Sprawa moim skromnym zdaniem jest poważna, rozwojowa i niebezpieczna. Z kilku przyczyn, ale podstawową jest to, że dotyczy środowisk choć masowych, to dość hermetycznych, jak świat gamingu. Ich uczestnicy i uczestniczki spędzają często w nim po kilka, kilkanaście godzin dziennie, a streamingowi liderzy odgrywają rolę wszechstronnych autorytetów. Nadużywanie przez nich swojej psychologicznej władzy można śmiało porównać do podobnej sytuacji w przypadku księdza, nauczyciela czy lekarza. I właśnie to nastąpiło. CZYTAJ WIĘCEJ: Bajki o przemocy w Polsce. Chcecie wywołać wilka z lasu? Skutkiem kolejnych zarzutów jest na razie między innymi wykluczenie z Fame MMA jednego z jej liderów - Boxdela (zarzucono mu między innymi wykorzystywanie nieletnich), ale lawina zapewne dopiero ruszy. Jednym z bardziej bulwersujących aspektów jest zarzut uwodzenia w sieci dziewczynek poniżej 14. roku życia przez innego z byłych twórców. Cała sprawa dotyka coraz większej liczby osób i domniemanych ofiar. A zarazem wszystko to dzieje się w swoistym zaciszu albo jak kto woli - niszy polskich platform internetowych. Tyle, że krzywda i rany są zupełnie niewirtualne. I - co zaskakujące - mało interesuje świat polskiej polityki. Grzeszni obrońcy kobiet A przecież mamy wielki front walki o prawa kobiet. To one, podobnie jak bój o demokrację i walka o uśmiechniętą Polskę, były czołowymi hasłami niedzielnego marszu opozycji. Prawdziwa ofensywa trwa na Instagramie, platformie chętnie wykorzystywanej przez wokołotuskowych celebrytów. Tak więc od osób pokroju Małgorzaty Rozenek czy Julii Kuczyńskiej Maffashion możemy dowiedzieć się w gruncie rzeczy tego, że prawa kobiet to w Polsce ważniejszy problem niż zagrożenie rosyjskie, model transferów socjalnych, inflacja, rozwój infrastruktury czy edukacja. CZYTAJ WIĘCEJ: Plując na Polskę, Zełenski pluje pod wiatr Jeśli już dopytać o szczegóły, to jest z tym kłopot, szczególnie od czasów kiedy sławetną podczas wakacji panią Joannę postanowiono zakopać pięć metrów pod ziemią, by nikomu nie przeszkadzała. Podobnie jest chyba z awanturą wśród youtuberów, która jest o tyle niewygodna, że niektórzy z jej bohaterów, w tym znany influencer, zdolny artysta i dziennikarz Krzysztof Gonciarz, także deklarowali się jako uczestnicy wspomnianego wyżej frontu, a dziś zarzuca się im rzeczy od ochrony praw kobiet bardzo, bardzo dalekie. Terra incognita PO-celebryci mają tu spory komfort i bonus, bo pisowscy spin-doktorzy odpuścili sobie tę platformę zupełnie. Czy to z wrodzonego konserwatyzmu, który nakazuje im być o dekadę zapóźnionymi w stosunku do rzeczywistości i na wiece partyjne zakładać obowiązkowe krawaty, czy też lekceważenia dla tak zwanych "Julek". Określenie to swoją drogą weszło już mocno w język marketingu politycznego. To często, ale wcale nie zawsze, najmłodsza część elektoratu. Często, ale nie zawsze, kobiety. Słabo zorientowane polityczne, nieśledzące wydarzeń na bieżąco, ale chętnie angażujące się pod wpływem mody i lubiące, gdy coś się dzieje. Ta grupa, do której próbuje trafić choćby zaangażowany już zupełnie w propagandę obozu Tuska Jerzy Owsiak, wiedzę o świecie czerpie często wyłącznie z Instagrama (ewentualnie dodatkowo TikToka). O kwestii wieku emerytalnego dla kobiet, wsparcia socjalnego, czy w końcu zmian prawnych pozwalających na lepszą ochronę ofiar przemocy domowej wprowadzanych za rządów PiS nie ma szans się dowiedzieć, bo rządy te nie są łaskawe z nią się komunikować nawet w kampanii wyborczej. CZYTAJ WIĘCEJ: Źli, brzydcy, Polacy - naród wyobrażony Podobnie strefa youtube’owego streamingu i patozachowań jego autorów jest najwyraźniej dla wielu wciąż Ameryką przed Kolumbem. Tymczasem prosi się o interwencję, miejmy nadzieję, że Mateusz Morawiecki ją zapoczątkuje. Na sprawę zareagował też choćby (do środy do godziny 13:30) Szymon Hołownia. Warto dodać, że chodzi o interwencję nie taką, która będzie prowadzić do potępienia w czambuł całego zjawisko funkcjonowania streamerów, a taką, która zaowocowałaby sprawniejszym wykrywaniem patologii związanych z tą wciąż rosnącą branżą, a przede wszystkim szeroką edukację. Jasnym elementem na tym ponurym pejzażu jest to, że dziś środowisko yotube’owe oczyszcza się także samo i samo przeprowadza śledztwa. Chwała mu za to. Czy podobny los czeka instagramowych moralistów i przewodniczki zbłąkanych dusz, których napędem jest photshopowa estetyka?