"Książka I. Kanta ofiarowana przez prezydenta Emmanuela Macrona papieżowi Franciszkowi nie jest polską stratą wojenną. Wbrew twierdzeniom niektórych mediów, ministerstwo kultury przewidywało, że dzieło to nie jest polską stratą" - napisał na Twitterze wicepremier, minister kultury i dziedzictwa narodowego prof. Piotr Gliński. "Proweniencję książki ustaliliśmy m.in. we współpracy z Zakładem Narodowym im. Ossolińskich oraz ze stroną francuską. Wszystko wskazuje na to, że książka już na przełomie XIX i XX w. znajdowała się we Francji" - informuje Gliński. "Ale inne dzieło sztuki - 'Holenderski brzeg rzeki' J. van Goyena, które zostało zrabowane z czasie II wojny światowej ze zbiorów wrocławskich, nadal znajduje się we Francji - w Muzeum Luwr" - podkreślił wicepremier, dodając, że muzeum to "do dziś nie odpowiedziało na wniosek restytucyjny MKiDN". Książka z polską pieczątką, podarowana papieżowi Franciszkowi przez prezydenta Francji Emmanuela Macrona, nie pochodzi z niemieckich grabieży - podała we wtorek agencja AFP, powołując się na rozmowę z paryskim księgarzem Patrickiem Hatchuelem, który sprzedał dzieło Immanuela Kanta Pałacowi Elizejskiemu za cenę poniżej 2,5 tys. euro. Macron wręczył papieżowi dzieło Kanta. Miało polską pieczątkę Prezydent Macron podarował papieżowi Franciszkowi dzieło "Projet de Paix Perepetuelle" Kanta w poniedziałek podczas audiencji w Watykanie. Dzieło na pierwszej stronie ma polską pieczątkę z napisem: "Czytelnia Akademicka we Lwowie". Patrick Hatchuel potwierdził AFP, że sprzedał książkę Kanta kancelarii francuskiego prezydenta za kwotę poniżej ceny katalogowej, tj. 2,5 tys. euro. "Historia tego tomu pokazuje, że nie może on pochodzić z hitlerowskich grabieży. Nie mam co do tego wątpliwości i będąc wyznania mojżeszowego jestem na to wyczulony" - zapewnił Hatchuel, dodając, że książka była własnością biblioteki we Lwowie w latach 1850-1870, a następnie prawdopodobnie została sprzedana. Potem około 1900 r. została przywieziona do Paryża przez znanego księgarza Luciena Bodina, który był specjalistą od ezoteryki. Ostatnim właścicielem dzieła Kanta był prywatny kolekcjoner, który kupił je pół wieku temu. A Hatchuelowi sprzedał je syn tego kolekcjonera. "Wszystko jest weryfikowalne" - podkreślił Hatchuel. Dzieło Kanta z polską pieczątką. Kontaktowały się polskie władze Czytelnia Akademicka nie była częścią Uniwersytetu Lwowskiego, ale była liczącą się organizacją dla studentów i badaczy narodowości polskiej, założoną w 1867 r. i działającą do 1939 r. - podaje agencja AFP. Księgarz Hatchuel przyznaje, że w sprawie dzieła kontaktowali się z nim przedstawiciele polskiego rządu.