Strażacy gaszący pożar lasów w parku narodowym na północnym zachodzie Czech w nocy z poniedziałku na wtorek musieli także zrezygnować z walki o ocalenie wsi Mezna. Dym z ogromnego pożaru można zobaczyć w innych częściach kraju. Z Hrzenska jeszcze w poniedziałek ewakuowano kilkudziesięciu turystów. Walka z pożarem trwała całą noc. Strażacy zmienili taktykę w porównaniu do poprzedniej nocy, gdy zespoły straży pożarnej wycofano po zmroku, koncentrując się na monitorowaniu źródeł ognia: we wtorek walczono z pożarem przez całą noc, starając się ochronić przed płomieniami zagrożone budynki, a w godzinach nocnych zawieszono jedynie loty śmigłowców oraz samolotu gaśniczego. Na nagraniach i zdjęciach zamieszczonych w mediach społecznościowych przez czeską straż pożarną widać między innymi walczące z ogniem śmigłowce polskiej produkcji W-3 Sokół, które Republika Czeska wykorzystuje od lat 90. W nocy na miejsce ściągnięto dodatkowe zespoły straży pożarnej z innych części kraju. Minister spraw wewnętrznych Czech Vit Rakuszan, który we wtorek ma uczestniczyć w pracach lokalnego sztabu kryzysowego, zwrócił się do władz Słowacji z prośbą o pomoc. Polscy strażacy ruszają na pomoc We wtorek kilkanaście minut przed godz. 10, Komendant Główny Państwowej Straży Pożarnej Andrzej Bartkowiak poinformował, że strona czeska zaakceptowała polską propozycję pomocy w walce z ogniem. "Jeszcze dziś strażacy razem z funkcjonariuszami policji, z wykorzystaniem śmigłowca Black Hawk i zbiornika Bambi Bucket pomogą w walce z żywiołem" - napisał na Twitterze. Pożar lasów w Parku Narodowym Czeska Szwajcaria wybuchł w niedzielę rano w trudno dostępnym, skalnym terenie. W poniedziałek wieczorem Rakuszan informował, że żywioł rozprzestrzenił się na obszarze o powierzchni ok. 300 hektarów. Nie było informacji o rannych mieszkańcach lub strażakach w rejonie objętym pożarami.