Zełenski mówił o sytuacji na granicy z Polską. Nagle zawyły syreny
O tym, że sytuacja "się ociepli", a Polsce powinno zostać dane więcej czasu mówił prezydent Ukrainy w czasie międzynarodowej konferencji "Zboże z Ukrainy", odbywającej się w Kijowie, odnosząc się do protestu na granicy z Ukrainą. - Mamy trudności na granicy - przyznał Wołodymyr Zełenski. W tym momencie usłyszeć można było dźwięk alarmu przeciwlotniczego. Głowa państwa kontynuowała jednak swoją przemowę, informując, że "należy prowadzić zrównoważoną politykę" i "przestrzegać planu działania".

Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zelenski skomentował sytuację na granicy polsko-ukraińskiej. Podczas międzynarodowej konferencji "Zboże z Ukrainy" odbywającej się w sobotę w Kijowie przekazał m.in., że Ukraina powinna prowadzić zrównoważoną politykę dotyczącą sytuacji blokowania granicy przez polskich przewoźników.
- Mamy trudności na granicy - przyznał Zełenski, cytowany przez agencję Unian. W momencie wypowiadania tych słów przez głowę państwa, rozległ się alarm przeciwlotniczy, wówczas ukraiński przywódca dodał, że o istniejących problemach trzeba mówić nie tylko w kontekście granicy.
Zełenski o proteście na przejściach granicznych: Mamy plan działania
Ukraiński przywódca tłumaczył, że trudności na granicy pojawiły się głównie z powodu "pewnych kroków politycznych sąsiadów". - Uważam, że musimy prowadzić bardzo zrównoważoną politykę. Mamy plan działania, którego należy przestrzegać - dodał.
Podkreślił także, że w tym kierunku działają już wicepremierzy rządu, szef MSZ i Ministerstwo Infrastruktury.
- Jestem przekonany, że możemy to wszystko zrobić - powiedział Zełenski. Jak zwraca uwagę agencja Unian, głowa państwa podała też jako przykład współpracę z prezydentem Rumunii Klausem Iohannisem, z którym w czasach politycznego impasu udało się wypracować rozwiązanie problemu.
- Teraz na tych granicach pojawiło się nowe wyzwanie ze względu na nowe kwestie. Myślę, że musimy dać naszym sąsiadom trochę czasu - zapowiedział, dodając, że "sytuacja się ociepli".
Protesty na przejściach granicznych. Mowa o setkach pojazdów w kolejkach
Na przejściach z Ukrainą w Dorohusku i Hrebennem w województwie lubelskim oraz w Korczowej w województwie podkarpackim trwa protest polskich przewoźników.
Jak podawano w pierwszych jego dniach, blokada ma być spowodowana nadmierną liberalizacją przepisów dotyczących przewozów międzynarodowych pomiędzy Ukrainą i Unią Europejską, o czym informował wówczas organizator protestu, Komitet Obrony Przewoźników i Pracodawców Transportu.
Strajkujący domagają się m.in. przywrócenia systemu zezwoleń handlowych dla ukraińskich przewoźników i ograniczenia ich liczby do poziomu sprzed rozpoczęcia wojny.
Zgodnie z informacjami podawanymi przez policję, w sobotę rano w kolejce do przejścia z Ukrainą w Dorohusku miało stać 750 pojazdów ciężarowych, a czas oczekiwania na przekroczenie granicy wynosił 230 godzin. W 163-godzinnej kolejce do przejścia w Hrebennem stało natomiast 730 tirów.
Wcześniej w piątek wojewoda lubelski Lech Sprawka podawał, że kierowcy stojący w kolejkach mają dostęp do sanitariatów, dostarczana jest im woda i gorąca zupa.
Źródło: Unian, Interia
***
Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!