Decyzja Francji sugeruje potencjalny rozłam w obozie zachodnich krajów stanowczo sprzeciwiających się przyznaniu Władimirowi Putinowi jakiejkolwiek formy legitymizacji - podkreśla agencja Reutera. Wybory prezydenckie w Rosji odbyły się w marcu tego roku, kilka tygodni po śmierci opozycjonisty Aleksieja Nawalnego. Zachodnie rządy potępiły reelekcję Putina jako niesprawiedliwą i niedemokratyczną. Źródło Reutersa podało, że Paryż potępił wcześniej kontekst represji, w którym odbyły się wybory, a także ich organizację na ukraińskich terytoriach okupowanych przez Rosję. Rosja. Inauguracja prezydentury Putina Stosunki francusko-rosyjskie pogorszyły się w ostatnich miesiącach, ponieważ Paryż zwiększył swoje wsparcie dla Ukrainy. W zeszłym tygodniu prezydent Emmanuel Macron nie wykluczył wysłania wojsk do Ukrainy. Niemcy oświadczyły, że nie wyślą swojego przedstawiciela na inaugurację prezydentury Putina. Kraje bałtyckie również kategorycznie wykluczyły udział w wydarzeniu - podkreśla Reuters. Z kolei dwóch europejskich dyplomatów w rozmowie z agencją stwierdziło, że nie spodziewają się, by Stany Zjednoczone wysłały swojego przedstawiciela na inaugurację, chociaż Waszyngton nie ogłosił tego publicznie. - Uważamy, że izolacja Rosji, a zwłaszcza jej zbrodniczego przywódcy przywódcy, musi być kontynuowana. Udział w inauguracji Putina jest dla Litwy nie do przyjęcia. Naszym priorytetem pozostaje wsparcie dla Ukrainy i jej mieszkańców walczących z rosyjską agresją - stwierdził z kolei litewski minister spraw zagranicznych Litwy Gabrielius Landsbergis. Wybory w Rosji. Zmieniono konstytucję Wybory prezydenckie w Rosji odbyły się w połowie marca. Według Rosyjskiej Państwowej Komisji Wyborczej Władimir Putin wygrał, zdobywając 87,28 proc. głosów. To wręcz miażdżąca przewaga nad kontrkandydatami, ponieważ żaden z nich nie przekroczył nawet 5 proc. poparcia. Nikołaj Charitonow, Władisław Dawankow i Leonid Słucki zdobyli odpowiednio 4,31, 3,85 i 3,20 proc. głosów. Wcześniej Moskwa zmieniła konstytucję, aby dyktator mógł dalej "legalnie" sprawować władzę. Wynik "głosowania" w Rosji był z góry jasny - nie ma wątpliwości społeczność międzynarodowa. Co ciekawe, dyktator nie wygrał wszędzie. Dawankow zajął pierwsze miejsce w niektórych lokalach wyborczych za granicą zdobywając większą liczbę głosów niż Putin. W Warszawie, Pradze i Hadze Dawankow otrzymał ponad połowę głosów - odpowiednio 51,01 proc., 59,89 proc. i 56,88 proc. Zwyciężył także w Wilnie z wynikiem 39,22 proc. (Władimir Putin uzyskał tam 29,74 proc.) oraz w Hajfie z wynikiem 40,82 proc. (Putin uzyskał 33,93 proc.). W Erywaniu Dawankow uzyskał 49,85 proc., a Putin - 32,87 proc Źródło: Reuters, Interia ----- Bądź na bieżąco i zostań jednym z ponad 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!