Węgry w uścisku smoka
Wobec coraz trudniejszego położenia Węgier w relacjach z Unią Europejską węgierskie władze poszukują alternatywnych partnerów gospodarczych. Doktryna "otwarcia na Wschód" jeszcze nigdy nie była Węgrom tak bardzo potrzebna. Obecnie realizowana jest ona wraz z najnowszą ekonomiczną teorią stworzoną w Budapeszcie - "neutralnością gospodarczą".

- Z punktu widzenia inwestycji był to drugi najefektywniejszy rok - mówił przed tygodniem szef węgierskiej dyplomacji Peter Szijjártó. Minister wskazał, że Węgry zawarły umowy o wartości 4000 mld forintów (ok. 9,6 mld euro), a 80 proc. tej wartości przypadło na inwestycje pochodzące z azjatyckiego trójkąta: Chin, Korei Południowej i Japonii.
Azjatycko-europejski łącznik
Największe inwestycje dalej realizowane są w sektorach: motoryzacyjnym i elektronicznym. Rząd Węgier już dawno postawił właśnie na te gałęzie przemysłu, uznając, że to nad Dunajem możliwe będzie połączenie między "Wschodem a Zachodem", to jest przede wszystkim kapitałem niemieckim budowane bądź rozbudowywane fabryki: Mercedesa w Kecskemét, BMW w Debreczynie, Audi w Győr, a producentami akumulatorów do samochodów elektrycznych - przede wszystkim CATL, spółki, która buduje swoją fabrykę pod Debreczynem (produkcję powinna rozpocząć jesienią tego roku).
W rynek motoryzacyjny weszły także inne spółki: BYD, która postawiła na pierwszą w Europie fabrykę pod Segedynem (na południu), podobną postawę przyjął Great Wall Motor (fabryka w Peczu).
Przed kilkoma dniami Szijjártó zapowiedział inwestycję chińskiej firmy Xinzhi Group Co., która również na Węgrzech zbuduje pierwszy zakład produkujący komponenty do silników elektrycznych. Inwestycja zostanie zrealizowana w miejscowości Hatvan (ok. 60 km od Budapesztu), jej wartość opiewa na 50 mld forintów (ok 120 mln euro).
Węgry zbierają w 2024 roku premię za głosowanie przeciwko nałożeniu ceł na pojazdy elektryczne z Chin. Te obowiązują od 30 października 2024 roku, a ich wysokość waha się od 7,8 do 35,3 proc. W trakcie głosowania, poza Węgrami, za odrzuceniem pomysłu ceł głosowały jeszcze Niemcy, Słowacja, Słowenia i Malta (12 państw wstrzymało się).
Wcześniej Budapeszt regularnie krytykował unijną politykę wobec Chin - w tym inicjatywę de-riskingu, której celem miało być ograniczanie współpracy z chińskim przemysłem. Węgry nie uznają Chin za "wyzwanie dla bezpieczeństwa euroatlantyckiego", co stoi w sprzeczności wobec przyjętej po szczycie w Madrycie (2022 roku) koncepcji strategicznej NATO. Wskazane w niej wyzwanie potwierdzone zostało także w komunikacie wieńczącym szczyt Sojuszu Północnoatlantyckiego w Wilnie (2023 roku).
Gesty gospodarcze Węgier pod adresem Chińczyków były tym bardziej szczególne z uwagi na rozpoczętą 1 lipca 2024 roku prezydencję Węgier w Radzie Unii Europejskiej. Orbán spotkał się z Xí dwukrotnie: w maju (prezydent Chin go odwiedził) i lipcu, kiedy węgierski premier poleciał do chińskiej stolicy z "misją pokojową", jako lider państwa sprawującego prezydencję. Misja, której celem oficjalnym miało być doprowadzenie do zakończenia wojny rosyjsko-ukraińskiej, została mocno skrytykowana przez inne państwa członkowskie. Uznano, że premier nie posiadał mandatu do reprezentowania Unii Europejskiej. Tymczasem w relacji z "tournée" Ukraina-Rosja-Chiny-USA pojawiało się logo węgierskiej prezydencji w UE.
Aby ocenić opłacalność relacji chińsko-węgierskich, potrzebne są twarde dane ekonomiczne. Publikacja szczegółowych danych gospodarczych za 2024 rok przed nami, ale jeszcze w czerwcu dziennikarze Politico pisali, że łączna wartość chińskich inwestycji na Węgrzech przekraczała 16 mld euro. Według danych International Trade Centre (ostatnie dostępne dane pochodzą z 2023 roku) wartość eksportu Węgier do Chin wyniosła 1,93 mld dol., w porównaniu do 2022 roku oznaczało to jednak spadek o prawie 16 proc. Zmalał również eksport Chin do Węgier (rok do roku o 7 proc.) - osiągając wartość 9,8 mld dol. Zdecydowanie dominującym dobrem w bilansie handlowym pozostaje elektronika.
Relacje Węgry - Chiny. Wzajemne korzyści
Dla Chin Węgry stają się punktem wyjścia na region Europy Środkowej i w ogóle Unii Europejskiej (dla Bałkanów Zachodnich taki punkt stanowi Serbia). Chiny już inwestują we współpracę Węgier i Serbii - z chińskich funduszy realizowana jest budowa linii kolejowej Budapeszt-Belgrad. Węgry zaciągnęły w Exim Banku pożyczkę w wysokości 900 mld euro na tę inwestycję. Ponadto w lipcu 2024 roku zawarto kolejną umowę kredytową na 1 mld euro na cele związane z poprawą infrastruktury kolejowej. Według danych z sierpnia 2024 roku, które publikował opozycyjny portal 444.hu, dług Budapesztu względem Pekinu przekracza 2,536 mld euro.
Zacieśnianie relacji z Chinami widać tym bardziej, im większe są problemy Węgier związane z uzyskaniem dostępu do funduszy europejskich. Węgry jako jedyne państwo członkowskie nie otrzymały pieniędzy z KPO, poza pulą przeznaczoną na budowanie niezależności energetycznej od rosyjskich węglowodorów (mechanizm RePowerEU - 900 mln euro). Włącznie dla Węgier przeznaczono w ramach bezzwrotnych grantów oraz pożyczek blisko ponad 12 mld euro. Kolejne 22 mld pochodzić miały z Funduszy Spójności. Z uwagi na nieprzestrzeganie unijnego prawa przeciwko Węgrom zastosowano procedurę "mechanizmu warunkowości". Rada UE w głosowaniu w 2022 roku zdecydowała o zawieszeniu 12 mld euro. Z puli tej Węgrom pod koniec ubiegłego roku bezpowrotnie przepadł miliard.
Dla Viktora Orbána relacje węgiersko-chińskie mają szczególne znaczenie i to jeszcze od 2009 roku. To właśnie pod koniec 2009 roku Fidesz nawiązał polityczne relacje z Komunistyczną Partią Chin. Orbán, stojąc wówczas na czele opozycji, odbył wizytę do Pekinu, w trakcie której spotkał się z Xí Jìnpíngiem, pełniącym wówczas funkcję członka Stałego Komitetu Politycznego Komitetu Centralnego Chińskiej Partii Komunistycznej oraz wiceprezydenta Chin. Już po objęciu władzy przez koalicję Fidesz-KDNP wiosną 2010 roku Węgry znalazły się w trudnej sytuacji gospodarczej, będącej następstwem kryzysu finansowego, który wybuchł w 2008 roku.
W odpowiedzi na kryzys głównym celem polityki zagranicznej stało się "otwarcie na Wschód" (keleti nyitás), strategia, która miała na celu przyciągnięcie nad Dunaj inwestycji, a także ożywienie węgierskiej gospodarki. W ramach tej strategii Budapeszt zaczął intensywnie rozwijać relacje z Chinami, Rosją, Japonią, Koreą Południową, Singapurem oraz Turcją, traktując ten region jako kluczowy motor napędowy dla gospodarki, wciąż borykającej się z kryzysem.
Nastawiony pierwotnie projekt "otwarcia na Wschód" zyskiwał na znaczeniu również w wymiarze politycznym, szczególnie w kontekście rosnących napięć z Unią Europejską. Krytyka ze strony instytucji unijnych dotycząca osłabiania węgierskiej demokracji skłoniła Orbána do poszukiwania alternatywnych sojuszy, które mogłyby podkreślić niezależność węgierskiej polityki. W odpowiedzi na zarzuty wobec jego rządu Orbán zaprezentował propozycję, aby jedna trzecia węgierskiego eksportu trafiała poza Unię Europejską, co miało na celu ukazanie, że Węgry nie są całkowicie zależne od rynku unijnego.
Różne oblicza współpracy
Obecnie rozwijanie kontaktów z Chinami pozwala Węgrom akcentować suwerenność tak w wymiarze politycznym, jak i gospodarczym, przy czym i tak najważniejszym partnerem pozostaje Unia Europejska. Jeszcze w ubiegłym roku premier Orbán ogłosił koncepcję "suwerenności gospodarczej", która polega na rozwijaniu współpracy ze wszystkimi chętnymi państwami, bez względu na komponent polityczny. Oznacza to, że z węgierskiej perspektywy współpraca w różnym stopniu możliwa jest z UE, Chinami, Rosją czy USA. Zagrożenie stanowić może dalsza polityka UE wobec Chin, tego na ile zdeterminowana będzie Unia w sprawie de-riskingu.
To samo dotyczy relacji amerykańsko-chińskich. Jeszcze odchodząca administracja Joe Bidena (Departament Obrony) wpisała firmę CATL na listę podmiotów współpracujących z chińską armią. Na razie nie wiąże się to z sankcjami, docelowo jednak może zwiększyć presję na Departament Skarbu, by ten takowe nałożył, to z kolei utrudniłoby aktywność firmy; także na rynku europejskim.
Problem stanowi też to, że Węgry, podobnie jak inne kraje w regionie, są postrzegane przez Chiny głównie jako narzędzie realizacji własnych celów. Relacje z Pekinem będą utrzymywane tak długo, jak pozostaną opłacalne dla Chin, a Węgry nie będą miały wpływu na ten proces. Jednocześnie chińskie inwestycje na Węgrzech realizowane są przy udziale firm oraz pracowników sprowadzonych bezpośrednio z Chin, zamiast korzystania z lokalnych podmiotów czy węgierskiej siły roboczej. Co więcej, umowy z chińskimi firmami często zawierają klauzule poufności, część z nich dodatkowo jest ustawowo utajniania, a zatem bieżąca ocena skutków podejmowanych decyzji jest bardzo trudna, a wręcz niemożliwa.
Dominik Héjj
-----
Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!