Może pomóc zakończyć wojnę w Izraelu. "Biden powinien do niego zadzwonić"
Oprac.: Mateusz Kucharczyk
Turcja jest kluczem do rozwiązania kryzysu w Strefie Gazy. Im szybciej prezydent USA Joe Biden zadzwoni w tej sprawie do swojego tureckiego odpowiednika Recepa Tayyipa Erdogana, tym lepiej - ocenia agencja Bloomberga. Dobre relacje z Ankarą mogą zapewnić USA korzyści również w innych częściach świata, także w relacjach z Rosją. Bloomberg wskazał, że "nie jest jeszcze za późno na naprawienie sytuacji przez Waszyngton".

W poniedziałek w Ankarze sekretarz stanu USA Antony Blinken spotkał się z ministrem spraw zagranicznych Turcji Hakanem Fidanem. Szef amerykańskiej dyplomacji zaznaczył, że "bardzo aktywnie pracuje nad tym, żeby dostarczyć więcej pomocy humanitarnej do Strefy Gazy i wyprowadzać z tego obszaru coraz więcej cywilów". Fidan wezwał z kolei do "pilnego zawieszenia broni w Strefie Gazy".
Bloomberg: Turcja jest kluczem do rozwiązania kryzysu w Strefie Gazy
"Usiłując rozwiązać kryzys wywołany atakiem Hamasu (palestyńskiej organizacji terrorystycznej) na Izrael i późniejszym niszczycielskim odwetem tego państwa, administracja Joe Bidena dopuściła się poważnego zaniedbania - zignorowała Turcję" - podkreśliła oceniła w czwartek agencja Bloomberga.
Agencja dodała, że "nie ma rozwiązania, które nie wymagałoby znacznej pomocy Turcji, dlatego USA powinny nadrobić stracony czas i podjąć wysiłki na rzecz zaproszenia prezydenta Erdogana do negocjacyjnego stołu" - dodano.
Bloomberg podkreślił wagę bezpośredniego kontaktu Bidena z Erdoganem, który - w ocenie agencji - mógłby uratować dziesiątki tysięcy ludzkich istnień, w tym Amerykanów.
"Nietrudno jednak pojąć niechęć administracji Bidena do nawiązania kontaktu z prezydentem Turcji, którego (Biden) nazwał kiedyś autokratą i sugerował wsparcie dla jego wyborczych rywali" - zaznaczono.
Erdogan trudnym rozmówcą
Bloomberg argumentuje, że "chociaż Erdogan może być trudnym rozmówcą, nadal pozostaje głównym graczem na Bliskim Wschodzie". Wskazano, że "jest jedynym przywódcą w regionie, który utrzymuje formalne stosunki z dwiema stronami wojny w Strefie Gazy".
Dwa inne kraje zaangażowane w negocjacje są zdecydowanie bliższe jednej ze stron: w Katarze znajduje się siedziba najwyższego kierownictwa Hamasu, a państwo to nie utrzymuje formalnych stosunków z Izraelem, natomiast Egipt rozwija relacje z Tel Awiwem, lecz odnosi się nieufnie do islamistycznego Hamasu.
Według amerykańskiej agencji "USA niesłusznie zignorowały Turcję, zwracając się zamiast tego do Egiptu, Kataru i innych państw arabskich". Bloomberg wskazał, że "chociaż Erdogan zapowiedział już zerwanie kontaktów z premierem Izraela Benjaminem Netanjahu, nie jest jeszcze za późno na naprawienie sytuacji przez Waszyngton".
Agencja zauważyła, że "Erdogan desperacko chce włączyć się w dyskusję na temat rozwiązania kryzysu, proponując Turcję jako gwaranta porozumienia pokojowego między Izraelem a Palestyńczykami i powołując się przy tym na formułę zastosowaną w celu zakończenia wojny domowej na Cyprze w latach 60. XX w.".
Prezydent Turcji może odegrać kluczowa rolę w negocjacjach
Bloomberg zwraca uwagę, że niezależnie od tego czy ten konkretny pomysł jest wykonalny, czy nie, "Biden powinien uznać i potwierdzić fakt, że Erdogan może odegrać kluczową rolę w negocjacjach mających na celu uwolnienie zakładników i, w dłuższej perspektywie, zakończenie wojny".
W jej ocenie "otwarte poparcie Hamasu przez tureckiego prezydenta zapewni mu większy wpływ na tę organizację".
Bloomberg zaznaczył, że dobre relacje z Ankarą mogą zapewnić Waszyngtonowi korzyści również w innych częściach świata: w relacjach z Rosją i w sprawie konfliktu Armenii z Azerbejdżanem.
***
Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!