Prigożyn: Zestrzeliliśmy rosyjski helikopter bojowy

Oprac.: Dawid Skrzypiński
Szef grupy Wagnera Jewgienij Prigożyn poinformował, że jego żołnierze zestrzelili wojskowy helikopter. Stwierdził również, że jego siły liczą "25 tys. chłopców gotowych, by umrzeć". "Kucharz Putina" zapowiada marsz na Moskwę. - Jeśli ktokolwiek stanie nam na drodze, zniszczymy wszystko! - stwierdził Prigożyn. Rosyjskie media informują, że domaga się on spotkania z ministrem obrony i szefem sztabu.

- Helikopter właśnie otworzył ogień do kolumny cywilnej. Został zestrzelony przez jednostki grupy Wagnera - powiedział Prigożyn w komunikacie audio opublikowanym na Telegramie, cytowanym przez agencję AFP.
Następnie poinformował, że wszyscy jego bojownicy "są gotowi na śmierć". - Każdy z 25 tys. bojowników, a następnie kolejne 25 tys. - powiedział.
- Umieramy za naród rosyjski - mówił.
Jak pisze Politico spór Prigożyna z rosyjskim ministerstwem obrony narastał od miesięcy, a teraz się zaognił. Prigożyn oskarżył ministra obrony Rosji Siergieja Szojgu o ukrywanie przed Putinem "kolosalnych" błędów na polu bitwy. Jego zdaniem w wojnie z Ukrainą zostało zabitych około 100 tys. rosyjskich żołnierzy. Obecnie natomiast przekonywał, że 2 tys. jego żołnierzy poniosło śmierć w wyniku ataków z rozkazu rosyjskiego ministerstwa obrony.
Prigożyn: Weszliśmy do Rostowa
Prigożyn poinformował wcześniej, że jego jednostki, które od miesięcy prowadziły atak na wschodniej Ukrainie, wkroczyły do Rostowa nad Donem. Zapowiedział "marsz sprawiedliwości" w kierunku Moskwy.
Jak w sobotę rano podaje Reuters, Prigożyn stwierdził, że jego działania nie przeszkadzają w prowadzeniu przez Rosję "specjalnej operacji wojskowej". Dodatkowo szef wagnerowców miał przekazać, że wszystkie placówki wojskowe w Rostowie są pod jego kontrolą.
Prigożyn nazwał przestępcami Szojgu oraz Walerija Gierasimowa, szefa sztabu generalnego rosyjskich sił zbrojnych i głównego dowódcę wojny na Ukrainie. Uzasadniał to wysłaniem na śmierć przez nich około 100 000 rosyjskich żołnierzy.
Prigożyn chce spotkania z Szojgu i Gierasimowem
Właściciel rosyjskiej najemniczej Grupy Wagnera Jewgienij Prigożyn przebywa w sztabie Południowego Okręgu Wojskowego w Rostowie nad Donem i domaga się spotkania z ministrem obrony Siergiejem Szojgu i szefem sztabu generalnego Walerijem Gierasimowem. Grozi, że w przeciwnym razie "pójdzie na Moskwę" - poinformowała w sobotę agencja Reutera i niezależny rosyjski portal Meduza.
"Chcemy się tutaj spotkać z Szojgu i szefem sztabu generalnego. Dopóki nie przyjadą, pozostaniemy (na miejscu) i będziemy blokować Rostów nad Donem. Pójdziemy (też) na Moskwę" - zadeklarował Prigożyn, cytowany przez Reutersa i opozycyjne rosyjskie media.
Meduza poinformowała, że szef wagnerowców miał spotkać się w Rostowie nad Donem z wiceministrem obrony Junus-bekiem Jewkurowem i zastępcą szefa sztabu generalnego Władimirem Aleksiejewem.
Jak dodano, Prigożyn powiadomił, że pod kontrolą jego bojowników znajdują się jakoby "obiekty wojskowe w Rostowie, w tym lotnisko".
Prigożyn oskarża Rosję o atak na wagnerowców
Jewgienij Prigożyn - szef Grupy Wagnera - stwierdził, że Moskwa zaatakowała jej członków. Przekazał, że uderzenie zabiło "ogromną liczbę bojowników". Rosyjskie ministerstwo obrony oficjalnie zaprzeczyło doniesieniom Prigożyna, nazywając je prowokacją. O sprawie powiadomiono Władimira Putina.
Z kolei Narodowy Komitet Antyterrorystyczny, podległy dyrektorowi FSB wszczął postępowanie w sprawie wzywania do zbrojnego buntu po oświadczeniach mężczyzny.
Prokuratura generalna Rosji wieczorem podała, że śledztwo FSB jest legalne i zasadne.
***
Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!