Ujgurowie to jedna z 55 mniejszości uznanych oficjalnie w Chinach. Wyznają islam i mówią językiem podobnym bardziej do tureckiego czy uzbeckiego niż do chińskiego. Firmy, które miały przyczyniać się do represjonowania Ujgurów - zdaniem amerykańskiego Departament Handlu - "były zamieszane w łamanie praw człowieka i nadużycia w realizacji chińskiej kampanii represji, masowych arbitralnych zatrzymań i zaawansowanej technologicznie inwigilacji przeciwko narodowi ujgurskiemu i członkom innych grup mniejszości muzułmańskiej". Co najmniej cztery z firm należy do chińskiego producenta kamer monitoringu. Sankcje oznaczają, że chińskie firmy będą miały problemy z wymianą handlową z amerykańskimi dostawcami. Muszą uzyskać specjalną i trudną do zdobycia licencję, zanim zaczną dostarczać towary do tych firm. O zbrodniach Chin wobec Ujgurów mówi się od dawna Eksperci ONZ w ostatnich latach zwracali uwagę na doniesienia o ponad milionie Ujgurów przetrzymywanych w autonomicznym regionie Sinciangu w Chinach. W zeszłym roku BBC ujawniło dokumenty z serwerów policji z chińskiego regionu Sinciang. Dotyczyły okresu od stycznia do lipca 2018 roku. Dostarczają najmocniejszych jak dotąd dowodów na istnienie polityki wymierzonej przeciwko wszelkim wyrazom ujgurskiej tożsamości i kultury czy religii muzułmańskiej. Ukazują masowe zatrzymywanie Ujgurów w pozaprawnych "obozach reedukacji" i formalnych więzieniach pod pretekstem walki z terroryzmem. CZYTAJ: Meczety, bazary i obozy reedukacyjne, czyli chińskie realia Ujgurów Wcześniej administracja prezydenta Joe Bidena doprowadziła do dyplomatycznego bojkotu Igrzysk Olimpijskich w Pekinie. Chiny zaprzeczają zarzutom i określają oskarżenia o łamanie praw człowieka w Sinciangu jako "największe kłamstwa stulecia".