W ostatni czwartek rano ogólnopolskie media obiegła informacja, że Polska 2050 zyskuje nowych członków, w tym parlamentarzystę. Jak ustalił Łukasz Szpyrka z Interii, nowym posłem Szymona Hołowni miała być Hennig-Kloska. Chwilę po tym, jak opublikowaliśmy tę informację, konferencję odwołano "z przyczyn niezależnych". O co faktycznie chodziło? Zapytaliśmy parlamentarzystów Hołowni. - Konferencję odwołaliśmy trochę z powodu strajku mediów (ogólnopolski protest odbywał się dzień wcześniej, w środę 10 lutego - red.) - powiedziała Interii posłanka Hanna Gill-Piątek. - Chcieliśmy także zaprezentować samorządowców, a utknęli w śniegu. Na pewno personalne sprawy nie są najważniejsze, dla nas liczy się program. To po prostu nie był dobry czas, żeby organizować takie wydarzenie - dodała. Jak ustaliliśmy, Paulina Hennig-Kloska do ostatniej chwili rozważała wszystkie "za" i "przeciw". - W czwartek nie powiedziałam nigdzie, że nie pójdę do Szymona Hołowni. Temat nie był zamknięty, a decyzja nie została podjęta ostatecznie - mówi nam posłanka. - Jeśli ktoś chciał mnie słuchać, wiedział, że jestem na etapie podejmowania decyzji. Zdecydowałam się w niedzielę wieczorem - dodała. Zdaniem parlamentarzystki jej wybór to żaden przypadek czy zdrada, a w pełni świadome działanie. - Podaję rękę Szymonowi Hołowni, bo uważam, że na polskiej scenie politycznej brakuje takich liderów jak on. Jest potrzebny, żeby cokolwiek zmienić - przekazała. "Wszystko by jej dali" Czwartek był dniem, kiedy pyrrusowe zwycięstwo odniosła KO. Jak ustaliła Interia, w negocjacjach z Hennig-Kloską brali udział nie tylko Katarzyna Lubnauer i Adam Szłapka z Nowoczesnej. Przekonać posłankę próbował także Cezary Tomczyk, szef klubu parlamentarnego koalicji. Jego rozmowa z posłanką trwała kilka godzin. Katarzyna Lubnauer, była szefowa Nowoczesnej, przekonuje, że rozmawiało się dobrze. - Przekonało ją, że tworzymy grupę, pracujemy razem od pięciu lat - mówi posłanka. - Jest mi szczególnie przykro, że odeszła trzy dni później. Nie wiem, co zaważyło na tej decyzji - dodaje. Nieoficjalnie ustaliliśmy, że propozycji ze strony KO nie brakowało. - Wszystko by jej dali. Proponowali gospodarkę i aktywność w związku z aferą GetBack, która interesowała Paulinę - zdradza nam jeden z posłów opozycji. - W tym samym czasie z regionu popłynęły jednak sygnały, że Kloskę trzeba najpierw podciągnąć, a potem "utopić". Bo trwale nadszarpnęła zaufanie - dodaje nasze źródło. Polityk związany z Hołownią: - Perswazja byłych kolegów zrobiła swoje. Próbowali ją "zagłaskać". Brutalne konsekwencje były tylko kwestią czasu. W KO trwa bezwzględna walka o politykę. Oni chcą, żeby za wszelką cenę Platforma przeżyła - usłyszeliśmy. Jak już pisaliśmy, tarcia związane z nadrzędną rolą PO w Koalicji Obywatelskiej przybrały ostatnio na sile. Kilka tygodni temu podaliśmy, że posłowie Nowoczesnej chcieli być bardziej widoczni i wyjść z własnymi inicjatywami, ale kierownictwo większej partii stanęło okoniem. - Jest presja, żeby wycofywać koalicjantów z mediów, eliminować ich. Przecież Barbara Nowacka też zniknęła po awanturze z gazem łzawiącym na protestach. Dlaczego? Bo było jej za dużo - nie ukrywa żalu jeden z naszych rozmówców należących do klubu KO. Według naszego informatora presję narzucają regiony, a kierownictwo partii nie jest w stanie nic zrobić. Jakub Szczepański