Na mszę przybyli prezydent Włoch Sergio Mattarella, premier Giorgia Meloni, wicepremierzy Antonio Tajani i Matteo Salvini oraz wielu ministrów i polityków różnych opcji, wśród nich byli premierzy: Mario Draghi, Mario Monti i Matteo Renzi. Był również dawny sojusznik Silvio Berlusconiego, z którym współtworzył rządy, dawny lider Ligi Północnej Umberto Bossi. Wśród obecnych wymienić należy także prezydenta Iraku Abdula Latif Raszida, premiera Węgier Viktora Orbana i unijnego komisarza do spraw gospodarczych Paolo Gentiloniego. Przybyła liczna rodzina byłego trzykrotnego szefa rządu, magnata medialnego i finansowego, założyciela partii Forza Italia, koncernu Fininvest oraz ogólnokrajowej telewizji Mediaset, byłego właściciela piłkarskiego klubu AC Milan. Włochy: Nie żyje Silvio Berlusconi. Trwa pogrzeb w Mediolanie Miejsca w pierwszym rzędzie w katedrze zajęło pięcioro dzieci Berlusconiego oraz jego partnerka w ostatnich latach, deputowana Marta Fascina. Przyszły także jego poprzednia partnerka Francesca Pascale i była żona Veronica Lario. Do świątyni przybyło 2300 osób, a mszy przewodniczył arcybiskup metropolita Mediolanu Mario Delpini. Na Piazza del Duomo przed katedrą w centrum Mediolanu i na sąsiednich ulicach widać było dużą liczbę policjantów, wśród nich konnych. O ścianę katedry oparte było 15 przygotowanych na uroczystości wieńców od polityków, którzy uczestniczyli w pogrzebie. Już we wtorek wieczorem ustawiono betonowe zapory, a w środę z ruchu wyłączona została stacja metra Duomo znajdująca się pod placem. Pogrzeb transmitowany był na telebimach rozstawionych na całym placu, a także we wszystkich największych włoskich stajach telewizyjnych. Głośne okrzyki i przepychanki na Piazza del Duomo Od poniedziałku trumna z ciałem byłego premiera była ustawiona w jego prywatnej rezydencji w pobliskiej miejscowości Arcore, gdzie hołd oddawali mu członkowie rodziny i najbliższe otoczenie. Przed posiadłością Villa San Martino jego sympatycy z całych Włoch zostawili setki kawiatów. Na trasie przejazdu konduktu z trumną byłego premiera z jego rezydencji w Arcore do katedry zgromadziły się setki ludzi. Przed świątynią natomiast czekało ponad 10 tysięcy sympatyków Berlusconiego, a także liczni kibice klubu AC Milan z flagami tej drużyny. Liczba uczestników ceremonii wpuszczonych na plac została ograniczona ze względów bezpieczeństwa. Wiele osób obecnych przed katedrą podczas rozmów z włoskimi stacjami telewizyjnymi płakało, wspominając Berlusconiego. Kiedy przywieziono trumnę na plac, rozległa się wielka owacja. Kibice Milanu wznosili gromkie okrzyki - "Kto nie skacze, ten jest komunistą". Wśród nich dało się zauważyć wielu młodych. Na palcu - poza licznie zgromadzonymi zwolennikami byłego premiera - pojawili się także przeciwnicy. Wśród nich był mężczyzna, trzymający transparent o treści: "Wstyd dla państwa", a także ma koszulkę z napisem "Nie opłakuję". W związku z incydentem doszło do przepychanek, a mężczyzna został wyprowadzony z tłumu. Włoscy politycy komentują politykę Berlusconiego. "Obrońca interesów" vs. "Zmonopolizował debatę" Premier Meloni nazwała zmarłego lidera koalicyjnej partii Forza Italia "wielkim obrońcą narodowych interesów". - Wokół jego nazwiska Włosi podzielili się, a osąd historii będzie inny od tego medialnego; spokojniejszy, bardziej przemyślany i wyważony - stwierdziła szefowa rządu centroprawicy na łamach dziennika "Corriere della Sera". Jeden z adwersarzy lidera Forza Italia, były centrolewicowy premier Matteo Renzi podkreślił, że "zmonopolizował" on debatę polityczną w kraju przez kilka dekad. - Oczywiście, że nie nic nie będzie już tak, jak wcześniej - dodał i zaapelował, by "przeciwnicy Berlusconiego zatrzymali się przynajmniej dzisiaj w obliczu śmierci". - Berlusconi był przez 30 lat naszym przeciwnikiem politycznym, nie uczestniczymy w żadnej beatyfikacji - oświadczyła z kolei wiceprzewodnicząca centrolewicowej Partii Demokratycznej Chiara Gribaudo w dzienniku "La Repubblica". Natomiast gubernator region Liguria Giovanni Toti wyraził opinię, że wraz z pogrzebem Berlusconiego kończy się Druga Republika, która rozpoczęła się wraz z jego dojściem do władzy. Trzykrotny szef rządu zmarł w poniedziałek w wieku 86 lat.