Prokurator generalny Zbigniew Ziobro nie zgadza się z wyrokiem, jaki zapadł w piątek w Sądzie Okręgowym w Koszalinie. Za usiłowanie zabójstwa jednego z pokrzywdzonych, wielokrotne gwałty na obu i znęcanie się nad dziećmi ze szczególnym okrucieństwem prokuratura domagała się dożywocia dla Marka Kwiatkowskiego i 25 lat pozbawienia wolności dla Katarzyny Więckowskiej. Sąd skazał ich odpowiednio na 25 i 15 lat więzienia. Pozwolił na ujawnienie ich wizerunków i danych osobowych. "Nie zgadzając się z wyrokami sądowymi, które padły na sali sądowej, na polecenie prokuratora generalnego Zbigniewa Ziobry, po uzyskaniu uzasadnienia wyroku, zostanie wywiedziona apelacja" - poinformowała w piątek PAP rzecznik Prokuratury Krajowej Ewa Bialik. Zdaniem Ziobry, "tylko splot niezależnych od sprawcy okoliczności spowodował, że mniejsze dziecko, mniejszy chłopczyk nie stracił życia". "Tylko i wyłącznie ogromny wysiłek lekarzy, personelu medycznego, wiele operacji spowodowało, że udało się go cudem uratować przed śmiercią" - zaznaczył. "Akta sprawy brzmią jak z horroru" "Ta śmierć wynikłaby z bestialskich, zaplanowanych, zamierzonych, sadystycznych praktyk wobec tego dziecka. Ktoś, kto dopuszcza się takich sadystycznych czynów wobec bezbronnych dzieci, robi to w sposób zaplanowany, na przestrzeni długiego odcinka czasu, nie zasługuje na to, aby kiedykolwiek ujrzeć światło dzienne i wyjść na wolność" - mówił Ziobro. "Akta sprawy brzmią jak z horroru. Kiedy dowiedzieliśmy się o tej sprawie w zeszłym roku - poprzez krótka informację, która została zawarta w relacjach prasowych - prokurator (...) w rozmowie ze mną postanowił ściągnąć akta sprawy. Nasze zdziwienie wzbudziło, że w tak drastycznej sprawie dochodzi do próby porozumienia się ze sprawcami i zgody na wymiar kary rzędu - jeśli dobrze pamiętam - siedmiu lat dla mężczyzny i cztery dla kobiety" - powiedział Ziobro na konferencji prasowej. "Analiza akt sprawy (...) to obraz z jak najbardziej demonicznego horroru. (...) Ogromne cierpienie, które przeżyły te dzieci, dwóch chłopców, nie da się opisać, a pewnych szczegółów nawet nie można podawać opinii publicznej" - dodał. Brutalnie znęcali się nad chłopcami W wydanym w piątek wyroku sędzia Waldemar Kazig wskazał, że Katarzyna Więckowska wszczynała awantury, znieważała słowami obelżywymi, uderzała rękoma, biła pasem i szarpała synów. Marek Kwiatkowski, za wiedzą matki chłopców, zamykał ich w łazience, nakazywał wielogodzinne siedzenie w wannie wypełnionej zimną wodą, wielogodzinne klęczenie z rękoma podniesionymi do góry, bieganie w nocy po polu, wkładał ręce do ust w trakcie posiłku, by wywołać wymioty, wylewał jogurt na podłogę i kazał go zlizywać, kazał jeść produkty w stanie surowym, choć wymagały obróbki termicznej, bił, powodując liczne obrażenia ciała. Oboje, działając w porozumieniu, usiłowali zabić jednego z chłopców. Marek Kwiatkowski wielokrotnie z dużą siłą uderzał go po całym ciele, rzucał nim o meble i o ścianę, w wyniku czego chłopiec doznał m.in. urazów głowy, złamania żeber, stłuczenia płuc, złamania kości krzyżowej, obustronnego złamania kości łonowej, obu kości kulszowych i stłuczenia serca. Mężczyzna dokonał gwałtów na obu chłopcach. Marek Kwiatkowski o warunkowe zwolnienie będzie mógł się ubiegać po 20 latach pobytu w więzieniu. Oboje skazani mają zakaz zbliżania się do pokrzywdzonych na odległość mniejszą niż 200 m i zakaz kontaktu z nimi przez 15 lat. Skazani mają wypłacić pokrzywdzonym zadośćuczynienie. Katarzyna Więckowska na rzecz jednego z synów 100 tys. zł i kwoty 50 tys. zł na drugiego syna solidarnie z Markiem Kwiatkowskim. On ma zapłacić na rzecz jednego z chłopców 250 tys. zł, przy czym solidarnie z Katarzyną Więckowską do kwoty 100 tys. zł, i na rzecz drugiego chłopca kwoty 150 tys. zł, przy czym solidarnie z nią do kwoty 50 tys. zł. Proces był niejawny, więc sąd wyłączył również jawność ustnego uzasadnienia wyroku. Marka Kwiatkowskiego i Katarzyny Więckowskiej nie było na sali rozpraw podczas ogłaszania wyroku. Rażące błędy i zaniedbania w postępowaniu Do przestępstw miało dochodzić od stycznia do marca 2016 r., gdy chłopcy wraz z matką i jej konkubentem mieszkali w hostelu prowadzonym przez Ośrodek Wspierania Dziecka i Rodziny w Drawsku Pomorskim. Katarzyna Więckowska i jej dzieci byli objęci nadzorem kuratora sądowego, opieką psychologiczną i pedagogiczną. Policję zawiadomić mieli dopiero lekarze, gdy młodszy z chłopców w stanie krytycznym trafił do szpitala. Nie uwierzyli matce, że pobili go rówieśnicy. Śledztwo pierwotnie prowadzone było przez Prokuraturę Rejonową w Drawsku Pomorskim, która w akcie oskarżenia zarzuciła matce i konkubentowi znęcanie się nad dziećmi i spowodowanie ciężkich uszkodzeń ciała. Żądane kary dla obojgu były wówczas niższe. Prokuratura Krajowa w postępowaniu dopatrzyła się rażących błędów i zaniedbań. Akta wróciły do prokuratury i od kwietnia 2017 r. postępowanie prowadziła Prokuratura Regionalna w Gdańsku. To ona zgromadziła dodatkowy materiał dowodowy, który pozwolił we wrześniu 2017 r. na zmianę zarzutów i w styczniu 2018 r. na oskarżenie pary o usiłowanie zabójstwa dzieci i mężczyzny o gwałty na chłopcach. Stwierdzone przez Prokuraturę Krajową rażące błędy w tej sprawie były podstawą do wszczęcia postępowań karnych i dyscyplinarnych wobec osób winnych ich zaistnienia i osób odpowiedzialnych za nadzór nad sytuacją rodzinną pokrzywdzonych dzieci. Katarzyna Więckowska i Marek Kwiatkowski przyznali się śledczym do znęcania nad chłopcami, ale do usiłowania zabójstwa i gwałtów - nie. Oboje od marca 2016 r. przebywają w areszcie. Ich proces rozpoczął się 26 lutego 2018 r.