"Zakomunikowaliśmy, że ubolewamy z powodu decyzji rządu gruzińskiego o zgodzie na bezpośrednie połączenia lotnicze z Rosją. Przekazaliśmy, że decyzja ta jest sprzeczna z decyzją 27 państw członkowskich, by nie utrzymywać połączeń lotniczych do Rosji i z Rosji" - poinformował przedstawiciel UE w Gruzji Paweł Herczyński. Unijni ambasadorowie wyrazili zaniepokojenie z powodu "kroku sprzecznego z decyzją o izolowaniu Rosji i wywieraniu na nią presji, w celu zmiany jej zachowania w kwestii brutalnej i agresywnej wojny, którą Rosja wciąż prowadzi na Ukrainie". Paweł Herczyński podkreślił, że choć Moskwa sama zadecydowała o wznowieniu rejsów do Gruzji, to decyzja ta wymagała zgody władz w Tbilisi. "Rosja proponuje Gruzji pakt z diabłem" Przywrócenie bezpośredniej komunikacji lotniczej stanowi kolejny krok normalizujący relacje obydwu państw, które formalnie nadal nie utrzymują stosunków dyplomatycznych - zauważa Ośrodek Studiów Wschodnich i zaznacza, na linii Gruzja-Rosja dochodzi do wyraźnego zbliżenia. Przypomnijmy, że Kreml poinformował w maju o zniesieniu wiz i przywróceniu bezpośrednich połączeń lotniczych z Gruzją. Pierwsze loty miały miejsce 19 maja. MSZ Ukrainy oceniła, że Rosja proponuje Gruzji "pakt z diabłem". Z kolei opozycja gruzińska uznaje przywrócenie połączeń i zniesienie wiz za prowokację ze strony Rosji, której faktycznym ma być odciągnięcie Gruzji od integracji z UE. Według gruzińskich władz decyzja o wznowieniu lotów podyktowana była "względami biznesowymi i humanitarnymi". Ostentacyjnie prorosyjski gest Tbilisi "To następny na przestrzeni ostatnich kilkunastu miesięcy ostentacyjnie prorosyjski gest w wykonaniu Tbilisi, pozostający w kontrze wobec polityki Unii Europejskiej i Stanów Zjednoczonych" - piszą specjaliści OSW. "Nieprzyłączenie się do restrykcji, niezamknięcie nieba dla tamtejszych samolotów, czy wzrost wymiany handlowej ułatwiają Rosji funkcjonowanie w warunkach obostrzeń wprowadzonych przez Zachód i jego sojuszników. (...) W efekcie wysoko postawieni rosyjscy politycy, w tym Ławrow, już kilkakrotnie określili Gruzję mianem kraju przyjaznego, co - jeśli weźmiemy pod uwagę konfrontację między Moskwą a Zachodem w kontekście inwazji na Ukrainę - może niepokoić ze względu na euroatlantyckie aspiracje Tbilisi" - analizuje OSW. Gruzini grają na dwa fronty? Gruzińskie władze deklarują, że nadrzędnym celem Gruzji jest akcesja do struktur euroatlantyckich, w pierwszej kolejności do UE. Do końca roku Unia ma rozstrzygnąć, czy przyznać Gruzji status kandydata. "Decyzja UE prawdopodobnie będzie pozytywna - choć ewentualnie obwarowana zastrzeżeniami - więc niewykluczone, że władze w Tbilisi postanowiły w imię doraźnych zysków ignorować krytykę swoich działań, chcąc czerpać korzyści ze współpracy zarówno z Zachodem, jak i z Rosją" - analizuje OSW.