Izraelska straż graniczna zabiła wówczas pół setki mieszkańców osiedla, ponieważ nie zastosowali się do godziny policyjnej. Mieszkańcy Kafr Kasem wracali po godzinie policyjnej ustanowionej dla Arabów na terytorium Izraela i wówczas straż zaczęła do nich strzelać. - W przeszłości doszło tu do strasznego wydarzenia i bardzo nad tym bolejemy - powiedział Peres podczas wizyty w Kafr Kasem w dniu muzułmańskiego święta - poinformował dziennik "Haarec". - Wszyscy jesteśmy dziećmi jednego Boga, który nie pozwolił nam zabijać, uciskać i poniżać innych - dodał prezydent Izraela. Sąd ustalił, że żołnierze otoczyli i zabili około pięćdziesięciu mieszkańców Kafr Kasem, w tym kobiety i dzieci. Wracali oni późnym wieczorem z pracy, nie wiedząc nic o godzinie policyjnej ustanowionej przez izraelskie Ministerstwo Obrony. Żołnierze mieli rozkaz strzelania do każdego, kto naruszy to rozporządzenie, wydane w pierwszym dniu wojny na półwyspie Synaj, kiedy izraelscy Arabowie podlegali jeszcze kontroli wojska. Dowódca pododziału został skazany przez sąd wojskowy na karę, która odpowiadałaby w walucie euro dzisiejszemu jednemu centowi, podczas gdy zwykli żołnierze otrzymali długoletnie wyroki więzienia, ale zostali amnestionowani. Peres jest pierwszym izraelskim przywódcą, który prosił o wybaczenie tej zbrodni.