Andriej Piontkowski zaapelował, by Stany Zjednoczone natychmiast "potwierdziły lub zaprzeczyły tym informacjom". Drugą opcją według dziennikarza jest "publiczne wyjaśnienie panu Putinowi, że w przypadku, gdy rozpocznie atak nuklearny z dowolnego terytorium, zostanie osobiście wyeliminowany". "Dwaj dyktatorzy są w stanie zrobić w wszystko" - napisał Paweł Łatuszka, były ambasador Białorusi w Polsce, obecnie kierownik białoruskiego Narodowego Zarządu Antykryzysowego. Łatuszka zaapelował do sekretarza stanu Antonego Blinkena, rzeczniczki Białego Domu Karine Jean-Pierre, ambasady USA na Białorusi oraz amerykańskiej ambasady w Warszawie o wyjaśnienie sprawy. "W przypadku realnego zagrożenia, wzywamy władze USA o zajęcie zdecydowanego stanowiska" - dodał Łatuszka. Nie pierwsze doniesienia o głowicach nuklearnych Pierwsze informacje o możliwości przekazania Białorusi głowic nuklearnych pojawiły się w listopadzie, kilka miesięcy przed rosyjską inwazją na Ukrainę. Rosyjska "Niezawisimaja Gazieta" ostrzegała wówczas, że nowa doktryna wojskowa Państwa Związkowego Białorusi i Rosji dopuszcza zastosowanie przez Białoruś rosyjskiej broni jądrowej w odpowiedzi na agresję ze strony NATO. Z kolei w czerwcu agencja Reutera podawała, że prezydent Rosji Władimir Putin obiecał swojemu białoruskiemu odpowiednikowi Alaksandrowi Łukaszence dostarczenie pocisków rakietowych Iskander-M. Zestawy mogą stosować pociski balistyczne i manewrujące - zarówno konwencjonalne, jak i jądrowe.