W rozmowie z mediami senator z Olsztyna stosuje uniki. Ani razu nie wypowiedziała się jasno, że chce kandydować, ale też ani razu nie zaprzeczyła, że nie interesuje jej to stanowisko. - To zasłona dymna. Ona bardzo tego chce. Bardzo. Poczyniła już pewne kroki - mówi nam jeden z parlamentarzystów. Staroń w ubiegłym tygodniu miała się spotkać z Jarosławem Kaczyńskim. Bez zielonego światła od prezesa PiS nie mogłaby marzyć o tym stanowisku. Niedoszły rzecznik praw obywatelskich Bartłomiej Wróblewski miał z kolei naciskać, by w głosowaniu nad jego kandydaturą Staroń była za. Ostatecznie, co często jej się zdarza, wstrzymała się od głosu. Taki unik nie wyklucza jednak jej startu, bo warunek Wróblewskiego nie wszedł w życie. Sama Staroń ma natomiast budzić sympatię Kaczyńskiego, co nie jest bez znaczenia. Prawo i Sprawiedliwość chce wyjść z pata, który trwa od września. Wcześniejsze dwie próby przeforsowania politycznych kandydatów - Piotra Wawrzyka i Wróblewskiego, nie udały się. A kolejna porażka w głosowaniu o ten urząd wyglądałaby źle wizerunkowo, a także wymusiłaby realizację wyroku TK w tej sprawie i uchwalenie specjalnej ustawy. Polityczna singielka Kandydatura Staroń obarczona jest jednak pewnym ryzykiem. Senator z Olsztyna rzeczywiście wydaje się polityczną singielką, która może pełnić urząd zupełnie niezależnie. To oczywiście warunek konstytucyjny, wydawałoby się nawet, że pożądany, ale PiS wolałoby mieć jakikolwiek wpływ na decyzje czy inicjatywy RPO. Takich gwarancji kandydatura Staroń nie daje. Na jej niekorzyść wpływają też dwie inne kwestie - w przeszłości należała do Platformy Obywatelskiej, a choć dziś częściej wydaje się sympatyzować z Prawem i Sprawiedliwością, pozostaje, w opinii części polityków PiS, obarczona platformianym grzechem. Druga sprawa - Staroń nie ma wykształcenia prawniczego, co na tym stanowisku może być największą przeszkodą. Ma jednak niezaprzeczalną zaletę, czyli doświadczenie. Staroń od lat wspiera obywateli w walce z egzekucjami komorniczymi, a jej działalność społeczna idzie w parze z działalnością polityczną - w tym wymiarze przypomina nieco Piotra Ikonowicza. Dlatego też jej kandydatura jest do zaakceptowania niemal przez wszystkich. Tyle tylko, że równie dobrze może zostać przez wszystkich odrzucona. Jeśli opozycja będzie utrzymywać, że nie poprze polityka, a taki argument często się pojawiał, to Staroń RPO nie zostanie. Spekulacje kuluarowe Sama senator ma też poprawne kontakty z różnymi parlamentarzystami - niezależnie od politycznych barw. Kuluarowo spekuluje się, że jej kandydaturę mogłaby poprzeć duża część polityków Koalicji Obywatelskiej, jak np. Krzysztof Kwiatkowski (formalnie Koło Senatorów Niezależnych) czy Robert Dowhan, albo senatorowie PSL-Koalicji Polskiej, jak Jan Filip Libicki czy Ryszard Bober. Ta ostateczna rozgrywka jest też istotna z innego powodu - wszyscy chcą uniknąć scenariusza, w którym do kontynuacji pełnienia obowiązków RPO będzie potrzebna specjalna ustawa wprowadzająca kogoś w rodzaju komisarza. Politycy z różnych formacji, z którymi rozmawialiśmy, chcą za wszelką cenę ominąć to rozwiązanie. Dlatego też tym razem zgłoszenie odpowiedniego, "wybieralnego" kandydata jest dużo ważniejsze niż do tej pory. Na giełdzie nazwisk pozostaje jeszcze Stanisław Trociuk, którego jakiś czas temu zaproponował Robert Biedroń. Trociuk to doświadczony urzędnik, od 2002 roku zastępca RPO, który po śmierci Janusza Kochanowskiego pełnił też obowiązki RPO. Łukasz Szpyrka