Biełsat przypomina, że do pierwszej wojny karabachskiej doszło w 1992 roku. Konflikt na linii ormiańsko-azerbejdżańskiej przegrało Baku. Kwestia przynależności Górnego Karabachu nie została jednak ostatecznie rozstrzygnięta. Mimo licznych wysiłków, m.in. ze strony Grupy Mińskiej OBWE czy ONZ, po 25 latach "względnego spokoju" po raz kolejny wybuchła wojna. Rosja jako "stabilizator" Rosja dystansowała od jednoznacznego stanowiska w sprawie konfliktu na linii Armenia-Azerberdżan mówiąc, że strony same powinny rozwiązać sprawę. W konflikt zaangażowała się więc Turcja. Tym razem to Azerbejdżan odniósł z pomocą Ankary miażdżące zwycięstwo. Początkowo Armenia zdawała się na własne siły, jednak po miesiącu od rozpoczęcia konfliktu zwróciła się do Rosji, by zwołać posiedzenie Organizacji Układu o Bezpieczeństwie Zbiorowym. Powołała się na artykuł porozumienia, który podobnie jak w NATO, mówi o tym, że atak na jednego członka sojuszu, jest atakiem na wszystkich. MSZ Rosji zapowiedziało wówczas, że Armenia otrzyma niezbędną pomoc, jeśli wojna przeniesie się bezpośrednio na jej terytorium. W listopadzie 2020 podpisano porozumienie między Erywaniem a Baku, które przewidywało zawieszenie broni i uznawało zwycięstwo Azerbejdżanu. "Zgodnie z warunkami tego rozejmu Baku zachowało zdobycze terytorialne uzyskane podczas ofensywy, a także otrzymało tzw. pas bezpieczeństwa Górskiego Karabachu - tereny zagarnięte przez Ormian podczas pierwszej wojny na początku lat 90. Jednak głównym celem zarówno ofensywy, jak i późniejszych rozmów pokojowych było utworzenie tzw. Korytarza Zangezur, łączącego kontynentalny Azerbejdżan z jego eksklawą - Nachiczewańską Republiką Autonomiczną"- wyjaśnia Pińczak w swojej analizie. Utworzenie tego korytarza dla Baku jest celem strategicznym, biorąc pod uwagę rosnącą rolę Iranu w regionie. Nadal dochodziło do licznych starć granicznych, ale rolę stabilizatora odkrywał rosyjski kontyngent rozmieszczony w Górskim Karabachu na mocy porozumienia. Układ sił w regionie zmienił się wraz z agresją Rosji na Ukrainę w lutym 2022 roku. "Rosja traci budowaną przez dekady rolę 'policjanta'" W maju na spotkaniu Organizacji Układu o Bezpieczeństwie Zbiorowym Armenia zarzuciła sojuszowi, że nie wywiązał się ze swoich zobowiązań z 2020 roku. Azerbejdżan z kolei wydaje się być wyjątkowo zdeterminowany wykorzystując słabą sytuację Rosji na ukraińskich frontach. Podczas eskalacji napięć we wrześniu 2022 roku Armenia już po dwóch dniach zwróciła się do ODKB o pomoc wojskową. Prośba ta skończyła się jednak na wysłaniu "misji obserwacyjnej" pod przewodnictwem sekretarza generalnego ODKB Stanisława Zasia. "Demonstrując całkowitą bierność w obliczu ataku na jednego ze swoich sojuszników, ODKB faktycznie przyznaje, że jej rola sprowadza się wyłącznie do mediacji"- zauważa w analizie Pińczak. Przez takie podejście Rosja traci w oczach innych sojuszników z ODKB. Nieoficjalnie krążą informacje jakoby z układu wycofał się Kazachstan, choć MSZ tego kraju zaprzecza tym doniesieniom. "Wraz z fiaskiem militarnym na Ukrainie i upadkiem mitu 'drugiej armii świata' Rosja traci budowaną przez dekady rolę 'policjanta' na obszarze postsowieckim" - podsumowuje Pińczak.