Wcześniej informowano, że grupa przyjaciół spójności, do której należy Polska, nie zgodziła się na obniżenie budżetu UE. Z kolei inne państwa - przede wszystkim Holandia, Austria, Dania i Szwecja - domagały się zdecydowanych cięć. Wyjaśnijmy, że w Brukseli negocjowano unijny budżet na lata 2021-2027. Polski premier zadowolony Premier Mateusz Morawiecki oświadczył po zakończeniu rozmów, że sukcesem dla Polski jest wykluczenie jako źródła dochodów własnych z budżetu UE dochodów z emisji uprawnień CO2. "Wyłączenie tego mechanizmu jest dla nas bardzo opłacalne" - powiedział. "Z punktu widzenia naszej pozycji negocjacyjnej udało się utrzymać zasadnicze negocjacyjne zyski. Po pierwsze, mamy do czynienia z nową propozycją, gdzie wykluczone zostały jako źródło dochodów własnych dochody z emisji uprawnień CO2. Ponieważ Polska jest najbardziej obciążona tymi emisjami, to również nasz wkład do budżetu byłby najwyższy. Wyłączenie tego mechanizmu jest dla nas bardzo opłacalne. Cieszymy się, że nocne negocjacje i różne bilateralne rozmowy doprowadziły do tego, (...) że tego mechanizmu ETS, czyli mechanizmu uprawnień, który powyżej pewnej puli miałby lądować w budżecie UE, nie ma" - powiedział. "Udało nam się utrzymać kilka dodatkowych miliardów w obszarze polityki spójności, Wspólnej Polityki Rolnej. To cały czas jeszcze nie jest poziom nas satysfakcjonujący, ale jesteśmy znacznie bliżej" - podkreślił szef polskiego rządu na briefingu prasowym po zakończeniu unijnego szczytu. "Przypomnę propozycje Komisji Europejskiej sprzed pół roku, sprzed roku, prezydencji fińskiej, która obcinała nasze fundusze zasadniczo o 20-kilka procent. Dzisiaj w cenach bieżących jesteśmy już praktycznie na odległość 2-3 mld euro w porównaniu do poprzedniej perspektywy (budżetowej UE)" - powiedział. Zaznaczył, że należy uwzględnić to, że Wielka Brytania opuściła Unię Europejską, "a więc zasadniczo brakuje nam tych 8-9 mld euro rocznie". Morawiecki o "grupie skąpców" "W Brukseli trochę półżartem mówi się, że jest grupa skąpców - to kilka państw bardzo bogatych, które oczywiście chcą być jeszcze bogatsze" - powiedział polski premier. Później kilkukrotnie powtarzał sformułowanie o "grupie skąpców". "My to rozumiemy, ale jednocześnie wskazujemy na konieczność tego, żeby środki były przeznaczane tam, gdzie są najbardziej potrzebne do wyrównania poziomu rozwoju, a więc do Polski, do Europy Środkowej. I z tej perspektywy na to patrząc myślę, że nasze racje przebijają się coraz mocniej" - mówił. Jak dodał, racje te przedstawiano m.in. na spotkaniu z kanclerz Niemiec Angelą Merkel czy premierem Hiszpanii Pedro Sanchezem. "Wiele spotkań bilateralnych było w tej kwestii. I będziemy tych racji naszych bronić" - podkreślił Morawiecki. "Polska proponuje plan - którym przed chwilką zresztą podzieliłem się z szefową Komisji Europejskiej Ursulą von der Leyen na spotkaniu bilateralnym, które zakończyliśmy niedawno - żeby dość zasadniczo zmienić filozofię dochodów własnych" - powiedział premier. Mówiąc o unijnym budżecie, premier wskazywał, że istnieją mechanizmy, które pozwoliłyby na to, by praktycznie nie obciążać Polski lub obciążać ją "w niewielkim stopniu", a w dużo większym obciążyć międzynarodowe korporacje. "Kto się z tym nie zgadza, żeby obciążyć wielkie ponadnarodowe korporacje jakimś niewielkim ułamkiem procenta opłaty do budżetu unijnego? Ja uważam, że to jest bardzo mocno w interesie Polski oraz małych i średnich przedsiębiorców i również w interesie utrzymania równych warunków konkurencyjnych" - powiedział premier. Jak wskazywał, w Europie mówi się np. o podatku cyfrowym. "Jesteśmy za tym, żeby wewnętrzne źródło dochodów było, i to przedstawiamy jako mechanizm, który może pomóc przełamać ten impas" - podkreślił premier. KE próbowała uratować negocjacje Po wielogodzinnych piątkowych rozmowach w Brukseli nie doszło do przełomu. Z pomocą starała się przyjść Komisja Europejska, która zaproponowała cięcia w nowych politykach, takich jak m.in.: finansowanie prac badawczo-rozwojowych (Horyzont Europa z 80,9 mld euro do 80 mld euro), polityka kosmiczna (z 13,2 mld euro do 12,3 mld euro) czy mobilność wojskowa (z 1,5 mld euro do 0). Dzięki ograniczaniu wielkości nowych programów UE udałoby się - w propozycji KE - osiągnąć oszczędność rzędu 5 mld euro w przyszłym budżecie UE. Cztery państwa: Holandia, Dania, Szwecja i Austria - domagały się ograniczenia wielkości budżetu na nową perspektywę finansową o 70 mld euro, tj. ograniczenie jego wysokości z 1,074 proc. do 1 proc. dochodu narodowego brutto 27 państw UE. Wcześniej Viktor Orban, premier Węgier, który rozmawiał z dziennikarzami w biurze prasowym w budynku Rady Europejskiej, powiedział, że jest za budżetem zbliżonym wielkością do tego, który zaproponował Parlament Europejski, tj. 1,3 proc. dochodu narodowego brutto wszystkich krajów Wspólnoty. Rozbieżności były tak duże, że nie udało znaleźć się wspólnego stanowiska. I chociaż negocjacje prowadził szef Rady Europejskiej Charles Michel, to KE wyszła z nową propozycją budżetu (dokument opublikowało "Politico"). Bogate kraje miały utrzymać rabaty (zabezpieczenie 100 proc. wartości nominalnej rabatów ryczałtowych w 2020 r. dla Austrii, Danii, Szwecji, Holandii i Niemiec), a Holandia dodatkowo miała więcej czerpać z pobieranych ceł (25 proc. w latach 2021-2023). Mało tego, Austria miałaby otrzymać bonusową kwotę ryczałtową w wysokości 100 mln euro. Nowa propozycja zakładała przesunięcie większych środków na wspólną politykę rolną, więcej pieniędzy na politykę spójności i politykę klimatyczną (do 27 proc. z perspektywą na 30 proc. do roku 2027), w tym na Fundusz Sprawiedliwej Transformacji. Komentarz Charlesa Michela na gorąco "Porozumienie w sprawie budżetu UE na lata 2021-2027 nie było możliwe, temat wieloletnich ram finansowych jest bardzo trudny" - powiedział przewodniczący Rady Europejskiej Charles Michel, ogłaszając fiasko rozmów unijnych przywódców na temat kształtu unijnej kasy. "Potrzebujemy więcej czasu" - przyznał Michel. Jak zaznaczył, rozmowy są bardzo trudne m.in. ze względu na dziurę po brexicie, która wynosi 60-74 mld euro w okresie siedmiu lat. Belg zapowiedział konsultacje ze stolicami w najbliższych dniach i tygodniach, ale nie zdradził, kiedy zamierza podjąć kolejną próbę ustalenia budżetu. Krótkie oświadczenie Angeli Merkel "Różnice są wciąż zbyt duże, aby osiągnąć porozumienie" - powiedziała kanclerz Niemiec Angela Merkel po fiasku szczytu UE w Brukseli. "Będziemy musieli ponownie przyjrzeć się sprawie" - powiedziała Merkel i podkreśliła, że data następnego szczytu w sprawie budżetu nie została jeszcze ustalona. "Decyzję podejmie przewodniczący Rady Europejskiej" - zaznaczyła. Macron: Polityka rolna nie może płacić za brexit Wspólna Polityka Rolna (WPR) nie może "płacić za brexit" i jego konsekwencje dla budżetu Unii Europejskiej - oznajmił prezydent Francji Emmanuel Macron. "Nie poświęcimy wspólnej polityki rolnej, powiedziałem to bardzo wyraźnie: WPR nie może płacić za brexit" - podkreślił Macron. Premier Włoch krytykuje "oszczędnych" Premier Włoch Giuseppe Conte powiedział, że niektóre "oszczędne państwa" wykazały na szczycie "sztywność" stanowiska, która jest nie do usprawiedliwienia. W ten sposób szef włoskiego rządu odniósł się do sporu między krajami domagającymi się zdecydowanych cięć w budżecie na lata 2021-2027 a tymi, które nie chciały się na to zgodzić. "Państwa oszczędne pokazały sztywność, którą my uważamy za nie do usprawiedliwienia" - oświadczył Conte, nawiązując do stanowiska Holandii, Danii, Szwecji i Austrii - krajów określanych jako tzw. oszczędna czwórka. Dodał, że nie można też dłużej usprawiedliwiać rabatów dla niektórych krajów, "także dla Niemiec".