W zeszłym tygodniu, przyjmując szefów watykańskich ministerstw, Franciszek mówił, że wojna prowadzona przeciwko niemu przez front konserwatywny w Stanach Zjednoczonych nie może pozostać bez konsekwencji. Papież wspomniał w tym miejscu kardynała Raymonda Burke'a, który w Stanach Zjednoczonych od lat kieruje pod adresem głowy Kościoła krytykę, uważaną nawet przez przeciwników Jorge Mario Bergoglio za przesadną. Według "Corriere della Sera", powołującej się na obecnego na spotkaniu wysokiego prałata, papież miałby ogłosić przeciwko Burke’owi "pewne środki natury ekonomicznej, którym towarzyszą kary kanoniczne". Amerykański duchowny miałby stracić mieszkanie i pensję. Niektórzy w Watykanie uważają krok Franciszka za znak, że postanowił nie tolerować już agresywnej postawy kardynała i jego zwolenników, inni - że papież chce jedynie wydać "ostateczne ostrzeżenie". Jak zauważa włoski dziennik, to co się obecnie dzieje, potwierdza jedynie "konfliktowy dryf", który wybrała część episkopatu Ameryki Północnej, odzwierciedlający rosnący rozłam między katolicyzmem konserwatywnym i postępowym. Na początku listopada, za ataki na papieża, zawieszony został biskup diecezji Tyler w Teksasie, Joseph Strickland. Dlaczego papież zdecydował się na rekcję akurat teraz? "Corriere della Sera" pyta, dlaczego papieska reakcja następuje właśnie teraz. Amerykański kardynał jest jednym z pięciu, którzy wyrazili słynną "dubię", czyli wątpliwości co do zakończonego właśnie synodu o synodalności i poprzedniego w sprawie Amazonii (z października 2019 r.). Burke w przeszłości zarzucał Franciszkowi spowodowanie schizmy w Kościele katolickim, "zaprzeczał przy tym, że jest wrogiem papieża, ale oskarżał go o wybory sprzeczne z oficjalną doktryną". Zdaniem włoskiego dziennika Burke "niewiele zrobił, aby obalić swoją reputację ultrakonserwatysty wrogiego papieżowi". "Nie ma już żadnych obowiązków, ale pozostaje uciążliwą postacią" - komentuje "Corriere della Sera". Na początku października na konferencji zatytułowanej "Synodalny Babel", która rozpoczęła się w przeddzień synodu, Burke stwierdził, że popełniane są - jego zdaniem - "błędy filozoficzne, kanoniczne i teologiczne". Stało się to po tym, jak papież odpowiedział na "wątpliwości" kardynałów - zauważa dziennik. Co więcej, Burke cieszy się poparciem wielu kardynałów, jednak - według "Corriere" - "brutalność ich ataków wprawia w zakłopotanie i milczenie nawet tych, którzy od dawna krytykują Bergoglio". Relacje papieża ze Stanami Zjednoczonymi Stosunki papiestwa ze Stanami Zjednoczonymi to wciąż nierozwiązana i szczególnie drażliwa kwestia - pisze gazeta. Od drugiej wojny światowej fundusze dla Watykanu pochodziły głównie z USA, a w ostatnich dziesięcioleciach z Niemiec. "Pytanie brzmi, czy niemal ostentacyjna wrogość dużej części episkopatu amerykańskiego nie odzwierciedla również ograniczeń i braku wiedzy na temat Kościoła i jego kultury ze strony obecnego papiestwa - rzeczywistości, w której wiele parafii w dalszym ciągu zanika z powodu braku wiernych" - czytamy w "Corriere della Sera". Dziennik zauważa, że sondaże wskazują na "radykalizację stanowisk religijnych, symetryczną do radykalizacji społeczeństwa amerykańskiego". Wyjątkowość - zdaniem gazety - polega na tym, że młodzi księża wydają się większymi tradycjonalistami aniżeli starsi. W Stanach Zjednoczonych są biskupi, jak Christopher Coyne z Connecticut, którzy proszą Franciszka, aby "odszedł z Włoch, z dala od Rzymu". Są oni przekonani, że Watykan jest "skażony mentalnością włoskiej stolicy". Wśród amerykańskich duchownych są też tacy, którzy z nieufnością podchodzą do "południowości", tzw. "latynoamerykanizacji" i dialogu z Chinami. We wrześniu ubiegłego roku Franciszek mówił o "silnym, zorganizowanym i reakcyjnym" podejściu w amerykańskim katolicyzmie i o "ideologii zastępującej wiarę". Jego słowa nie zostały odczytane jedynie jako odniesienie do episkopatu. Włoski dziennik o relacjach amerykańskiego kardynała z Donaldem Trumpem "Corriere della Sera" podaje, że za Burke'iem i jego "wojną kulturową" dostrzec można sylwetki amerykańskich, ale także europejskich osobistości i instytucji Kościoła, które uważają Franciszka za zagrożenie. Gazeta dodaje, że kardynał Burke kilkakrotnie bronił się przed oskarżeniem o przynależność do organizacji politycznej Steve'a Bannona, jednego z ideologów Donalda Trumpa. Duchowny miał od dawna "krzyżować ścieżki" z Bannonem za pośrednictwem Instytutu Dignitatis Humanae - stowarzyszenia utworzonego - jak wyjaśnił sam Burke w wywiadzie dla "New York Times" w listopadzie 2019 roku - "aby pomagać europejskim parlamentarzystom w przestrzeganiu zasad prawa moralnego". "Cztery lata później krytyka brzmi jako sygnał wysłany do tych, którzy już ustawiają się w obliczu konklawe, które w rzeczywistości może być bliskim lub odległym wydarzeniem" - ocenia włoski dziennik i dodaje, że "tym razem gorzki koniec" prawdopodobnie czeka Burke'a i jego zwolenników. "Czas pokaże, czy zostanie to zinterpretowane jako gest siły czy słabości" - komentuje "Corriere della Sera". Źródło: "Corriere della Sera" *** Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!