Izraelskie władze o śmierci prezydenta Iranu. Jasne stanowisko
Jest pierwszy ruch izraelskich władz po katastrofie śmigłowca prezydenta Iranu. Głos zabrał anonimowy przedstawiciel, który w swojej wypowiedzi skupił się na przyczynach katastrofy. Podkreślił, że jego kraj ze śmiercią Ebrahima Raisiego nie ma nic wspólnego.

Po katastrofie śmigłowca do władz w Iranie spływają kondolencje m.in. z krajów Bliskiego Wschodu, Rosji czy Chin. Do sytuacji odniósł się także Izrael, jednak komunikat tego państwa różni się wydźwiękiem od pozostałych.
- Nie mieliśmy nic wspólnego z wypadkiem śmigłowca, w którym zginął prezydent Iranu Ebrahim Raisi i szef dyplomacji tego państwa Hosejn Amir Abdollahijan - oświadczył w rozmowie z agencją Reutera przedstawiciel władz Izraela. Polityk zastrzegł sobie anonimowość.
Iran-Izrael. Napięte relacje między państwami
Od czasu obalenia szacha i przejęcia władzy przez szyickich duchownych w 1979 roku Iran prezentuje niezmiennie antyizraelskie stanowisko i odmawia Izraelowi prawa do istnienia. W ostatnim czasie relacje pomiędzy państwami stały się jeszcze bardziej napięte.
W połowie kwietnia Izrael odparł zmasowany irański ostrzał. W kierunku Izraela wystrzelono ponad 300 dronów i rakiet, jednak wyrządziły one niewielkie szkody, ponieważ niemal wszystkie pociski i bezzałogowce udało się zneutralizować.
Iran przeprowadził potężny nalot w odwecie za wcześniejszy izraelski atak na konsulat kraju w stolicy Syrii, Damaszku. W ostrzale tym śmierć poniosło 16 osób. Bezpośrednio po ataku w Damaszku Iran mnożył groźby w kierunku izraelskich władz i zapowiadał zemstę.
Iran. Katastrofa śmigłowca. Prezydent Ebrahim Raisi nie żyje
Do wypadku, w którym zginęli podróżujący helikopterem prezydent, minister spraw zagranicznych i towarzyszące im osoby, doszło w pobliżu granicy z Azerbejdżanem. Telewizja państwowa nie podała bezpośredniej przyczyny katastrofy - podkreśliła agencja AP. Gęsta mgła i deszcz sprawiły, że ekipy ratownicze nie były w stanie szybko dotrzeć na miejsce wypadku.
Ebrahim Raisi był postrzegany jako protegowany i potencjalny następca najwyższego duchowo-politycznego przywódcy Iranu Alego Chameneia. Miał ogromne doświadczenie - był nie tylko prezydentem, ale i szyickim duchownym, a także byłym naczelnym sędzią.
-----
Bądź na bieżąco i zostań jednym z ponad 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!