Wybory samorządowe 2024. Poznań: Zamieszanie wokół plakatu wyborczego
Kłótnia o baner kandydata KO z Poznania Jana Schneidera. Plakat miał pojawić się w nocy na płocie jednej z posesji. Gdy osoba deklarująca się jako właściciel zwróciła się do startującego w wyborach samorządowych 2024 kandydata o zwrot kosztów, plakat zniknął. "Dobrze, że właściciel się ujawnił, ponieważ jest poszukiwany przez straż miejską celem uprzątnięcia bałaganu w otoczeniu posesji" - napisał Schneider w odpowiedzi, czym rozpętał burzę w komentarzach. Kandydat wyjaśnia w rozmowie z Interią, jak przebiegła cała sprawa.
Zamieszanie wokół plakatu wyborczego w Poznaniu. Przewodniczący rady osiedla Ogrody Jan Schneider, kandydat Koalicji Obywatelskiej do rady miasta, miał umieścić na ogrodzeniu posesji przy ul. Bukowskiej swój baner. Problem w tym, że na Facebooku zgłosiła się osoba deklarująca się jako właściciel posesji i zaalarmowała - samorządowiec zawiesił baner bez pozwolenia.
""Jana Schneidera informujemy, że tak, płot jest do wynajęcia i kosztuje nadal tyle, co mówiliśmy, czyli 8500 zł netto za dzień. Faktura za te pierwsze dwa dni zostanie wysłana na adres komitetu" - czytamy na profilu Poznaniator na Facebooku.
"Szkoda, że pan nie potwierdził najmu mailowo i tak nagle w nocy nam to przyczepił, ale nie szkodzi, jak kasa wejdzie na konto to zapominamy o sprawie" - dodano we wpisie.
Wybory samorządowe 2024. Zamieszanie wokół plakatu wyborczego w Poznaniu
Na zarzuty postanowił odpowiedzieć na Facebooku sam Schneider.
"Baner oczywiście za chwilę zostanie usunięty. Dobrze, że właściciel się ujawnił, ponieważ jest poszukiwany przez straż miejską celem uprzątnięcia bałaganu w otoczeniu posesji" - napisał przewodniczący rady osiedla i dodał, że kilka dni temu otrzymał odpowiedź od strażników miejskich po ich interwencji. Do wpisu dołączył treść przesłanego pisma.
"Chcemy tam ustawić dodatkowy kosz na śmieci" - dodał Schneider. Komentarz kandydata do rady miasta wywołał jednak burzę i po kilku godzinach został usunięty
"Zastraszenie mnie to katastrofalny pomysł. Już za samo użycie słowa, że jestem 'poszukiwany' mogę pana poczęstować grubszym roszczeniem niż za wynajęcie płotu. Na ten moment czekam na pieniądze" - zdążył odpowiedzieć nagłaśniający.
W kolejnym wpisie poinformował, że sprawa przybrała "bieg formalny". "Ja sobie sam kupię 60 koszy, jak twój komitet odda moją kasę za twój najem mojego płotu" - zwrócił się oburzony do kandydata KO.
Jan Schneider odpowiada na zarzuty
Jan Schneider skontaktował się z redakcją Interii, by wyjaśnić sprawę. Poniżej zamieszczamy pełne oświadczenie kandydata KO:
"Po powieszeniu mojego banera wyborczego na płocie nieruchomości przy ul. Bukowskiej w Poznaniu anonimowy bloger występujący pod nazwą "Poznaniator" na swoim profilu zamieścił zdjęcie mojego banera i wpis podający nieprawdę, że jest właścicielem tej posesji. We wpisie podał kwotę 8 500 zł za dzień, której ode mnie żąda za powieszenie banera, według jakiegoś rzekomego cennika. Dodatkowo oznaczył mój profil publiczny celem zwiększenia ataku na mnie przez osoby obserwujące jego stronę (z tego co się zorientowałem część z nich to tzw. boty internetowe). W mojej odpowiedzi na ten wpis poinformowałem, że baner zdejmę i stwierdziłem, że dobrze że ujawnił się właściciel nieruchomości, ponieważ zgodnie z prawdą Straż Miejska przesłała informację do RO Ogrody, że próbuje się skontaktować z właścicielami nieruchomości celem wspólnego rozwiązania problemu zaśmieconego chodnika i otoczenia nieruchomości. W bliskim sąsiedztwie ww. posesji znajduje się przystanek autobusowy i niestety jest to miejsce dość mocno zaśmiecone w związku z czym jako Rada Osiedla Ogrody, której jestem przewodniczącym, postaraliśmy się o ustawienie dodatkowego kosza na śmieci, licząc, że może to spowoduje większy porządek w otoczeniu przystanku, chodnika i samej nieruchomości. Moja odpowiedź nie była próbą straszenia kogokolwiek, tak jak to w dalszej części swych wpisów przedstawiał bloger, eskalując nagonkę na mnie. Ze strony blogera moja odpowiedź nie została intencjonalnie usunięta, natomiast ze względu na hejt ze strony blogera i innych obserwujących jego stronę, zmuszony byłem zablokować go na FB, co zresztą sam potem napisał i to mogło spowodować zniknięcie mojego wpisu (nie jestem ekspertem w dziedzinie FB). Jako przewodniczący Rady Osiedla Ogrody, wraz z innymi radnymi staram się działać dla dobra mieszkańców, a nie na ich szkodę. Kilka dni po hejterskiej akcji "Poznaniatora" uderzającej we mnie jako kandydata do Rady Miasta Poznania w nadchodzących wyborach samorządowych, skontaktowali się ze mną prawdziwi właściciele nieruchomości".
Kandydat KO przesłał do wglądu redakcji oświadczenie właścicieli nieruchomości, którzy deklarują, że wyrazili zgodę na zawieszenie banera wyborczego i nie oczekują żadnej zapłaty. Jak dodał, zanim powiesił plakat, dostał informację, że może w tym miejscu umieścić baner, nie spodziewając się zgłoszenia ze strony osoby postronnej.
Źródło: Poznań Nasze Miasto, Radio Zet, Interia
***
Przeczytaj również nasz raport specjalny: Wybory samorządowe 2024.
Bądź na bieżąco i zostań jednym z ponad 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!