W Watykanie dekoracje świąteczne pojawiają się dość wcześnie, bo już 8 grudnia w święto Niepokalanego Poczęcia NMP. - Najbardziej znanym zwyczajem, wprowadzonym w czasach Jana Pawła II, jest szopka i choinka na placu św. Piotra. W tym roku jest to bajecznie kolorowa szopka z peruwiańskich Andów, a choinka pochodzi z Andalo w gminie Trydent - opowiada Interii Łukasz Sośniak SJ, mieszkający w Rzymie jezuita. Błogosławieństwo na cztery strony świata Tegoroczna szopka z Peru nawiązuje do przypadającej w tym roku 200. rocznicy ogłoszenia niepodległości tego kraju, ukazując wycinek codziennego życia narodów andyjskich. Tego dnia ruszają też jarmarki bożonarodzeniowe i ubiera się choinki. - To jest też dzień, kiedy świętowanie rozpoczyna papież. Wczesnym rankiem udaje się na Piazza di Spagna, gdzie znajduje się kolumna z figurą Niepokalanej. Tam chwilę się modli, powierza Rzymian i świat Matce Bożej i ofiarowuje jej wieniec z kwiatów. Nie on zapoczątkował ten zwyczaj, ale to on wymyślił, żeby ta modlitwa miała miejsce bardzo wcześnie rano, nie powoduje to zamieszania i nie blokuje centrum Rzymu w świątecznym dniu - tłumaczy brat Łukasz. Jednym z ważniejszych wydarzeń w czasie świąt w Watykanie jest też pasterka w Bazylice św. Piotra, której przewodniczy papież. - W czasach covidowych liczba miejsc dla uczestników jest ograniczona. Ja w tym roku będę w niej uczestniczył, co bardzo mnie cieszy - opowiada ksiądz Piotr Szymański, który w Rzymie jest od pięciu lat, studiuje tam teologię fundamentalną i mieszka w Polskim Papieskim Instytucie Kościelnym. Tłumaczy, że aby dostać się na wydarzenie, należy zarejestrować się przez internet. Inna rejestracja jest dla duchownych, a inna dla świeckich. Tegoroczna Msza Pasterska rozpocznie się wyjątkowo wcześnie, bo już o godz. 19.30. Jak mówi Łukasz Sośniak SJ, Franciszek przyznał w jednym z wywiadów, że jeszcze zanim został papieżem zostawał w kościele po pasterce żeby jeszcze się modlić, nawet kilka godzin. - Dla niego Boże Narodzenie to po prostu bycie z Bogiem, który nawiedza swój lud - tak się wyraził - dodaje jezuita. Ks. Piotr zauważa, że obok pasterki, równie ważnym dla katolików wydarzeniem jest Anioł Pański w Boże Narodzenie i błogosławieństwo na cztery strony świata - Urbi et Orbi - wraz z orędziem bożonarodzeniowym. - Papież mówi też wtedy przesłanie dotyczące pokoju na świecie - dodaje ks. Piotr. Papież z Argentyny. Jak obchodzi Boże Narodzenie? Brat Łukasz zwraca uwagę na to, skąd pochodzi obecny papież. W jego opinii może się to przekładać na sposób w jaki Ojciec Święty obchodzi Boże Narodzenie. - To człowiek, któremu święta nawet nie kojarzą się z zimą, ale z środkiem lata, pochodzi z innego kręgu kulturowego i nie przeżywa świąt jak Polacy. W Argentynie święta przeżywane są hucznie, ale nie aż tak jak w Polsce - mówi. Wyjaśnia, że jeśli papież zasiada do wigilii to raczej nie jest ona wegetariańska, ale argentyńska, czyli z dużą ilością wołowiny. - Franciszek lubi owoce, sałatki, kurczaka i wołowinę, odżywia się bardzo zdrowo. Sporo produktów na jego stół pochodzi z gospodarstwa prowadzonego w Castel Gandolfo. Można je kupić też w watykańskim sklepie, a ja jestem wielkim fanem papieskich jogurtów i mleka. Wiemy, że umie gotować, bo jako młody człowiek pomagał w tym swojej mamie. Jako ksiądz gotował rzadko, ale opowiadał kiedyś, że przyrządzał studentom obiady w niedzielę, gdy pracował w uczelni San Miguel, bo wtedy kucharka miała wolne. Co do napojów to oczywiście yerba mate, nawet podczas jego wizyty w radiu go częstowaliśmy i nie odmawiał - opowiada Łukasz Sośniak SJ. Wspomina słowa, które niedawno powiedział Franciszek na temat przygotowań do świąt. - Mówił, że najlepszym sposobem przygotowania do Bożego Narodzenia będzie wykonanie konkretnego gestu dla osób najbardziej potrzebujących: telefon do samotnej osoby, wizyta u kogoś starszego lub chorego, pomoc ubogim, przebaczenie. Myślę, że to są rzeczy ważniejsze dla tego papieża w kontekście Bożego Narodzenia niż kolejne potrawy i zwyczaje - mówi jezuita. Boże Narodzenie we włoskim stylu Tegoroczne święta Bożego Narodzenia są czwartymi, jakie ks. Piotr spędza we Włoszech. Na pierwsze święta wrócił do Polski, do domu, choć mógł je spędzić w jednej z włoskich parafii. Wtedy jednak się na to nie zdecydował. - Mieszkanie wśród polskich księży to ogromny plus, jednak nie pomaga w nauce języka włoskiego - śmieje się. Rok później skorzystał z zaproszenia i pojechał na Boże Narodzenie do parafii w Piemoncie niedaleko Mediolanu. Właśnie tam spędzał święta przez ostatnie trzy lata. - Tam doświadczyłem włoskich świąt Bożego Narodzenia - przyznaje. Zdaniem księdza Piotra różnice w obchodach świąt Bożego Narodzenia w Polsce i we Włoszech są ogromne. - Jeden z moich kolegów żartował po świętach we Włoszech, że nie zostanie tutaj nigdy więcej. Tak brakowało mu tradycji z Polski - opowiada ks. Piotr. Dodaje, że nasza polska tradycja w porównaniu z tą włoską, jest o wiele bogatsza: mamy 12 potraw wigilijnych na stole, dzielimy się opłatkiem, wspólnie kolędujemy. O największych różnicach między świętami w Polsce i we Włoszech opowiada też Łukasz Sośniak SJ. - Największa różnica pomiędzy Polską a Italią to brak opłatka i składania sobie wigilijnych życzeń. Nie ma też aż tak uroczystej kolacji wigilijnej jak w Polsce. Bardziej świętuje się bożonarodzeniowy obiad. Reszta wygląda w miarę podobnie - mówi. Przyznaje, że jak wszyscy zakonnicy święta spędza we wspólnocie, w której aktualnie mieszka. - Tym razem będzie to rzymska wspólnota San Pietro Canisio, w której mieszkają jezuici z całego świata, głównie pracujący dla Radia Watykańskiego i innych instytucji watykańskich. Do Polski wybieram się w styczniu na krótki urlop - zdradza. Jezuita mieszka w Rzymie od ponad dwóch lat, pracuje w Sekcji Polskiej Radia Watykańskiego. - Codziennie przygotowujemy 15-minutowy serwis radiowy o działalności papieża, Stolicy Apostolskiej i wydarzeniach w Kościele. Serwis jest emitowany w Jedynce i w rozgłośniach katolickich w kraju i za granicą. Jesteśmy też odpowiedzialni za prowadzenie papieskiego portalu informacyjnego VaticanNews.va i franciszkowego Twittera w języku polskim - wylicza. Makaron na wigilii i podziwianie szopek Ksiądz Piotr, który w ostatnich latach spędzał święta w jeden z włoskich parafii, opowiada Interii, jakie zwyczaje tam panowały. - Sama kolacja wigilijna w parafii, na którą mnie zaproszono, choć była bardzo smaczna, to nie przypominała naszej wieczerzy wigilijnej, nie była tak uroczysta. Jedliśmy rybę, ale był też makaron i Panettone, czyli babka z rodzynkami i czekoladą - wspomina. Wśród różnic o których opowiada jest też zwyczaj przygotowywania szopek bożonarodzeniowych, który dla Włochów jest bardzo ważny. W trakcie pasterki jest nawet uroczysty moment wniesienie figurki dzieciątka do kościoła i złożenia jej w żłóbku. - Również w swoich domach Włosi przygotowują szopki i oczekują, by je podziwiać. Często to naprawdę misterna robota, zdarzają się takie, które zajmują cały pokój, mają wodospady, czy strumyczki - opowiada ks. Piotr. Łukasz Sośniak SJ przyznaje, że on również z współbraćmi przygotował w kaplicy żłóbek, który jest nie do odróżnienia od polskiego. Jezuita opowiada też o wspomnianej już tradycji jedzenia popularnego włoskiego ciasta - Panettone. - W Polsce to nieznany zwyczaj, a tutaj bardzo popularny - mówi. Przyznaje, że to, co łączy Włochów i Polaków, to obchodzenie świąt w gronie rodzinnym. - Nawet ci, którzy nie są wierzący, starają się po prostu być ze swoimi rodzinami. Większość dzieje się w kościołach i przy stole. Włochom święta zawsze kojarzą się z bardzo dobrym jedzeniem a także prezentami i śpiewem - zauważa jezuita. "Najważniejsze to nie zapomnieć o Jezusie" Choć Boże Narodzenie to radosny okres, to dla księży jest on też wyjątkowo pracowity. Wiele osób właśnie wtedy decyduje się na pójście do spowiedzi, często po wielu latach. - Musimy ten czas poświęcić ludziom, każdy z nich chce zostać wysłuchany, a dla nas to jest konkretna praca. Dobrze byłoby jeszcze, żebyśmy mieli czas na dobre przeżycie tych spowiedzi, przemyślenie ich, oddanie tych grzechów Bogu - przyznaje ks. Piotr. Opowiada, że służąc we włoskiej parafii miał duże szczęście, bo była tam kaplica, w której mógł spokojnie przeżyć ten okres. - Głównie dlatego dobrze wspominam to moje Boże Narodzenie tutaj. Chociaż wiadomo, że było w nim też dużo samotności, ale od tego żaden ksiądz nie ucieknie - mówi duchowny. W tym roku, po raz pierwszy od trzech lat, ksiądz Piotr nie jedzie do parafii w Piemoncie. Zdecydował, że zostaje w Instytucie, by pracować nad doktoratem. Wigilie spędzi więc razem z innymi księżmi i mieszkańcami domu. Pytany o to, co jego zdaniem jest najważniejsze w świętach, mówi: - Najważniejsze jest to, żeby nie zapomnieć o tym małym, pokornym i delikatnym Jezusie, który do nas przychodzi. Bardzo łatwo może przejść niezauważony, kiedy skupimy się na tych wszystkich ziemskich sprawach. Oczywiście spędzenie czasu z rodziną i dzielenie się opłatkiem jest bardzo ważne, ale jeśli nie spotkamy Jezusa, to będziemy zagubieni. Nie trzeba być od razu mistrzem życia duchowego, żeby się modlić, ale to byłoby bez sensu, gdybyśmy świętowali Boże Narodzenie bez Boga. On do nas przychodzi i jest światłem w tej ciemności, która często nas otacza. Warto o tym pamiętać.