W momencie uderzenia w Filipiny Man-yi był supertajfunem. Żywioł niósł wiatr wiejący z prędkością 185 km/h i do wysp Catanduanes dotarł w sobotę wieczorem, a największą wyspę kraju (Luzon) nawiedził w niedzielę po południu. Była to szósta potężna burza tropikalna, która nawiedziła ten kraj w ciągu zaledwie miesiąca. Jaka prognoza pogody jest najlepsza? Taka, która jest aktualizowana co 30 minut. Wypróbuj darmową aplikację Pogoda Interia. Zainstaluj z Google Play lub App Store "Nie był aż tak zły". Strat jednak nie uniknięto Filipiny od wielu tygodni zmagają się ze skutkami kolejnych kataklizmów. Nie udało się jeszcze nawet sporządzić bilansu strat po poprzednim tajfunie, Usagi. Zanim nadszedł najnowszy supertajfun, w całym kraju w ciągu kilku tygodni śmierć poniosły co najmniej 163 osoby. Teraz ten tragiczny bilans się zwiększył. Jak poinformował prezydent Filipin Ferdinand Marcos, chociaż Man-yi w momencie dotarcia do lądu był supertajfunem, "nie był aż tak zły, jak się obawialiśmy". Mimo to przyniósł olbrzymie ilości deszczu, które doprowadziły do niszczycielskich powodzi. Szczególnie trudna sytuacja panuje w północnych prowincjach Isabela i Cagayan. Doszło tam do powodzi, którą spowodowało masowe spuszczanie wody z zapory Magat na rzece Cagayan. Otwarte są wszystkie śluzy i przez zbiornik przepływa 1720 metrów sześciennych wody na sekundę. Z tego powodu rzeka wystąpiła z brzegów. Woda musi płynąć W mieście Ilagan w prowincji Isabela wiele budynków zostało zalanych. Podtopione zostały też budynki i drogi nieopodal miasta Tuguegarao w sąsiedniej prowincji Cagayan. Jak powiedział agencji AFP Jun Montereal, przewodniczący komitetu ds. gotowości na wypadek klęsk żywiołowych w Ilagan, "jeśli zapora Magat dalej będzie wypuszczać wodę przez wszystkie swoje siedem śluz, miasto może zostać starte z mapy". Montereal ocenia, że jak dotąd w tej miejscowości pod wodą znalazło się 500 domów. "To jedno z najpoważniejszych wydarzeń spowodowanych tajfunem, jakich kiedykolwiek doświadczyliśmy" - podkreślił przedstawiciel miasta. Niestety, wiele wskazuje na to, że sytuacja prędko się nie poprawi. Miasto albo zapora Jak poinformował Carlos Ablan, zarządzający operacjami powodziowymi w zaporze Magat, otwarcie śluz buło konieczne z powodu napływu mas wody przyniesionych przez najnowszy tajfun."Jeśli nie będziemy spuszczać wody, to w najgorszym możliwym scenariuszu tama mogłaby się zawalić, a to byłoby o wiele większym problemem" - powiedział agencji AFP. Zarządzający zaporą w poniedziałek poinformowali, że wszystkie śluzy pozostaną otwarte do wieczora. Dopiero o godz. 19:00 lokalnego czasu ma zastać zamknięta jedna ze śluz. Sześć pozostałych wciąż pozostanie w pełni otwartych. Władze miejscowości położonych poniżej tamy wezwały mieszkańców to czujności, otwierane są też centra ewakuacyjne. Nieprzejezdnych pozostaje szereg tamtejszych dróg. Ocenia się, że z powodu zniszczeń infrastruktury na Catanduanes w wielu miejscach prądu nie będzie przez kolejne kilka miesięcy. Wiadomo, że z powodu uderzenia Man-yi zginęło już co najmniej osiem osób. Jedną z ofiar był 79-letni mężczyzna na wyspie Camarines Norte, który zginął po tym jak linia wysokiego napięcia spadła na motor, którym się poruszał. Siedem pozostałych osób zginęło w wyniku zejścia na ich dom lawiny błotnej w prowincji Nueva Vizcaya na wyspie Luzon. Tajfun opuścił wyspy Obecnie Man-yi znacznie osłabł do poziomu burzy tropikalnej i opuścił już Filipiny - poinformowała państwowa służba meteorologiczna PAGASA. Zniesiono już wszystkie ostrzeżenia przed niebezpieczną pogodą. PAGASA radzi jednak, by wciąż na bieżąco monitorować sytuację. Przed nadejściem żywiołu swoje domy opuściło ponad milion Filipińczyków. Obecnie trwa ocenia zniszczeń po przejściu tajfunu i liczenie strat. Źródło: AFP, PNA.gov.ph ----- Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!