Mowy końcowe ciągnęły się w nieskończoność. Adwokat Donalda Trumpa mówił ponad dwie godziny. Prokurator ponad cztery godziny. Donald Trump, zanim rozpoczął się końcowy akt jego procesu, zdążył obwieścić spisek. W mediach społecznościowych napisał: "Dlaczego skorumpowany rząd jako ostatni będzie przemawiał w mojej sprawie? Dlaczego obrona nie może występować ostatnia? To daje przewagę. Bardzo niesprawiedliwe. Polowanie na czarownice." Jednak, jak tłumaczą eksperci, jest taka, a nie inna kolejność wygłaszania mów końcowych, bo takie, a nie inne są przepisy w stanie Nowy Jork, gdzie proces się toczy. Komentatorzy dodają, że nie chodzi o utrudnienie życia byłemu prezydentowi, ale o stosowanie obowiązujących reguł sądowej gry. Nie wierzcie kłamcy vs. dowody nie kłamią Gdy Todd Blanche - adwokat Donalda Trumpa - gdy zaczął wygłaszać swoje ostatnie przemówienie w procesie, od razu uderzył w ton, którego można się było spodziewać. Po raz kolejny podważał wiarygodność najważniejszego świadka oskarżenia, czyli Michela Cohena. Ten prawnik, kiedyś najwierniejszy z wiernych współpracowników Trumpa, dziś jest jego najzagorzalszym wrogiem i nawet nie ukrywa, że bardzo chciałby, aby jego były szef został skazany. To Michael Cohen jest tym człowiekiem, który gwieździe filmów dla dorosłych - Stormy Daniels twierdzącej, że miała romans z Trumpem - zapłacił 130 tysięcy dolarów za milczenie. Całą sumę Donald Trump mu oddał. Daniels pieniądze otrzymała tuż przed wyborami prezydenckimi w 2016 roku, w których Trump startował. Według oskarżenia bał się, że gdyby jego znajomość z aktorką filmów dla dorosłych wypłynęła przed wyborami, miałoby to fatalny wpływ na jego kampanię wyborczą, a tym samym pomniejszyłoby szansę na zwycięstwo. Prokuratorzy podczas procesu zaprezentowali rachunki, czeki, wykazy płatności, które ich zdaniem ponad wszelką wątpliwość dowodzą, że Donald Trump chciał ukryć fakt zapłacenia aktorce za milczenie i dlatego płatność dla Michela Cohena, która była zwrotem pieniędzy, jakie ten przekazał Stormy Daniels, została nieprawidłowo zaksięgowana, bo została zapisana jako opłata za usługi prawne Cohena. Fałszowanie księgowości biznesowej to zaledwie wykroczenie w stanie Nowy Jork, a nie przestępstwo, ale według oskarżenia Trump sfałszował dokumenty, bo chciał w ten sposób wpłynąć także na wynik wyborów prezydenckich w 2016 roku, a to już kwalifikowane jest jako przestępstwo. Obrońca byłego prezydenta tłumaczył przysięgłym, że Donald Trump o szczegółach płatności i jej księgowaniu nic nie wiedział i że za wszystkim stał Cohen, który obciąża Donalda Trumpa, bo kieruje nim chęć zemsty. Obrona niejednokrotnie wprost Cohena nazywała kłamcą i niemalże do znudzenia przypominała, że już kiedyś został on skazany za składanie fałszywych zeznań pod przysięga. Jednak prokurator Joshua Steinglass argumentował, że nawet jeśli przysięgli mają problem z wiarygodnością Michela Cohena, to jego słowa potwierdzają przedstawione w sądzie dokumenty. Oskarżenie zwracało także uwagę na fakt, że z zeznań świadków - prokuratura powołała 20, obrona tylko 2- wyłania się jasny obraz, że w życiu Donalda Trumpa nic nie dzieje się bez jego zgody i dlatego musiał on dać zielone światło do przeprowadzenia całej akcji z płatnością dla aktorki filmów dla dorosłych, a potem z próbą ukrycia tego faktu. Robert De Niro uderza w Trumpa Gdy na sali rozpraw trwały mowy końcowe, przed sądem gromadzili się zwolennicy i przeciwnicy byłego prezydenta. Emocje były duże. Dochodziło do przepychanek. Zwolenników Trumpa wyjątkowo rozsierdziła obecność jednego człowieka - Roberta De Niro. Aktor razem z dwoma policjantami, którzy zostali ranni w czasie ataku zwolenników Donalda Trumpa na Kapitol 6 stycznia 2021 roku, pojawił się na skwerze przed sądem na konferencji prasowej. De Niro, podobnie jak policjanci, przed Trumpem przestrzegał. - Bez względu na to, czy zostanie on uniewinniony, czy też proces będzie unieważniony, to on jest winny. Jest winny i wszyscy to wiemy. Nigdy nie widziałem, żeby komuś, tak jak jemu, udało się tak wiele razy wymknąć wymiarowi sprawiedliwości. To nie powinno mieć miejsca. Jestem naprawdę zły. To nie jest miejsce, w którym chcę się znajdować, to nie jest to, co powinienem teraz robić, ale jestem wściekły, że ten człowiek, ten nowojorczyk oszukuje świat, oszukuje ten kraj. Oszukuje kraj i ludzie mu wierzą. Nie wiem, może to dlatego, że występował w tylu sezonach tego swojego realisty show, ale to jest naprawdę przerażające. Sympatycy 45. prezydenta krzyczeli do aktora, że jest on opłacany przez Demokratów, że ma wyprany mózg, i że najlepiej byłoby, gdyby popełnił samobójstwo. W pewnym momencie De Niro odwrócił się do jednego z krzyczących w jego stronę mężczyzny i powiedział: - Myślicie, że możecie nas zastraszyć. Właśnie to robi Trump - stara się zastraszyć, ale będziemy z tym walczyć. Staramy się być dżentelmenami na tym świecie. Wy jesteście gangsterami. Na to zajście bardzo szybko zareagował sztab wyborczy Donalda Trumpa. W przysłanym oświadczeniu Roberta De Niro określił jako sługusa Bidena z niskim ilorazem inteligencji. A synowie byłego prezydenta: Donald Junior i Eric stwierdzili, że De Niro chce zwrócić na siebie uwagę, bo już dawno nie zgrał w żadnym dobrym filmie. Proces nazwali przekrętem i powtórzyli, że są przekonani, że ich ojciec zostanie uniewinniony. Czas na przysięgłych Kolejne posiedzenie sądu rozpocznie się dzisiaj o 16:00 czasu polskiego. Jak zapowiedział Juan Merchan - sędzia prowadzący sprawę - środa będzie też początkiem narady przysięgłych w sprawie wyroku. Będą mieli oni czas do 22:30 czasu polskiego. Jeśli do tej godziny wyroku nie uzgodnią, to zostanie zarządzona przerwa i narada zostanie wznowiona w czwartek. Ława przysięgłych nie ma wyznaczonego czasu, w którym musi uzgodnić werdykt. Może to nastąpić tuż po rozpoczęciu obrad, a może ciągnąć się tygodniami. Wyrok musi być jednomyślny. Donald Trump ma w nowojorskim procesie karnym postawione 34 zarzuty. Możliwe są cztery scenariusze: Zostaje uznany winnym wszystkich 34 zarzutów,Zostaje uniewinniony,Trump zostaje skazany za część zarzutów, a od reszty zostaje uniewinniony,Przysięgli nie dochodzą do porozumienia i proces zostaje unieważniony. Bez względu na to jak proces się zakończy, to i tak przeszedł on już do historii. Nigdy jeszcze były prezydent Ameryki nie czekał na wyrok w swoim procesie karnym. Dla Interii Magda Sakowska, Polsat News, Nowy Jork ----- Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!