"Le Monde": Szwedzki model chwieje się w posadach. Masowe zwolnienia w gminach
Pracownicy szkół, szpitali i domów opieki w Szwecji skarżą się na coraz gorsze warunki pracy. Szwedzki model państwa opiekuńczego przez lata był wzorem dla innych. Teraz chwieje się w posadach. Finanse gmin są w opłakanym stanie, wskutek czego muszą zwalniać pracowników.
- Cotygodniowy, piątkowy cykl "Interia Bliżej Świata" to najciekawsze artykuły najważniejszych zagranicznych gazet
- Legendarne państwo opiekuńcze w Szwecji ma coraz większy problem, pisze francuski dziennik "Le Monde"
- Warunki pracy i niski prestiż odstraszają potencjalnych kandydatów
Szwedzcy pracownicy gotują się od gniewu. Powodem są warunki pracy i niskie pensje. Związek zawodowy pracowników komunalnych ogłosił akcję strajkową na 18 kwietnia, ostatecznie odwołał ją w ostatniej chwili, na 24 godziny przed rozpoczęciem protestu.
Poszczególne grupy jednak, jak pielęgniarki, utrzymywały presję na władze jeszcze przez kilka kolejnych dni, grożąc odejściem od łóżek pacjentów, jeśli ich żądania - w tym kwestia unormowania godzin pracy - nie zostaną spełnione.
Szwecja. Model państwa sypie się na naszych oczach
Niezadowolenie zatrudnionych w szwedzkim sektorze publicznym świadczy o powszechnym poczuciu zmęczenia wśród pracowników, a przecież skandynawski kraj przez wiele lat wskazywano jako wzór dla innych w kontekście modelu państwa opiekuńczego.
Zatrudnieni w sektorze publicznym są najbardziej poszkodowani w obliczu środków oszczędnościowych podjętych przez 290 gmin i 21 regionów wchodzących w skład państwa. Okazuje się, że ich finanse publiczne są w opłakanym stanie. Malin Tillgren, pielęgniarka pediatryczna od 1998 r. i przedstawicielka związku zawodowego Kommunal, mówi, że ma trudności ze wskazaniem, kiedy sytuacja zaczęła się pogarszać.
- Było coraz gorzej. Wzrosła liczba zadań, zwłaszcza administracyjnych. Dziś nie jest niczym niezwykłym rozpoczynanie dnia o 7:15 rano z listą pacjentów, co do której mamy pewność, że zabraknie czasu na zajęcie się wszystkimi - opowiada.
I jak dodaje, w pracy dochodzi do absurdalnych sytuacji. Niektórzy z kolegów Tillgren powstrzymują się od picia wody w ciągu dnia, by uniknąć pójścia do toalety. Przerwy to osobny temat. Obowiązków jest tak wiele, że właściwie brakuje czasu na ich wykorzystanie, podobnie jak dni wolnych.
- Najgorsze jest to, że nigdy nie wiadomo, kiedy zostanie się wezwanym do pracy - wskazuje pielęgniarka. W publicznych szpitalach i ośrodkach opieki brakuje pracowników. Szybko rozwijający się sektor prywatny oferuje lepsze warunki. Na porządku dziennym są odejścia z pracy. Co najmniej 14 tys. pielęgniarek (ze 114 tys. wciąż pracujących) zmieniło zawód.
Szwecja. Cięcia budżetowe w ochronie zdrowia
W całej Szwecji odczucia są takie same: na ochronę zdrowia, mimo że jest priorytetem dla wyborców, nie ma już środków w lokalnych budżetach. I nie będzie lepiej. Według Szwedzkiego Stowarzyszenia Władz Lokalnych i Regionów (SKR) deficyt gmin ma osiągnąć 7 mld koron (około 2,5 mld złotych) w 2024 r. i 24 mld koron (około 8,8 mld złotych) w przypadku regionów.
Chwilowo może pomóc zapowiedź z początku kwietnia rządu złożonego z liberałów i konserwatystów, wspieranych przez skrajną prawicę. Chodzi o dodatkowe 6,5 mld koron na zdrowie. Pytanie, na jak długo starczą środki. Annika Wallenskog, główna ekonomistka SKR, twierdzi, że to nie wystarczy, by załatać dziurę budżetową. Jej zdaniem u podstaw problemu leżą dwie główne przyczyny.
- Z jednej strony nastąpiło zmniejszenie budżetu na ochronę zdrowia, który wzrósł w 2021 i 2022 r., by sfinansować szczepienia przeciwko COVID-19 i nadrobić opóźnienia w opiece spowodowane pandemią. Z drugiej strony gwałtownie wzrosły koszty emerytur opłacanych przez władze lokalne. Łącznie o 30 mld koron (około 11 mld złotych) w 2023 r. w porównaniu z 2022 r. - wskazuje.
Szwecja. Lokalne budżety topnieją
W tej sytuacji gminy i regiony nie mają innego wyjścia, jak tylko ograniczyć wydatki. Ma to poważne konsekwencje: np. w Göteborgu największy szwedzki szpital, Sahlgrenska, który przyjmuje 350 tys. pacjentów rocznie, ogłosił, że będzie musiał zlikwidować 2 tys. miejsc pracy (z 17 tys.).
Na południu Szpital Uniwersytecki w Skanii, który zatrudnia 12 tys. osób z Lund i Malmö, zlikwiduje 640 miejsc pracy. Kierownictwo postanowiło również zaprzestać zatrudniania pielęgniarek na czas określony, co kosztuje prawie dwa razy więcej niż pracownicy etatowi. - To dobra decyzja, z wyjątkiem tego, że na razie nie zostały one przez nikogo zastąpione, co oznacza, że obciążenie pracą innych wzrosło jeszcze bardziej - ubolewa Malin Tillgren.
Anna Könsberg i jej koleżanka Renate Hakasson pracują jako opiekunki w domu spokojnej starości w Veberöd, niedaleko Lund. One również narzekają na brak wystarczającej liczby pracowników w sytuacji, gdy pensjonariusze cierpią na coraz poważniejsze choroby. - Jest nas za mało, by zapewnić opiekę na takim poziomie, jakiego byśmy sobie życzyli - mówią. A warunki pracy i niski prestiż zawodu odstraszają potencjalnych kandydatów.
Szwecja. Pracownicy "zasługują na dużo więcej"
Okazuje się, że Szwecja ma jeszcze inny kłopot. Młodzi ludzie, prosto ze szkół, właściwie bez żadnych kompetencji, trafiają do pracy i szybko rezygnują. Często nie są oni członkami związków zawodowych, co niepokoi Annę Könsberg. - Musimy zacząć od zera, wyjaśnić im szwedzki model i rolę związków zawodowych. Nie widzą w tym sensu, ponieważ uważają, że prawa pracownicze to coś oczywistego - podkreśla.
Nauczyciele w szkołach również zgłaszają pogorszenie warunków pracy. Według badania przeprowadzonego przez Szwedzki Urząd ds. Środowiska Pracy 46 proc. nauczycieli w przedszkolach i szkołach podstawowych cierpi na problemy zdrowotne związane z pracą - to najwyższy wskaźnik, większy niż w przypadku asystentów opieki.
Według związku zawodowego nauczycieli Sveriges Lärare cięcia kadrowe ogłoszone w wielu gminach mogą jeszcze bardziej pogorszyć sytuację.
- Szwedzi zasługują na znacznie więcej - mówi Tina Christensen, przewodnicząca Związku Komunalnego w Skanii. Tym bardziej, że kasa państwa, w przeciwieństwie do samorządów lokalnych, jest pełna. 15 kwietnia minister finansów Elisabeth Svantesson oszacowała, że dług publiczny, wynoszący 31 proc. PKB, powinien dalej spadać w nadchodzących latach.
---
---
Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!
---
Artykuł przetłumaczony z "Le Monde". Autor: Anne-Françoise Hivert
Tłumaczenie: Mateusz Kucharczyk
Tytuł i śródtytuły oraz skróty pochodzą od redakcji
---