Szanowni Panowie, Pozwalam sobie skierować na Wasze ręce, jako kandydatów na urząd Prezydenta miasta, ten list otwarty z prośbą o publiczne przedstawienie Panów stosunku do problemu jakim jest stan w którym znalazł się szeroko pojęty sport drużynowy w Krakowie. Dla wielu potencjalnych wyborców jest to sprawa istotna choćby dlatego, że prawie całkowita likwidacja rozgrywek na najwyższym poziomie w ostatnich latach wpływa destrukcyjnie również na kształtowanie się pro-sportowych zachowań w lokalnej społeczności. Kraków stał się w XXI wieku niemalże sportową pustynią w całkowitym oderwaniu od tradycji i potencjału jakie ma w tym zakresie nasze miasto. Zasadnym i ważnym wydaje się więc pytanie czy planujecie Panowie zaangażować się w zmianę tego stanu rzeczy. Z wielką radością i satysfakcją przyjąłem Panów dotychczasowe deklaracje o wsparciu w przyszłości sportu młodzieżowego w Krakowie. Wychowanie fizyczne to dziedzina bardzo poważnie zaniedbana w Polsce w ostatnich dziesięcioleciach i trudno mi sobie wyobrazić lepiej zainwestowane środki publiczne niż te wydane na promocję zdrowego trybu życia poprzez uprawianie sportu. Z pewnością kwoty te zwrócą się z naddatkiem między innymi dzięki niższym wydatkom na opiekę zdrowotną w przyszłości. Chciałbym jednak prosić Panów o rozważenie przedstawienia konkretów takiego wsparcia, tak aby każdy wyborca dla którego kwestie sportu i jego popularyzacji są ważne mógł w świadomy sposób wyrazić poparcie dla takiego czy innego projektu. Pytanie o konkrety nie jest w mojej opinii bezzasadne. W minionych latach władze Krakowa wielokrotnie zapewniały o wielkim wsparciu dla sportu dzieci i młodzieży podczas gdy w rzeczywistości było one relatywnie niższe niż w większości innych, nawet znacznie mniej zamożnych ośrodków miejskich. Prawdziwym i najważniejszym powodem dla którego pozwoliłem sobie skierować do Panów ten list otwarty jest jednak kondycja drużyn seniorów w Krakowie i Wasz do nich stosunek. Struktura finansowania sportu w Polsce, w której od lat bezwzględnie najważniejszym sponsorem są samorządy powoduje, iż (może poza piłką nożną) praktycznie niemożliwym jest osiąganie sukcesów bez wsparcia swojego miasta i regionu. W dalszej części tego listu wyjaśnię dlaczego tak się dzieje. Na wstępie wypada jednak podkreślić dlaczego to ważny społecznie problem. Kluby sportowe promują swoje miasta na arenie krajowej i międzynarodowej, są też kołem zamachowym dla lokalnego biznesu. To oczywiste. Ale jest też inny, często pomijany, istotny czynnik związany z szeroko pojętą kulturą sportową społeczeństwa. Zawodowe zespoły grające o najwyższe cele są nieodzownym elementem zdrowej, sportowej piramidy. Sama promocja uprawiania sportu wśród młodzieży i tworzenie ku temu warunków bez drużyn na poziomie seniorskim nie przyniesie tak znaczącego efektu jaki mógłby powstać przy istnieniu całego zrównoważonego ekosystemu sportowego. Aby przekonać nowe pokolenia krakowian do masowego uprawiania sportu konieczne jest zapewnienie ścieżki rozwoju dla najzdolniejszych. Pokazania im, że ciężka praca i zaangażowanie może zaowocować grą w "dorosłej" drużynie ich ukochanego klubu. Ta ścieżka w Krakowie istnieje w bardzo ograniczonym zakresie i bez drużyn seniorskich na najwyższym poziomie rozgrywkowym nie da się jej zapewnić. Dla wszystkich młodych sportowców potrzebne są też wzorce, bohaterowie i idole. Grające o trofea zawodniczki i zawodnicy drużyn seniorskich. To one i oni swoim przykładem powodują chęć pracy i rywalizacji sportowej wśród najmłodszych. Bez nich wykreowanie mody na sport jest wielokrotnie trudniejsze. W Krakowie w tym zakresie sytuacja jest już nie zła a krytyczna. Hasło reklamowe stosowane w minionych latach "Kraków miastem sportu" jest jednym z bardziej zakłamujących rzeczywistość sloganów reklamowych jakie znam. Wychowaliśmy pokolenia młodych ludzi dla których opowieści o tym jak wyglądał krakowski sport w latach 80-tych czy nawet 90-tych brzmią jak urojenia i fantazje. Pokolenia, które nawet nie do końca rozumieją co tracą. A przecież relatywnie niedawno poza występami piłkarskich drużyn Wisły, Cracovii czy Hutnika krakowianie emocjonowali się grającymi w najwyższych klasach rozgrywkowych siatkarzami i szczypiornistami Hutnika, piłkarkami ręcznymi i koszykarzami Cracovii czy też koszykarkami, siatkarkami i koszykarzami Wisły, a to tylko sekcje trzech największych klubów. Długo można by wymieniać inne zespoły jak choćby piłkarzy Garbarni, koszykarzy Korony czy żużlowców Wandy. Co tydzień na stadionach i w halach krakowskich klubów coś się działo i często była to walka o najwyższe trofea. To był element życia wielu mieszkańców naszego miasta. I to często ponad klubowymi podziałami. Ludzie kibicowali z miłości do sportu zarażając tym uczuciem kolejne pokolenia. Ja sam poza piłką nożną regularnie bywałem z kolegami w hali przy Reymonta, a potem podczas gry "w kosza" pod szkołą byliśmy często "Sewerynami" czy "Sobczyńskimi". Oglądaliśmy też mecze koszykarek i siatkarek. A wszystko to na poziomie ekstraklasy i często w walce o medale. Ale na tym się nie kończyło. Jak dziś pamiętam wyprawy incognito do Nowej Huty na mecze pucharowe siatkarzy Hutnika, zdarzyło mi się nawet pojawić w hali Sokoła żeby zobaczyć jak na żywo wygląda piłka ręczna w wykonaniu zawodniczek Cracovii. Dziś w tego świata już nie ma. Dziś sport drużynowy na najwyższym poziomie w Krakowie właściwie przestał istnieć. Dzięki hojnemu wsparciu majętnego sponsora bronią się jeszcze piłkarze i hokeiści Cracovii. Ogromny wysiłek społeczności utrzymuje tuż pod powierzchnią piłkarzy Wisły i na tym praktycznie koniec. Jeszcze tylko najbardziej utytułowana krakowska drużyna czyli koszykarki Wisły (25 tytułów mistrzyń kraju) walczy na drugim poziomie rozgrywkowym o awans do najwyższej ligi, ale perspektywy finansowe nie napawają optymizmem. Piłkarze Hutnika grają na trzecim poziomie. Podobnie siatkarze i nawet w przypadku sportowego awansu dwukrotni mistrzowie Polski deklarują brak finansowych możliwości gry w wyższej lidze. Koszykarze Cracovii i Wisły (w sumie osiem tytułów mistrzowskich) z trudem finansują występy na trzecim poziomie. Drużyna seniorów piłki ręcznej Hutnika mająca trzy tytuły na koncie po latach niebytu gra także na trzecim froncie. Przed bieżącym sezonem zawieszona została działalność sześciokrotnych mistrzyń Polski czyli siatkarek Wisły. Niewiele brakowało aby ich los podzieliły piłkarki ręczne Cracovii mające na koncie aż dwanaście tytułów mistrzowskich. Czy taki stan rzeczy to wina przede wszystkim krakowskich ludzi sportu? Jako osoba udzielająca się aktywnie w środowisku relatywnie krótko, która ten tragiczny stan rzeczy de facto zastała pozwolę sobie odpowiedzieć, że nie. Obecna sytuacja jest wprost pochodną braku jakiegokolwiek wsparcia władz Krakowa dla seniorskiego sportu drużynowego w sytuacji w której w praktycznie każdym innym mieście w Polsce jest to obowiązujący standard. Można dyskutować o etycznych i społecznych aspektach takich zachowań samorządów ale nie zmieni to faktów. Tak wygląda obecnie sportowa rzeczywistość w Polsce. Każdego roku miasta i miasteczka w Polsce przeznaczają na wsparcie drużynowego sportu seniorów w najwyższych klasach rozgrywkowych ponad 200 milionów złotych*), a gdyby policzyć wszystkie kluby w niższych ligach kwota ta byłaby zapewne dwukrotnie większa. W samej I i II lidze piłki nożnej (drugi i trzeci poziom rozgrywkowy) wsparcie samorządów wyniosło w 2021 roku ponad 70 milionów złotych. Z miast bliskich potencjałowi Krakowa dla przykładu można wymienić Wrocław wspomagający swoje ekstraklasowe kluby kwotą prawie 25 milionów złotych. Znacznie mniejsze Lublin i Katowice przeznaczyły na wsparcie zespołów seniorskich odpowiednio ponad 18 i 17 milionów złotych. Nic nie wskazuje na to, aby opisana sytuacja miała się zmienić. Dziś mediana wsparcia samorządu dla klubu z najwyższej ligi koszykarskiej to ponad 2 miliony złotych rocznie, w przypadku siatkarzy są to analogiczna kwota a połowa drużyn piłkarzy ręcznych otrzymuje ponad 1,2 miliona złotych. Najmocniej wspierani w tych dyscyplinach otrzymują rocznie ponad 4 miliony złotych. W ekstraklasie piłkarskiej mediana to 2,5 miliona rocznie, co ciekawe wsparcie powyżej tego poziomu otrzymuje też połowa klubów piłkarskiej I ligi. Liderzy miejskiej pomocy wydają na swoje kluby w tej dyscyplinie kwoty powyżej 10 milionów rocznie! Wielu krakowskich kibiców twierdzi, że potencjał miasta jest na tyle duży, iż kluby mają obowiązek radzić sobie same, a publiczne pieniądze nie powinny współfinansować zawodowych zespołów. Niestety co do możliwości pozyskania prywatnych środków na działalność klubów nie mają oni racji. W sytuacji w której wsparcie samorządów jest normą, czego w skali kraju nie jesteśmy w stanie zmienić, żaden rozsądnie myślący przedsiębiorca nie zainwestuje swoich środków w miejscu w którym takowej pomocy nie ma. Aby zobrazować to przykładem napiszę, że prywatna firma chcąca zainwestować w sponsoring sportowy w drużynie żeńskiej koszykówki 1,5 miliona złotych rocznie z pewnością zrobi to np. w Lublinie, gdzie taki budżet wsparty równie wysoką pomocą z samorządu pozwoli walczyć o najwyższe cele, a nie w Krakowie gdzie jego środki zapewnią co najwyżej rozpaczliwą walkę o ligowy byt. Nikt nie chce się kojarzyć z porażką i bylejakością, a sponsoring sportowy jakkolwiek często związany z sympatiami i emocjami na koniec dnia musi też przynosić pozytywne efekty marketingowe, a nie negatywne konotacje. Ostatnie lata przyniosły też odpowiedź na argumenty, że środki potencjalnie wspierające sport zawodowy mogą być spożytkowane na inne społecznie istotne cele. Otóż najczęściej tak się nie dzieje a przykłady można mnożyć. Kuriozalnym podsumowaniem aktualnej sytuacji w naszym mieście jest znaczące wsparcie finansowe samorządu dla organizacji finału Pucharu Polski siatkarzy w którym, co niestety oczywiste, nie wystąpiła żadna krakowska drużyna, a sama impreza nie miała nic wspólnego z Krakowem czy krakowianami. Nieprawdą jest też, że kluby pozyskane wsparcie samorządów wydają wyłącznie "na pensje zawodowców". W dużym stopniu środki te są przeznaczane na wynajem i utrzymanie infrastruktury sportowej i opłacanie usług koniecznych do funkcjonowania zespołu. W przypadku krakowskich klubów byłaby to krakowska infrastruktura i krakowscy usługodawcy. Z opisanych wcześniej powodów pozyskanie znaczącego prywatnego sponsora dla krakowskiego klubu jest obecnie przedsięwzięciem niezwykle trudnym, a poza uniwersum piłki nożnej praktycznie niemożliwym. Dlatego tak ważnym dla wszystkich osób zajmujących się w Krakowie szeroko rozumianym sportem oraz dla rzeszy kibiców sportowych spragnionych możliwości przeżywania emocji i zaszczepiania swoich pasji kolejnym pokoleniom jest Panów stanowisko w kwestii kontynuacji lub nie obecnej polityki miasta. Gdyby odpowiedź brzmiała dla sportu pozytywnie uprzejmie proszę o przedstawienie zasad i działań, którymi chcieliby Panowie zatrzymać postępującą anihilację krakowskiego sportu. Jeśli w okresie kampanii trudno byłoby przygotowywać precyzyjny program, co jest absolutnie zrozumiałe, prosiłbym o rozważenie skomentowania planu przedstawionego poniżej, który jest ramowym pomysłem jak spożytkować ewentualnie wyasygnowaną z budżetu miasta kwotę przeznaczoną na wsparcie odrodzenia krakowskiego sportu. Kilka zdań komentarza do konkretnej propozycji będzie zapewne najłatwiejszą drogą do przedstawienia Waszego stanowiska i wyrobienia sobie zdania przez wyborców o Panów poglądach w tym zakresie. Kraków jest oczywiście zbyt różnorodny, aby skoncentrować środki pomocowe w jednym klubie czy kilku sekcjach. Dlatego w mojej ocenie powinien powstać przejrzysty program w którym każdy klub działający na terenie Krakowa będzie miał szansę na uzyskanie wsparcia odpowiadającego poziomowi sportowemu na jakim rywalizuje. Kwotę wsparcia, które oczywiście nie ma być darowizną a opłatą za realizowanie celu jakim jest promocja sportowego trybu życia i inne usługi marketingowe, należałoby podzielić na dwie części. W pierwszej byłoby ono przyznawane w zależności od poziomu sportowego, w drugiej o podziale decydowałaby popularność danego zespołu, a co za tym idzie poziom jego świadczenia marketingowego dla miasta. Kwoty w pierwszej części przyznawane poszczególnym zespołom powinny być niższe niż budżet wymagany do rywalizacji o najwyższe cele na danym poziomie rozgrywek, tak aby wymusić konieczność pozyskania również prywatnych sponsorów, ale na tyle istotne aby znalezienie partnera komercyjnego stało się możliwe. Dlatego każdy klub prowadzący zespół na trzecim poziomie rozgrywkowym powinien móc liczyć na niewielką stałą określoną z góry kwotę wsparcia od miasta, kluby z drugiego poziomu rozgrywkowego otrzymać powinny kwotę dwukrotnie wyższą a zespoły ekstraklasowe mogłyby liczyć na środki dwukrotnie wyższe od I ligowych. Druga część wsparcia byłaby przeznaczona dla zespołów rywalizujących w najbardziej popularnych rozgrywkach transmitowanych przez ogólnokrajowe media. Kwoty powinny być rozdysponowane proporcjonalnie do popularności danej drużyny czyli do wartości świadczenia marketingowego na rzecz miasta. Wbrew kolportowanym opiniom istnieją niedrogie i sprawdzone metody ustalenia sumarycznej oglądalności spotkań konkretnej drużyny na antenie telewizji i w platformach internetowych. To obiektywny wskaźnik, który może służyć do sprawiedliwego podziału środków samorządu wpierających drużyny sportowe. Przedstawiony powyżej zarys systemu jest elastyczny, obiektywny, wspierający przedsiębiorczość i przede wszystkim wolny od wpływu jakichkolwiek sympatii klubowych, co w mieście takim jak Kraków jest bardzo istotnym elementem. Jestem przekonany, że powołując zespół złożony z przedstawicieli wszystkich krakowskich klubów będzie go łatwo doprecyzować. Dlatego pozwalam sobie taki system zaproponować i zadać publiczne pytanie co Panowie o takim pomyśle sądzą. Łączę wyrazy szacunku, Tomasz Jażdżyński Prezes Zarządu TS Wisła Kraków *) wszelkie kwoty wypłat z samorządów dla klubów sportowych na podstawie raportów dziennika "Rzeczpospolita" na temat wsparcia gmin dla sportu zawodowego w 2021 roku. *** Bądź na bieżąco i zostań jednym z ponad 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!