W czwartek Wołodymyr Balin z ukraińskiego Stowarzyszenia Przewoźników Międzynarodowych poinformował, że po polskiej stronie granicy, na parkingu w Korczowej, zmarł ukraiński kierowca. Mężczyzna czekał na wjazd do Polski. "Najprawdopodobniej przyczyny były naturalne, ale tak czy inaczej, swoją rolę odegrał stres, jakiego kierowcy doświadczają z powodu strajku polskich przewoźników i niepewność, kiedy zdołają wjechać na Ukrainę" - podał Balin we wpisie. Wersji tej zaprzeczała policja mówiąc, że mężczyzna zmarł 70 kilometrów od kolejki. "Zwłoki 56-letniego obywatela Ukrainy ujawniono na terenie powiatu łańcuckiego w miejscowości Kosina" - oświadczono. Co więcej, funkcjonariusze podają, że jego zgon nie miał nic wspólnego z protestem przewoźników. Śmierć kierowcy. Wasyl Zwarycz o "pilnej nocie do polskiego MSZ" Na zdarzenie zareagował Wasyl Zwarycz. Ambasador Ukrainy w Polsce przekazał w komunikacie, że "ambasada pilnie skierowała kolejną oficjalną notę do MSZ RP, domagając się odblokowania ruchu pojazdów towarowych. Stosowne sygnały zostały przekazane także Ministerstwu Spraw Wewnętrznych i Administracji RP". Zwarycz dodał, że ograniczenia w ruchu tirów powodowane przez polskich przewoźników, "stwarzają zagrożenie dla życia i zdrowia ludzi, powodują znaczne zagrożenie dla bezpieczeństwa i porządku ruchu na drogach publicznych". Ambasador Ukrainy w Polsce powołał się także na polskie prawo o zgromadzeniach. Jego zdaniem, jeśli protest stanowi zagrożenie, to istnieje bezpośrednia podstawa do jego rozwiązania przez przedstawiciela organu samorządu terytorialnego, który wydał zgodę na jego przeprowadzenie. "Apelujemy do polskich władz o podjęcie zdecydowanych działań w sprawie odblokowania ruchu drogowego i uniemożliwienia ukraińskim, polskim i zagranicznym kierowcom ciężarówek stanie w kolejkach liczących wiele kilometrów bez zapewnienia odpowiednich warunków" - zaapelował Zwarycz dodając, że przez to kierowcy stają się "zakładnikami działań organizatorów protestu". Przyznał też, że każdy ma prawo do protestowania i bronienia swojego stanowiska, jednak "forma, czas i trudne warunki pogodowe" stwarzają zagrożenie dla ludzi. "Niezwykle ważne jest, aby ratować ludzkie życie, przestać blokować ruch pojazdów i dać kierowcom możliwość bezpiecznego powrotu do domu" - podkreślił Wasyl Zwarycz. Protest na granicy polsko-ukraińskiej. Śmierć kierowcy ciężarówki Śmierć 56-letniego obywatela Ukrainy nie jest jedyną tragedią, jaka miała miejsce po polskiej stronie granicy. Ciało 54-letniego mężczyzny znaleziono 11 listopada w kabinie ciężarówki na parkingu w Chełmie. Ukraiński kierowca planował przekroczyć granicę na przejściu Dorohusk-Jagodin. Zobacz: Protest przy granicy z Ukrainą. Gigantyczne korki W sprawie śmierci komunikat wydała lubelska policja. "Wstępnie wykluczono udział osób trzecich. Z ustaleń wynika, że przed znalezieniem zwłok, mężczyzna mógł spożywać alkohol. W kabinie pojazdu znaleziono otwartą butelkę z alkoholem" - zaznaczyli mundurowi. Wiceminister Rozwoju Wspólnot, Terytoriów i Infrastruktury Ukrainy Serhij Derkacz także podkreślił, że nie ma podstaw, by sądzić, że zgon nastąpił z przyczyn nienaturalnych. Ogromne kolejki ciężarówek. Protest na granicy Kolejki tirów przed granicą Polski spowodowane są protestem przewoźników, który rozpoczął się 6 listopada. Demonstrujący nie przepuszczają aut ciężarowych na przejściach m.in. w Korczowej i Dorohusku. Protestujący postulują m.in. wprowadzenie zezwoleń komercyjnych dla firm ukraińskich na przewóz rzeczy, z wyłączeniem pomocy humanitarnej i zaopatrzenia dla wojska ukraińskiego, zawieszenie licencji dla firm, które powstały po wybuchu wojny w Ukrainie i przeprowadzenie ich kontroli. Jest również postulat dotyczący likwidacji tzw. elektronicznej kolejki po stronie ukraińskiej. *** Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!