Stany Zjednoczone oczekują na zmianę w Białym Domu, kiedy prezydent elekt Donald Trump wraz ze swoimi współpracownikami zastąpią administrację Joe Bidena. Na Waszyngton skierowane w tym czasie zostaną oczy całego świata, a zainteresowanie wydarzeniami za Atlantykiem potęgują jeszcze zawirowania na arenie międzynarodowej. W obliczu napiętej stacji w geopolityce waszyngtoński Instytut Ronalda Reagana przeprowadził coroczny sondaż, w którym Amerykanie pytani byli o sprawy dotyczące wydarzeń w przestrzeni międzynarodowej. Wrogowie USA łączą siły. Amerykanie się obawiają Jak zauważył amerykański "Newsweek", po raz pierwszy w historii padło pytanie dotyczące relacji między Chinami, Rosją, Koreą Północną i Iranem, "w tym o sprzedaż broni, wspólne ćwiczenia wojskowe i partnerstwa gospodarcze". "Przytłaczające 86 procent respondentów wyraziło zaniepokojenie pogłębiającym się partnerstwem między przeciwnikami USA" - czytamy. W tej grupie 49 procent osób stwierdziło, że są "bardzo zaniepokojeni", a 37 procent jest "nieco zaniepokojonych". Dodatkowo trzech na czterech pytanych zdefiniowało Chiny jako "wroga" USA, a Federację Rosyjską oceniło tak 80 proc. respondentów. Odpowiedzi na kolejne pytanie wskazują, że 41 proc. badanych Amerykanów uważa, iż USA muszą być gotowe na podjęcie walki i zwycięstwo na dwóch frontach: z Chinami i Rosją. "Kolejne 20 procent twierdzi, że siły zbrojne powinny być wystarczające do wygrania jednoczesnych konfliktów z Chinami i mniejszym przeciwnikiem, takim jak Korea Północna lub Iran" - czytamy. Kto wygrywa wojnę w Ukrainie? Amerykanie podzieleni 12 proc. opowiada się za budową armii, która będzie zdolna do konfrontacji z Pekinem, a 5 proc. chce, żeby wojsko było w stanie "zremisować" z Państwem Środka. "Kolejne 12 procent uważa, że wojsko powinno skupić się wyłącznie na obronie granic USA" - podano. Ponad połowa, bo 57 proc. pytanych Amerykanów uważa również, że "Stany Zjednoczone powinny przejąć inicjatywę w sprawach światowych". Oznacza to wzrost o 15 pkt. proc. w porównaniu z zeszłym rokiem. Wyniki sondażu wskazują, że istnieje podział w ocenie tego, co dzieje się na Ukrainie. Według 41 proc. respondentów wojnę wygrywa Rosja. Odmiennego zdania jest 24 proc. pytanych, 22 proc. nie ma zdania na ten temat. Co trzeci uczestniczący w badaniu Amerykanin uważa, że Moskwa zagranie część ukraińskiego terytorium, natomiast 26 proc. jest zdania, że walki będą się przedłużać. Zaledwie 17 proc. sądzi, że ukraińska armia jest w stanie wypchnąć wrogie wojska ze swojego państwa. Jeszcze mniej, bo 14 proc. badanych przewiduje, że agresor będzie w stanie zająć całą Ukrainę. W sondażu padło tez pytanie o negocjacje pokojowe. 59 proc. jest zdania, że Kijów pójdzie na ustępstwa i będzie skłonny oddać część swoich ziem. Rosyjska inwazja na Ukrainę wzbudza obawy w amerykańskim społeczeństwie związane z ewentualnym rozszerzeniem konfliktu. Według 78 proc. badanych możliwe jest, że wojna obejmie też państwa NATO. Natomiast 75 proc. sądzi, że agresja Kremla może dać impuls innych autorytarnym rządom do dokonywania ataków na sąsiednie kraje. ----- Bądź na bieżąco i zostań jednym z ponad 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!