Unijna prokuratura (EPPO) bada oskarżenia o oszustwa i korupcję, w tym niewłaściwe wykorzystanie unijnych funduszy w związku z kampanią wyborczą Manfreda Webera. Jak dowiedziało się Politico, w ramach dochodzenia doszło już do przesłuchania osób zaangażowanych w kampanię. Współpracująca z EPPO belgijska policja ma mieć na oku trzy osoby, w tym dwie postawione na wysokim szczeblu. To właśnie one mogły otrzymać niezależne pensje i od Europejskiej Partii Ludowej, i od frakcji EPL, czyli jej reprezentacji w parlamencie. Pieniądze dla grup parlamentarnych, które finansują podatnicy, nie mogą być wydawane na kampanie polityczne. Współpracownicy Manfreda Webera pod lupą Prokuratury Europejskiej Dziennikarze Politico dotarli do dokumentów, z których wynika, że zarzuty karne dotyczyć mogą "fałszowania dokumentów publicznych przez urzędnika państwowego podczas wykonywania obowiązków", "naruszenia zaufania", "oszustwa" oraz "korupcji publicznej". Grupa EPL zaprzeczyła, jakoby wiedziała o jakimkolwiek postępowaniu, oświadczając, że nie zgłosiły się do niej ani EPPO, ani belgijskie władze, ani żaden inny organ ścigania. "Grupa EPL narzuca rygorystyczne standardy w realizacji swojego budżetu i dobrowolnie poddaje się kontroli w celu zapewnienia zgodności" - napisano w komunikacie. Kaskada problemów Manfreda Webera Oficjalnie dwaj z trzech sprawdzanych współpracowników Webera opuścili swoje płatne posady w Parlamencie Europejskim w pierwszej połowie 2019 r., aby objąć role w partii. Trzecia osoba z kolei pracowała tylko dla partii i przed rozpoczęciem kampanii, i po jej zakończeniu. Ponadto, jeden z wymienionych współpracowników, wypowiadając się w imieniu całej trójki, zaprzeczył, aby otrzymali oni jakiekolwiek wynagrodzenia od grupy EPL podczas kampanii. Sam Weber otwarcie przyznał, że pobiera podwójną pensję za swoje dwie role, co jest przedmiotem kontrowersji nawet w jego rodzinie politycznej. Oprócz ok. 8 tys. euro (ok. 35 tys. zł) netto, które zarabia miesięcznie jako europoseł, dostaje również 14 120 euro (ok. 61 tys. zł) jako przewodniczący EPL, jak wynika z jego najnowszego oświadczenia finansowego (a nie obejmuje to tysięcy z comiesięcznych dodatków). W sprawie na razie nie ma żadnych podejrzanych, ale i tak może to być wielki kłopot dla Manfreda Webera. EPL nie ma najlepszego czasu i to właśnie dlatego, że styl zarządzania jej przewodniczącego jest krytykowany przez wewnątrzpartyjnych dysydentów. Weber tymczasem planuje zreformować partię w nadchodzących miesiącach i wstrząsnął ostatnio organizacją frakcji parlamentarnej, powołując nowego sekretarza generalnego. ---- Bądź na bieżąco i zostań jednym z ponad 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!