Dokumenty ze szczegółami ukazują masowe zatrzymywanie Ujgurów (grupa etniczna pochodzenia tureckiego, jedna z 55 mniejszości uznanych oficjalnie w Chińskiej Republice Ludowej - red.). w pozaprawnych "obozach reedukacji" i formalnych więzieniach pod pretekstem walki z terroryzmem. Dostarczają najmocniejszych jak dotąd dowodów na istnienie polityki wymierzonej przeciwko wszelkim wyrazom ujgurskiej tożsamości i kultury czy religii muzułmańskiej - twierdzi BBC. Chińskie władze odrzucają oskarżenia o łamanie praw człowieka w Sinciangu. Twierdzą, że stanowcza kampania przynosi tam dobre rezultaty w zwalczaniu terroryzmu, radykalizmu i ekstremizmu religijnego. Niemal 3 tys. zatrzymanych W bazie nazywanej "Xinjiang Police Files" (akta policji w Sinciangu) jest ponad pięć tys. policyjnych zdjęć Ujgurów wykonanych pomiędzy styczniem a lipcem 2018 roku. Najmłodsza z tych osób, Rahile Omer, miała w chwili zatrzymania 14 lub 15 lat, natomiast najstarsza, Anihan Hamit - 73 lata. Z innych danych wynika, że co najmniej 2884 z tych osób zostało zatrzymanych. Przy wielu osobach napisano: "zatrzymany do reedukacji". W niektórych przypadkach nie wskazano przyczyny, w innych jako powód podano np. podróż za granicę lub "nielegalne" praktyki religijne. "Strzelać, by zabić" Na niektórych fotografiach widać również stojących obok strażników z pałkami. BBC przypomina, że chińscy urzędnicy konsekwentnie przekonywali, że "nauka" w ośrodkach nie jest przymusowa. Szef chińskiego MSZ Wang Yi zapewniał w 2019 roku, że są to "szkoły, które pomagają ludziom uwolnić się od ekstremizmu". Wśród ujawnionych akt są jednak protokoły świadczące, że w obozach byli uzbrojeni funkcjonariusze, na wieżyczkach strażniczych stawiano karabiny maszynowe i snajperskie, a w razie próby ucieczki strażnicy mieli oddać strzał ostrzegawczy, a potem wykonywać rozkaz "strzelać, by zabić". "Uczniowie" przenoszeni z jednej placówki do innej mieli mieć opaski na oczach i kajdanki na rękach. Wyrok za niedozwolone aplikacje W pakiecie są 452 arkusze z danymi 250 tys. Ujgurów i adnotacją, kto został zatrzymany i w jakim ośrodku. Są tam osoby skazane na więzienie za "przestępstwa" popełnione nawet dekady wcześniej. Jeden mężczyzna usłyszał w 2017 roku wyrok 10 lat za "studiowanie pism islamskich razem z babcią" przez kilka dni w 2010 roku - podała BBC. Setki innych ukarano za używanie telefonów komórkowych, np. słuchanie "nielegalnych wykładów" lub posiadanie niedozwolonych aplikacji. Innych skazywano nawet na 10 lat więzienia za to, że nie korzystali z telefonów, w związku z czym uznano, że starają się ominąć nadzór elektroniczny. W arkuszu dotyczącym 58-letniego Tursuna Kadira napisano, że od lat 80. XX wieku studiował i głosił islam, a w ostatnich latach "zapuścił brodę pod wpływem ekstremizmu religijnego". Mężczyzna został za to skazany na 16 lat i 11 miesięcy więzienia. "Pięć lat reedukacji to za mało" Wśród dokumentów są niepubliczne przemówienia wysokiej rangi urzędników, które - jak ocenia brytyjska stacja - dają wgląd w rozumowanie stojące za kampanią i sugerują, kto jest za nią odpowiedzialny. W aktach jest m.in. przemówienie, jakie minister bezpieczeństwa publicznego Chińskiej Republiki Ludowej (ChRL) Zhao Kezhi miał wygłosić w Sinciangu w czerwcu 2018 roku. Według dokumentu Zhao zasugerował, że w południowej części Sinciangu co najmniej dwa miliony ludzi są pod wpływem "ekstremistycznej myśli". Chwalił przywódcę ChRL Xi Jinpinga za jego "ważne instrukcje" dotyczące budowy nowych ośrodków i zwiększenia nakładów na więzienia. W 2017 roku ówczesny sekretarz partii w Sinciangu Chen Quanguo miał stwierdzić w przemówieniu do wojskowych i policjantów, że "dla niektórych pięć lat reedukacji może nie wystarczyć". "Gdy się ich wypuści, problemy pojawią się ponownie, to jest rzeczywistość Sinciangu" - miał powiedzieć. Dane wykradzione z policyjnych serwerów Według pracującego w USA badacza Adriana Zenza, który otrzymał dokumenty od anonimowego źródła, z akt wynika, że w zamieszkanym przez 22,7 tys. ludzi powiecie w Sinciangu ponad 12 proc. osób dorosłych było w latach 2017-2018 w obozie lub więzieniu. Przy takim odsetku w całym Sinciangu zatrzymanych byłoby ponad 1,2 mln Ujgurów i przedstawicieli innych mniejszości. Zenz przekazał materiały BBC, która częściowo zweryfikowała je we współpracy z konsorcjum 14 mediów z 11 krajów. Źródło dokumentów twierdzi, że wykradło je z policyjnych serwerów w Sinciangu. BBC skontaktowała się bezpośrednio z tym źródłem, które jednak odmówiło ujawnienia swojej tożsamości. BBC zaznacza, że protokoły policyjne zapisane są w zwykłym formacie edytora tekstu Microsoft Word i trudno jest niezależnie potwierdzić ich autentyczność. Znajdują się jednak w bazie razem z innymi materiałami, takimi jak zdjęcia, które są łatwiejsze do weryfikacji. Stacja oceniła również, że arkusze zawierają dane prawdziwych osób, ponieważ wielu z nich to krewni Ujgurów mieszkających za granicą. "Walka z terroryzmem" Na skierowaną do władz ChRL prośbę o komentarz w sprawie dokumentów odpowiedziała chińska ambasada w USA. "Kwestie związane z Sinciangiem dotyczą w istocie przeciwstawiania się brutalnemu terroryzmowi, radykalizacji i separatyzmowi, a nie praw człowieka czy religii" - napisała w oświadczeniu. Jej zdaniem chińskie władze podjęły szereg "zdecydowanych, solidnych i skutecznych środków deradykalizacji". "Region cieszy się teraz stabilnością społeczną i harmonią, jak również rozwojem gospodarczym", co jest "najpotężniejszą odpowiedzą na wszelkie kłamstwa i dezinformacje o Sinciangu" - dodała ambasada ChRL. Nie odniosła się jednak do żadnego z konkretnych dowodów z ujawnionego zbioru.