Łącznie 2078 cudzoziemców, którzy nielegalne wjechali do Polski przez granicę ze Słowacją, zostało zatrzymanych w ubiegłym roku. Wielu zatrzymano dzięki kontrolom na tej granicy wprowadzonym po nasileniu się latem presji migracyjnej szlakiem bałkańskim. Kontrole, które ostatnio przedłużył nowy szef MSWiA, przyniosły efekt - napływ migrantów z tego kierunku osłabł. Ale problem nie zniknie. Media: Szlak bałkański słabnie. Rekord padł we wrześniu "Rzeczpospolita" podaje, że liczba migrantów, którzy przez Serbię, Węgry, Słowację i Polskę próbowali nielegalnie dotrzeć do Niemiec, Holandii czy Szwecji, przybrała alarmujące rozmiary od lata zeszłego roku, a przemytnicze gangi nasiliły przerzut ta drogą ludzi, odkąd utrudniła to bariera z perymetrią na granicy z Białorusią. "W 2021 roku za nielegalnie przekroczenie granicy ze Słowacją zatrzymaliśmy 22 osoby, rok później 61. W sierpniu ubiegłego roku już 311, we wrześniu - i to rekord - 823" - mówi "Rz" Anna Michalska, rzeczniczka KG Straży Granicznej. Gazeta zaznacza, że łapano wówczas duże grupy; na przykład jednego dnia pod Żywcem 25 Syryjczyków, innego dnia 21 osób koło Zwardonia. Byli odsyłani stronie słowackiej w ramach tzw. readmisji uproszczonej. Jak czytamy, zmienił się modus operandi przemytników, którzy z ciężarówek przestawili się na dostawcze busy i auta osobowe. Według "Rz" migranci częściej wybierali jednak 87-kilometrowy odcinek śląski, skąd bliżej do Niemiec. Eksperci: Zamiast samochodami migranci będą przemieszczać się pieszo "Tymczasowe kontrole na granicy ze Słowacją weszły od 4 października na podstawie kodeksu granicznego Schengen. I w tym miesiącu wpadło jeszcze 583 migrantów, ale w listopadzie już tylko 3, w grudniu też śladowa liczba. Minister Marcin Kierwiński przedłużył kontrole do 1 lutego. Są wyrywkowe, na podstawie 'analizy ryzyka'. Radykalny spadek przemycanych do Polski z południa migrantów to - zdaniem ekspertów - także skutek uszczelnienia granic przez Czechy, Niemcy i Austrię" - czytamy w gazecie. "Kontrole na granicy polsko-słowackiej w ostatnich tygodniach były bardzo skrupulatne, ta wieść szybko się rozniosła w środowiskach migrantów i przemytników i podziałała zniechęcająco. Stąd intensywność napływu migrantów ze strony południowej zmalała" - komentuje dr Jakub Gajda, orientalista, ekspert ds. bliskowschodnich i migracji z Fundacji im. Kazimierza Pułaskiego. Jednak ocenia, że "trendu migracyjnego nie da się do końca odwrócić". "Tysiące migrantów, którzy już przebywają w południowej Europie czy w Turcji, będzie chciało przedostać się dalej, sprawdzając szczelność granic i to, jak służby danych państw pracują. Nie sądzę zatem, by w najbliższej przyszłości szlak bałkański zupełnie przestał działać. Zmienią się formy przekraczania granicy, zamiast samochodami migranci będą przemieszczać się pieszo. Takie przypadki już były, chociażby w Tatrach czy Beskidach" - zaznacza. *** Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!