charakterystyczne okrągłe okulary. Kuhle zgłosił się na ochotnika po ukończeniu szkolenia strażackiego. - W obliczu wojny w Ukrainie i tego, co dzieje się w innych krajach, czuję, że obecność tutaj jest teraz jeszcze ważniejsza. To mnie motywuje - podkreśla.
Szwecja czuje zagrożenie z Rosji. Młodzi garną się do armii
20-letnia Ida Turesson z miasta Växjö na południu kraju przyznaje, że na początku była nieco zszokowana szkoleniem. - Jesteś pod ciągłą presją, w ciągłym biegu - mówi.
Od czasu do czasu Ida rozmawia z innymi poborowymi o zagrożeniach stojących przed Szwecją i Europą. - Mówię sobie, że lepiej być gotowym, gdy nadejdzie czas. Chcę być w stanie bronić mojej rodziny i przyjaciół. W końcu tak naprawdę tylko to się liczy, prawda? - dodaje.
Obok niej stoi Lucas Tinnert. 20-latek dorastał na wyspie Olandia na Morzu Bałtyckim. Przysłuchuje się naszej rozmowie i z aprobatą kiwa głową. On "nie myśli o wojnie każdego dnia". Ale jeśli Szwecja zostanie zaatakowana, zamierza walczyć, "by chronić naszą kulturę i styl życia".
To samo dotyczy 19-letniego Antona Gerdsa, przyszłego dowódcy czołgu. Mówi o przepaści, jaka powstała między jego przyjaciółmi, którzy uniknęli poboru. - Nie rozumieją, o co toczy się gra i dlaczego to, co tu robimy, jest ważne - mówi.
Szwecja. System szkolenia poborowych w armii
Szwecja buduje armię, w skład której mają wchodzić najbardziej zdolni i najlepiej wykształceni. W tym roku 6 tys. młodych Szwedów odbędzie służbę wojskową. Liczba ta ma wzrosnąć z 8 tys. w 2025 r. do 12 tys. w 2032 r.
Pobór do wojska został zniesiony w 2010 r. W tym czasie władze zdecydowały o zachowaniu jedynie armii zawodowej, specjalizującej się w operacjach pokojowych za granicą. Wiele zmieniła aneksja Krymu przez Rosję.
W 2017 r. władze przywróciły obowiązkowy pobór. Była to odpowiedź na obawy o brak gotowości do ataku potencjalnego agresora. Zgodnie z prawem dotyczy on zarówno mężczyzn, jak i kobiet, gdyż pobór w tym kraju jest obecnie "neutralny pod względem płci".
Szwecja. Rekrutacja jak nigdzie indziej
W efekcie co roku około 100 tys. młodych Szwedów jest zobligowanych do wypełnienia specjalnego kwestionariusza dla sił zbrojnych. Zawiera on około 40 pytań dotyczących m.in. sytuacji rodzinnej, edukacji, zdrowia i motywacji.
Jeden na czterech/pięciu z nich wybierany jest do przejścia specjalistycznych testów psychologicznych oraz fizycznych, a jedna trzecia z tego grona ma być wybierana do konkretnej służby w armii. W założeniu armia ma się składać przede wszystkim z ludzi zmotywowanych do pracy w wojsku, spełniających szereg określonych wymagań (fizycznych, psychicznych, zdrowotnych).
- Szacujemy, że musimy przetestować trzech lub czterech kandydatów, zanim wybierzemy jednego - mówi André Nilén, szef biura Pliktverket w Malmö, które jest odpowiedzialne za zarządzanie poborem.
Jak to wygląda w praktyce? Jednym z poborowych był w tym roku 18-letni Kalle Nilsson, uczeń szkoły średniej o profilu ekonomicznym. Chłopak bez większych przeszkód przeszedł wszystkie etapy sprawdzianu do armii. Wśród nich test na inteligencję, odbył rozmowę z psychologiem i badania lekarskie. Może wybrać jeden z dwóch przydziałów. Nie bez wahania zdecydował się na siły powietrzne.
Szwecja. Nie wszyscy marzą o armii. Problem zwolnień lekarskich
Na chwilę obecną Pliktverket nie ma problemu ze znalezieniem zmotywowanych kandydatów, mówi Roland Persson, były oficer odpowiedzialny za rekrutację.
Jednak wraz ze wzrostem liczby poborowych sprawy będą się komplikować, zwłaszcza że 64 proc. ze 110 tys. młodych ludzi, którzy znaleźli się w orbicie zainteresowania armii w tym roku - 73 proc. kobiet i 55 proc. mężczyzn - przyznało się w kwestionariuszu do różnych dolegliwości związanych ze zdrowiem fizycznym lub psychicznym.
To podstęp, by uniknąć poboru? Thomas Persson, pracownik medyczny z Pliktverket w Malmö, zapewnia nas, że liczby te są zgodne z oficjalnymi statystykami dotyczącymi zdrowia młodych ludzi prowadzonymi przez resort zdrowia.
Jednak część partii politycznych wezwało młodych ludzi do przedstawienia zaświadczeń lekarskich. Psycholog Linda Lundell Svanäng ostrzega. - Musimy wybierać ludzi, którzy są zdolni do bycia wysłanymi w strefy konfliktu bez dostępu do leków lub leczenia, którego potrzebują - wskazuje.
André Nilén zauważa, że wybuch wojny w Europie wpłynął na postrzeganie sytuacji u części społeczeństwa, w tym młodych ludzi. - W ubiegłym roku jedna trzecia respondentów powiedziała nam, że inwazja Rosji na Ukrainę miała na nich wpływ. Większość opowiedziała się za odbyciem służby wojskowej - mówi.
Wydarzenia na Ukrainie miały również wpływ na same szkolenia. Rosja jest teraz wyraźnie wskazana jako wróg, z którym musimy nauczyć się walczyć, "co nie miało miejsca w przypadku ZSRR podczas zimnej wojny", zwraca uwagę Marcus Nilsson, oficer łączności w pułku P7.
Kolejną zmianą jest to, że nie ma już mowy o szkoleniu do operacji pokojowych za granicą. Młodzi poborowi są przygotowywani w duchu zapisu artykułu 3. traktatu NATO, czyli m.in. rozwijaniu indywidualnej i zbiorowej zdolności danego kraju do odparcia zbrojnej napaści, wyjaśnia Nilsson.
Szwecja. Służba w armii a imigranckie pochodzenie
Zachwytu przybyciem nowych poborowych nie kryje Rebecka Johansson, szefowa sekcji odpowiedzialnej za szkolenie załóg pancernych.
- Właśnie skończyli szkołę średnią, zdobyli prawo jazdy, niektórzy opuścili rodziców i myślą, że są królami świata. Tutaj, w ciągu zaledwie kilku miesięcy, zyskują odpowiedzialność. Nie ma znaczenia, czy będą dalej służyć w wojsku, czy nie, ta służba czyni ich lepszymi obywatelami - podkreśla.
Bo taki z założenia ma być szwedzki model szkolenia. Ma on budować poczucie elitarności wśród osób działających w armii. Ci, którzy ostatecznie nie zdecydują się na kontynuowanie kariery w armii, i tak będą beneficjentami szkolenia i będą mogli wykorzystać umiejętności w innych dziedzinach życia.
Odnosi się to także do osób pochodzenia imigranckiego. 19-letni Yones Kouzaili prawie nigdy nie opuszczał Malmö przed rozpoczęciem szkolenia na strzelca w czołgu. Niewielu poborowych w jego wieku ma imigranckie korzenie. Jego rodzice, z pochodzenia Irakijczycy, przybyli do Szwecji jako uchodźcy.
W styczniu wywodzący się z prawicy premier Ulf Kristersson zasugerował, że imigranci nie są tak chętni do obrony kraju jak osoby urodzone w Szwecji. Yones Kouzaili nie zgadza się z tym stwierdzeniem. - Wydaje mi się, że wielu z nich doświadczyło wojny. Dlatego boją się, że ich dzieci zostaną wysłane na front - przekonuje.
Po zakończeniu służby niektórzy z młodych poborowych myślą o wstąpieniu do wojska. Tak jest w przypadku 22-letniego Johna Heymana, który złożył podanie o wyjazd na Łotwę, gdzie Szwecja wyśle w 2025 r. mały batalion (około 800 żołnierzy) w ramach wielonarodowych sił NATO. - Zamierzam zastąpić szarzyznę szwedzkiej zimy szarzyzną łotewskiej - śmieje się.
---
---
Artykuł przetłumaczony z "Le Monde". Autor: Anne-Françoise Hivert
Tłumaczenie: Mateusz Kucharczyk
Tytuł i śródtytuły oraz skróty pochodzą od redakcji
---
Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!
---