Wpis Sadowego po polsku pojawił się na Facebooku i platformie X (dawniej Twitterze) w sobotę wieczorem. Mer Lwowa uznał, że polskim przyjaciołom przydałby się "powrót do rzeczywistości". "Cały wasz gigantyczny wkład w zwycięstwo Ukrainy w tej wojnie niweluje się przez grupę marginalistów, którzy blokują dostawy towarów humanitarnych dla kraju, który już drugi rok broni swojej niepodległości i bezpieczeństwa Europy" - stwierdził włodarz. "Czy Polska ma odwagę, wolę polityczną i narzędzia obywatelskie, aby zakończyć tę haniebną blokadę Ukrainy?" - dodał. Sadowy uznał, że cena protesty jest "za wysoka". Protest na granicy polsko-ukraińskiej. Zełenski reaguje Wcześniej w sobotę na sytuację na polsko-ukraińskiej granicy zareagował prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski. Na międzynarodowej konferencji "Zboże z Ukrainy" przyznawał, że choć "występują problemy", to Ukraina "musi prowadzić bardzo zrównoważoną politykę. - Mamy plan działania, który musimy przestrzegać - dodawał. -Teraz na tych granicach pojawiło się nowe wyzwanie ze względu na nowe kwestie. Myślę, że musimy dać naszym sąsiadom trochę czasu - mówił prezydent Ukrainy, zapewniając, że sytuacja się "ociepli". Z ukraińskimi kierowcami czekającymi w kolejce w sobotę spotkał się wiceminister Serhij Derkacz. - Pracujemy z ministerstwem infrastruktury, z Komisją Europejską, żeby znaleźć rozwiązanie. Też prosimy rząd Rzeczypospolitej Polskiej, żeby pomagał nam, żeby znaleźć to rozwiązanie i jak najszybciej odblokować tę granicę - powiedział Derkacz. - Robimy wszystko, żeby negocjować dalej z Unią Europejską, z rządem Rzeczypospolitej Polskiej, żeby znaleźć to rozwiązanie, żeby odblokować granicę i pozwolić naszym kierowcom wrócić do domu - dodał. Protest przewoźników i rolników na granicy Na przejściach z Ukrainą w Dorohusku i Hrebennem w województwie lubelskim oraz w Korczowej w województwie podkarpackim trwa protest polskich przewoźników. Do grupy protestującej od 6 listopada w ostatnim tygodniu dołączyli rolnicy, którzy planują kontynuować akcję blokady "24 godzin na dobę, do 4 stycznia". Protestujący domagają się m.in. wprowadzenia zezwoleń komercyjnych dla firm ukraińskich na przewóz towarów, z wyłączeniem pomocy humanitarnej i zaopatrzenia dla wojska ukraińskiego, a także zawieszenia licencji dla firm, które powstały po wybuchu wojny na Ukrainie i przeprowadzenia ich kontroli. Zgodnie z informacjami podawanymi przez policję, w sobotę rano w kolejce do przejścia z Ukrainą w Dorohusku miało stać 750 pojazdów ciężarowych, a czas oczekiwania na przekroczenie granicy wynosił 230 godzin. W 163-godzinnej kolejce do przejścia w Hrebennem stało natomiast 730 tirów. *** Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!