Z informacji stacji CBS wynika, że do ataku doszło w niedzielę 3 lipca wieczorem w południowo-zachodniej części Chicago w USA. Strzelanina w Chicago. Ranny 10-latek Do zdarzenia miało dojść w momencie, gdy 10-letni chłopiec przebywał w swojej sypialni. Dziecko najpierw miało usłyszeć strzały, a następnie poczuć ból w okolicach nóg oraz pośladków. Jak informują służby z Chicago, dziecko wyszło o własnych siłach i ruszyło do pokoju, w którym znajdowali się jego rodzice. To oni wezwali na miejsce policję. Funkcjonariusze przekazali mediom, że 10-latek został postrzelony w oba pośladki oraz kostkę. Dziecko zostało natychmiast przewiezione do szpitala, gdzie udzielono mu pomocy. Jego stan określany jest jako dobry. Wiadomo też, że pociski, które ostatecznie trafiły w 10-latka, przeszły przez boczną ścianę domu. Na ten moment nie wiadomo, kto dopuścił się ataku. Nikt nie został aresztowany. Ze wstępnych ustaleń wynika, że padło kilkanaście strzałów. Policja prowadzi śledztwo w tej sprawie. USA: Seria ataków w Chicago To kolejny przykład ataku z użyciem broni w Chicago w ostatnich dniach. W poniedziałek 4 lipca w czasie parady z okazji Dnia Niepodległości USA 22-letni mężczyzna zabił - co najmniej - siedem osób i ranił 30. Z najnowszych informacji służb wynika, że Robert E. Crimo miał planować strzelaninę w Highland Park od tygodni. Rzecznik policji hrabstwa Lake Chris Covelli przekazał, że motyw jego działań nie jest znany. Policjanci znaleźli jego broń, którą był "karabin wysokiej mocy". Do sprawy odniósł się także prezydent USA Joe Biden, który powiedział w poniedziałek, że jest zszokowany z powodu masakry. Zapowiedział, że nie zrezygnuje z walki z "epidemią przemocy związanej z bronią palną".